Po dwóch sezonach gry w klasie okręgowej TOR Dobrzeń Wielki wróci do 4. ligi. Awans zapewnił sobie trzy kolejki przed końcem sezonu, pokonując 3-1 Unię Kolonowskie.
Dobrzeniacy rozegrali już 30 z 33 spotkań i nie przegrali żadnego z nich. Wygrali za to 23, a zremisowali 7, co cztery kolejki przed końcem sezonu dało im 9-punktowe prowadzenie nad rywalami. Dwudziesty trzeci triumf w sezonie był tym, który zapewnił dobrzeńskiej drużynie pozostanie poza zasięgiem depczącego jej po piętach LZS-u Mechnice już do końca rywalizacji.
Choć TOR był zdecydowanym faworytem spotkania, Unia Kolonowskie sprawiła mu nieco problemów, głównie w pierwszej połowie. Dobrzeniacy kilkukrotnie mogli słono zapłacić za niewykorzystywane okazje, ale koniec końców stracili tylko jednego gola i to prowadząc 1-0 po trafieniu Wojciecha Morki. Do przerwy było więc 1-1.
W drugiej odsłonie spotkania torowcy nie dali już swoim przeciwnikom większego pola manewru. Wystrzegali się większych błędów, jednocześnie wykorzystując te popełniane przez Unię. Najpierw prowadzenie przywrócił im Jacek Passon, później rzut wolny wykorzystał też Bartosz Szepeta i TOR prowadził 3-1. Wynik utrzymał się do ostatniego gwizdka.
Do końca sezonu pozostały jeszcze trzy kolejki. Jeśli nawet LZS Mechnice zrówna się liczbą punktów z TOR-em, to i tak wygrają dobrzeniacy, bowiem to oni zdobyli więcej punktów w trzech bezpośrednich pojedynkach. Dlatego tuż po meczu ekipa ze Sportowej 1 świętowała powrót do 4. ligi, czyli tam, gdzie w ciągu ostatnich 20 lat spędziła 12 sezonów.
– Inaczej świętuje się awans wywalczony w ostatniej kolejce, a inaczej wywalczony w czwartej kolejce od końca. Cieszy to jednak tak samo, jak w 2018 roku, wtedy również powróciliśmy do 4. ligi. Najbardziej satysfakcjonuje nas to, że zrealizowaliśmy odważny cel, który założyliśmy sobie na początku sezonu, i z którym się nie kryliśmy – mówił po meczu Wojciech Morka, napastnik TOR-u. – Pozostały nam jeszcze trzy ciężkie mecze i skoro awans mamy już w kieszeni, to chcemy zrealizować jeszcze jeden cel. Otóż chcemy wygrać wszystkie trzy mecze, albo przynajmniej je zremisować, żeby pozostać jedyną niepokonaną drużyną w tej lidze.
Dla TOR-u to szósty awans w ciągu ostatnich 18 lat. W tym czasie dobrzeniacy czterokrotnie dostawali się do 3. ligi (2004, 2006, 2008, 2011) i raz do 4. ligi (2018). Ostatni awans pamięta całkiem spora część obecnego składu, jak chociażby Błażej Romanowski, Patryk Zakrzewski, Tomasz Komor, Tomasz Markiewicz, Daniel Rychlik, Wojciech Morka, Sebastian Grygier, Bartosz Szepeta, Grzegorz Benedyk, Denis Luptak, Sebastian Grygier i kilku innych piłkarzy.
Warto też wspomnieć, że tegoroczny sukces dobrzeniaków ma wielu ojców, ale dwóch z nich pominąć po prostu nie wypada. Są nimi trenerzy: Grzegorz Świerczek i Dariusz Surmiński. Pierwszy z nich przez 2 lata budował obecny zespół, a w bieżącym sezonie sięgnął z nim po tytuł mistrza jesieni. Z kolei drugi przejął ekipę przed rudą wiosenną po tym, jak jego poprzednik zrezygnował ze swojej funkcji z przyczyn zawodowych. Okazał się tak samo dobry, jak Świerczek.
– Przychodząc tutaj w pewnym stopniu zaryzykowałem. Gdy prezes do mnie zadzwonił i powiedział, że TOR potrzebuje trenera, to zwątpiłem. Drużyna już zimą była liderem, a zmieniła trenera – przyznał Dariusz Surmiński. – Podjąłem się tego i myślę, że z dobrym skutkiem. Wszyscy wykonaliśmy dobrą robotę. Mowa tutaj o piłkarzach, sztabie i działaczach klubu. Teraz musimy dokończyć sezon, a później rozpocząć przygotowania do gry na jeszcze wyższym poziomie, 4. liga to wymagający szczebel rozgrywkowy.
W trwającym sezonie TOR rozgra jeszcze trzy mecze. Najpierw zmierzy się na wyjeździe z LZS-em Kuniów (12 czerwca, godz. 17.00, później rozegra rewanż w Kolonowskiem (19 czerwca, godz. 15.00), a rozgrywki zakończy kolejnym spotkaniem przeciwko LZS-owi Kuniów, tym razem domowym.