Choć Czarnowąsy i Chróścice nie leżą już w tej samej gminie, dla większości kibiców Swornicy i Victorii spotkanie obu drużyn wciąż pozostaje derbami. Do takiego starcia dojdzie już w sobotę o 16:00 w Chróścicach podczas 6. kolejki 4. ligi.
Kibice, zawodnicy i działacze to osoby, dla których zmiana granic Opola kosztem terenów gminy Dobrzeń Wielki nie jest wystarczająca, aby meczom Swornicy i Victorii odbierać miano jakichkolwiek derbów.
Składy obu ekip wciąż jednak „odmładzają się”, a do klubów dołączają osoby, które nie pamiętają dawnych derbów gminy, dlatego ten element lokalnej tradycji piłkarskiej powoli umiera.
Spotkania przeciwko Swornicy definitywnie nie są już derbami dla Łukasza Kabaszyna. – Wiem, że brzmi to jak wyuczona regułka, ale do sobotniego meczu podchodzimy i przygotowujemy się tak, jak do każdego innego spotkania. Nawet, jeżeli wciąż byłyby derbami – mówi Kabaszyn.
Trener chróścickiego zespołu zauważa jednak inne, bardziej osobiste smaki: – W sobotę zagrają starzy znajomi. W Victorii grali niegdyś chociażby Filla i Rogowski, którzy teraz reprezentują Swornicę. Poza tym znajomymi są nasz obrońca Bartłomiej Jacek i trener rywali Wojciech Ścisło. W takich sytuacjach chyba każdy chce dobrze wypaść – mówi.
Nieco innego zdania na temat derbów jest trenujący Swornicę Wojciech Ścisło. – Niby to nie derby, ale derbowy smaczek pozostał, bo pamiętam dawne czasy i mecze przeciwko Victorii. To samo siedzi w głowach kibiców i myślę, że z tego powodu na sobotnim meczu pojawi się ich nieco więcej niż zwykle – mówi.
Dla obu szkoleniowców priorytetem jest oczywiście staranne przygotowanie się do meczu. – Czy to zwykły mecz, czy taki z derbowym smaczkiem: zdobyć możemy maksymalnie 3 punkty, dlatego chcemy jak najlepiej przygotować się sportowo, zagrać i zwyciężyć – mówi Wojciech Ścisło.
Chróściczanie, którzy od początku sezonu prezentują dobry poziom, zdobyli tylko jeden punkt. Stwarzali jednak spore trudności napotkanym dotychczas rywalom, a łatwo poradził sobie z nimi tylko Chemik Kędzierzyn-Koźle. – Prezentowaliśmy się dobrze, ale zawsze czegoś nam brakowało. Teraz chcemy się przełamać i udowodnić kibicom i przede wszystkim sobie, że grać na wysokim poziomie potrafimy – mówi Kabaszyn.