©Tomasz Chabior
– To my prowadziliśmy grę i my stwarzaliśmy więcej sytuacji, ale nie potrafiliśmy na tym skorzystać. Popełnialiśmy jednak typowe błędy w obronie, a przeciwnicy konsekwentnie je wykorzystywali grając z kontry – mówi Grzegorz Świerczek, trener SBB Energy Kup, które przegrało w środę 2:4 mecz przeciwko MKS-owi Gogolin rozgrywany w ramach 1/16 finału Wojewódzkiego Pucharu Polski.
To właśnie po kontrach piłkarze z Gogolina wbili bramkarzowi Kup aż trzy gole w ciągu 36 minut. Dwa pierwsze zdobył Kipka, a trzeciego Wróbel.
W międzyczasie dogodne okazje marnowali Pudełko i Moschner, którzy próbowali pokonać bramkarza głową, a drugi z zawodników trafił nawet w poprzeczkę. Później bramkarza minął Gryl, lecz nie trafił do pustej bramki. – Gdybyśmy wykorzystywali swoje sytuacje, moglibyśmy prowadzić nawet trzy lub cztery do zera – zauważa Świerczek.
Kluczem do poprawy gry było wpuszczenie po przerwie na boisko Bieńka, Szymkowa i Bojara odpowiednio za Pudełkę, Seńkowskiego i Warzyca.
I faktycznie – można powiedzieć, że drugą połowę wygrał już zespół z Kup. Jego zawodnicy zdobyli dwie bramki tracąc jedną. To jednak nie uratowało podopiecznych trenera Świerczka, którzy wciąż nie odrobili strat przegrywając 2:4.
W 51. min z rzutu rożnego dośrodkowywał Dobrzyński i chwilę potem futbolówkę do bramki głową skierował Bojar. Radość piłkarzy Kup nie trwała długo – siedem minut później Stręk chciał podać głową do Tronta, aby ten mógł złapać piłkę, ale przez przypadek trafił bramkę samobójczą.
W 59. min Kup zdobyło drugiego gola. Z około 18 metrów przymierzył Zboch. Piłka odbiła się od poprzeczki, później od linii bramkowej i jeszcze raz od poprzeczki, aż wpadła do bramki. To jednak nie wystarczyło. Gogolin pokonał Kup 4:2.
– Szkoda, że odpadliśmy z pucharu, tym bardziej, że zawsze zachodzimy daleko. Musimy się skupić na lidze. Od soboty czeka nas maraton i będziemy grać w środy oraz w soboty – mówi Świerczek.