Warunkiem, jaki TOR Dobrzeń Wielki musiał spełnić, żeby się utrzymać było pokonanie w ostatniej kolejce Chemika Kędzierzyn-Koźle. Podopieczni Andrzeja Polaka minęli się jednak z celem i bezbramkowo remisując spadli do ligi okręgowej. Spotkanie rozegrano w sobotę, 17 czerwca.
– Typowy mecz walki na remis, Kędzierzyn-Koźle nic takiego nie pokazał, a my na jego tle słabo wypadliśmy. Zabrakło umiejętności, zabrakło dokładności, determinacji przy zbieraniu drugich piłek, pobudzenia i agresji oraz charakteru – podsumowuje Andrzej Polak, trener TOR-u Dobrzeń Wielki. – Zasłużyliśmy na ten spadek. Uważam, że poziom IV ligi przewyższa niektórych z moich piłkarzy – dodaje.
Od początku to Chemik dyktował warunki TOR-owi. Przez pierwszy kwadrans kędzierzynianie stworzyli dwie doskonałe sytuacje z gry i wywalczyli dwa rzuty wolne. Nie zdołali jednak trafić do bramki.
W międzyczasie, do pola karnego gości bez skutku próbowali się przedostać piłkarze z Dobrzenia. Defensorzy Chemika zatrzymywali kolejno Benedyka, Luptaka i Szepetę. Pierwszy raz obrońcy zawiedli w 18. min. Po tym, jak Szepeta wypuścił do boku Szymańskiego, a ten dośrodkował – Hołda, choć bez wysiłku, interweniował po raz pierwszy.
Minutę później zza „szesnastki” obok bramki uderzył Szepeta, który następną szansę miał w 22. min z rzutu wolnego podyktowanego po faulu na Luptaku. Jego strzał w „koszyczek” złapał Hołda.
Chemik również próbował zagrozić rywalom. W 33. min okazję z rzutu wolnego miał Dyczek, ale trafił w mur. Minutę później, z około 30 metrów spróbował też Patryk Paczulla, lecz przestrzelił. W 40. min – z podobnym skutkiem jak wcześniej jego koledzy – zza „szesnastki” uderzył również Krauze.
Najlepszą w całym spotkaniu sytuację dobrzeniacy mieli w 44. min, gdy do rzutu wolnego podszedł Szepeta. Dośrodkowanie dotarło na ósmy metr, skąd Benedyk pół podaniem, a pół strzałem dograł stojącemu pod słupkiem Dymińczukowi. Ten jednak nie trafił w piłkę.
Na początku drugiej połowy mocny strzał na bramkę TOR-u oddał Dyczek, ale piłka zatrzymała się na plecach jego kolegi z zespołu – Lelickiego. 10 minut później ten sam zawodnik uderzył mocno zza pola karnego, ale zbyt mocno, by piłka zmieściła się w świetle bramki.
Kolejną szansę goście mieli w 66. min. Wówczas Patryk Paczulla starł się w polu karnym z Markiewiczem i Zakrzewskim, w międzyczasie sygnalizując, ze jest faulowany. Nie usłyszawszy gwizdka podrzucił sobie piłkę, którą trzymał między nogami, a gdy przejął ją Markiewicz złapał go za koszulkę, a arbiter zasygnalizował przewinienie.
Im mniej czasu zostawało TOR-owi na pokonanie Chemika, tym częściej atakowali. Bliski szczęścia w 72. min był Dymińczuk, który dośrodkował z lewej strony, a Hołda, naciskany przez Luptaka, z trudem złapał piłkę, która po drodze odbiła się jeszcze od poprzeczki.
W 80. min z dystansu uderzył Szepeta, a jeden z obrońców wybił piłkę za linię bramkową. Po chwili z narożnika dośrodkowywał znów Szepeta, ale nikt w polu karnym tego nie wykorzystał. Zanim zabrzmiał ostatni dla TOR-u gwizdek w IV lidze, jego zawodnicy konstruowali kolejne sytuacje, aż wywalczyli dwa rzuty wolne. Do tego drugiego wybiegł także bramkarz TOR-u – Sebastian Grygier. Po nim TOR miał jeszcze rzut rożny, ale on też nie przyniósł dobrzeniakom upragnionego zwycięstwa.
FOTORELACJA: https://grupalokalna.pl/galeria/tor-dobrzen-wielki-chemik-kedzierzyn-kozle-00-fotorelacja
fot: Natalia Gusta