Z Witoldem Zembaczyńskim, opolskim posłem Koalicji Obywatelskiej, rozmawia Jolanta Jasińska-Mrukot

– Opolszczyzna opowiedziała się za demokratą Rafałem Trzaskowskim. Pan i Tomasz Kostuś macie w tym swój udział, bo ostro pracowaliście w tej kampanii.

– To sukces mieszkańców, którzy zdecydowali się pójść głosować. Opole osiągnęło rekord frekwencji, choć, co prawda, jako województwo jesteśmy na miejscu w kraju. Sumarycznie liczba głosów za Rafałem Trzaskowskim, czyli za zmianą w Polsce, jest większa. Oczywiście, nadal trzeba pracować w Prudniku, Namysłowie, Głubczycach… To trudny teren do prowadzenia kampanii ze względu rozdrobnienie w tych gminach, wiele małych miejscowości. Niewielkie przewaga 2 procent Andrzeja Dudy w skali kraju to jest skromne zwycięstwo na skalę propagandy mediów publicznych, które go wspomagały, łącznie z całym aparatem państwa, rządem…

– Prezydent miał też długą kampanię przedwyborczą…

– Długą, nieustannie prowadzoną od pięciu lat. To był permanentny stan kampanii wyborczej. To, co w tej sytuacji jest najbardziej istotne, to żeby ideały programowe, praktycznie co drugiego Polaka były umacniane przez Koalicję Obywatelską. To jest zadanie dla opozycji. A dla elit PiS to przede wszystkim zakopanie tego potężnego rowu wykopanego między wyborcami Trzaskowskiego, ogólnie całą opozycją, a PiS. Badania wykazały, że nie występuje przepływ elektoratu. Przez całą kampanię, o której pani wspomniała, prowadzoną z posłem Tomaszem Kostusiem i panią senator Danutą Jazłowiecką, staraliśmy się przekonać osoby niezdecydowane. I była to kampania mobilizacyjna do udziału w wyborach. Dlatego, że mimo rozdania tysięcy kilogramów różnych przedwyborczych materiałów, nie udało nikogo, kto był twardo za PiS bądź opozycją, przekonać do zmiany nastawienia.

– Utrwalił się radykalny podział między wyborcami?

– Po tych tysiącach rozmów widzę, że naprawdę nie ma możliwości przepływu elektoratów. Prosty przykład – młode kobiety z wózkiem, podchodzę i mówię: „Proszę panią głos dla Trzaskowskiego”, a ona odpowiada, że nie ma mowy. Pytam, dlaczego? Odpowiada: „A 500 plus”. To mówię: „A prawa kobiet?”. Odpowiedziała: „Nie, bo wy 500 plus zabierzecie”. Ludzie sceptycznie nastawieni mówili narracją TVP PiS, to znana narracja TVP Info. Plus kłamstwo założycielskie o odebraniu socjalu. To była debata nad utrzymaniem status quo, którego w Polsce nikt nie miałby odwagi zmienić. Prezydent nie miał żadnej nowej opowieści o Polsce. Cały czas straszenie, że opozycja zabierze 500 plus, że to są złodzieje oraz że 13 emerytura zostanie odebrana, jeżeli opozycja przejmie władzę. Czyli kampania budowana na strachu. Elity muszą coś zrobić ze społeczeństwem.

– Widzi pan takie możliwości?

– To nie jest kwestia programu, tylko emocji. Przecież program „emerytura bez podatku” jest o wiele bardziej atrakcyjny od 13 emerytury, więc merytoryczne spojrzenie nie odgrywa roli, tylko emocje. Ten podział jest tak głęboki, że nie ma przepływu elektoratu. Jest żerowanie na tym podziale.

– Czyli decyzja wyborców była emocjonalna. Z tego powodu można usłyszeć pod adresem twardego elektoratu PiS wiele obraźliwych zarzutów…

– Absolutnie nie mam do ludzi pretensji, że tak właśnie zagłosowali. Mam pretensje do PiS, że stworzono układ, bo to nie Duda wygrywa wybory, a minister propagandy. To jest chore.

– To co dalej?

– Dzisiaj zatryumfowały egoizmy – egoizm Szymona Hołowni, poniekąd również Władysława Kosiniaka-Kamysza, ale tego drugiego w znacznie mniejszym stopniu. Oni powinni twardo stanąć i jasno powiedzieć, bo w interesie ich formacji politycznych jest to, żeby prezydent był z obozu liberalnego. Bo to im daje gwarancję swobody i wzrostu. Oni tego nie zrobili. A szczególne pretensje mam do Hołowni, on pokazał, że nie ma pojęcia o polskiej polityce. To był czas próby charakteru. To jest czas, żeby popatrzeć nie tylko na PiS, ale też egoizm po stronie formacji opozycyjnych.

– Ale co dalej?

– Jeżeli co drugi Polak stanął za programem Rafała Trzaskowskiego, to uważam, że należy powołać całkowicie nowy byt łączący programowo partię zielonych, czyli nasze proekologiczne postulaty koalicyjne, wartości liberalne, gospodarcze, utożsamiane przez Nowoczesną, oraz ideał świeckiego państwa ważny dla lewicy. Połączyć to wszystko i stworzyć nowy ruch pod przywództwem Rafała Trzaskowskiego. To jest moja opinia, to można zrobić przez te trzy lata.

– Do polityki stale wchodzą nowe osoby, które chcą „zagospodarować” niezdecydowanych i chwiejny elektorat.

– Jeżeli znów dojdzie do takiej sytuacji, że ktoś zamarzy sobie, żeby odbić w polskiej polityce część głosów, tak, jak to zrobił wcześniej Ryszard Petru, Kukiz, czy teraz Hołownia, ale nie jest w stanie doprowadzić do utworzenia przeciwwagi dla PiS, to jest to zmarnowany potencjał. PiS wygrywa na tych egoizmach. Opozycja musi się wznieść ponad nie, to należy zrobić przez te trzy lata do najbliższych wyborów.

– PiS też ma swoje plany na te trzy lata, zapowiedzi brzmią bardzo groźnie, m.in. repolonizacja mediów.

– Ze strony PiS spodziewam się najgorszego. To, co teraz słyszymy, to tzw. repolonizacja mediów, przejęcie kontroli nad rynkiem mediów, z internetem na końcu. I równie niebezpieczne wprowadzenie polityki centralistycznej w samorządach. To są dwa obszary, których trzeba bronić jak niepodległości, czyli samorządów i wolnych mediów. Dzisiaj niezależni dziennikarze zastępują aparat państwa, zastępują prokuraturę, zastępują służby specjalne. To oni nagłaśniają afery PiS. Nie mamy swoich mediów, niestety nie zadbała o to Platforma Obywatelska. Tę machinę medialną ma PiS, ma „w Sieci”, „Do Rzeczy”, portal braci Karnowskich, media SKOK-ów, itd. A PO nie zadbała kompletnie o to. Internet, Tweeter, nie wystarczą do tego, żeby mieć jakąkolwiek formę kontroli nad PiS. Tę kontrolę miał pełnić prezydent Trzaskowski, ale to już nieaktualny plan, więc tych mediów trzeba bronić jak niepodległości, bo dzisiaj dziennikarze są jedyną formą kontroli tego państwa.

– Jaka jest szansa na realizację pańskiej wizji, stworzenie nowej formacji?

– To jest czas ku temu, żeby zacząć w ten sposób myśleć. My już to mamy, czym jest Koalicja Obywatelska. Łączącą różne nurty, lewicowy Barbary Nowackiej, proekologiczny… A te wybory wykrzesały gen, który jest w stanie pociągnąć Polaków za sobą. Nie wiem, co zrobi Rafał Trzaskowski. Trzeba dążyć do tego, żeby połączyć siły jednej formacji w oparciu o to, co on głosił w swojej kampanii.

– A jak pan myśli, czego chcą Polacy?

– Już mamy badanie społeczne, jakim są wybory, najbardziej wiarygodne badanie, które powiedziało, czego chcą Polacy. Tym trzeba się kierować i wykorzystać ten potencjał lidera i entuzjazmu, jaki wzbudził Trzaskowski u co drugiego Polaka biorącego udział w procesie demokratycznych wyborów. Póki jeszcze je mamy… Trzeba myśleć o 2023 roku już teraz i wzmacniać postulaty wiążące się z jakością życia. Populistów z PiS nie przelicytujemy postulatami socjalnymi, a jakość życia będzie spadała. O nią mogą się rozstrzygać te wybory.

– A co dla pana jest najważniejsze?

– Rzecz, za którą dałbym się pokroić, to sprawa, o której rozmawiałem z Rafałem Trzaskowskim na etapie formułowania jego programu. Chodzi o równość w wynagrodzeniach. To kwestie jasnych zarobków, transparentności całego procesu wynagradzania i zmniejszenia różnic w wynagradzaniu mężczyzn i kobiet, związanych głównie z miejscem zamieszkania. To są kwestie równościowe, ale też transparentności. Wprowadzenie wysokości wynagrodzenia w ogłoszeniu o pracę jest warunkiem niezbędnym.

– Jakie tematy są jeszcze niewygodne dla PiS?

– Kwestie ekologii, podejście do plastiku, a przede wszystkim do węgla. PiS unika tematu węgla jak ognia. Kto będzie miał odwagę podjąć ten temat, ten będzie mógł wygrać. Ale nie wygramy z PiS, jeżeli opozycją nadal będą rządziły egoizmy. Wyrażam się z szacunkiem o wyborcach Hołowni, ale jego postawa była śliska. Bo nie powiedział ludziom, że jeśli chcemy mieć ruch, to on musi mieć normalne podłoże, żeby funkcjonować w praworządnym państwie. Nie zrobił tego, a to jeden z tych elementów, który sprawił, że do wygranej Trzaskowskiego nam zabrakło. Tak niewiele zabrakło.

– To może już czas rozpoczynać kampanię parlamentarną?

– Teraz jest czas pewnych podsumowań. I uważam kampanię Rafała Trzaskowskiego za bardzo dobrą. Nie było w niej błędów, jakie widziałem w kampanii Komorowskiego. Chociażby jak kwestia organizacji spotkań. A prezydentowi Dudzie należy pogratulować, że te wybory zostały mu wygrane przez telewizję rządową. Zwycięstwo Dudy będzie bardzo mocno konsolidująco wpływało na Zjednoczoną Prawicę i niweluje ich tarcia. Natomiast przegrana Trzaskowskiego nie może wpłynąć demobilizująco na te miliony, które go poparły. Teraz ludzie po przegranych wyborach czują się źle. Ale jest to wielki sukces tych wszystkich ludzi, którzy mieli odwagę wywiesić baner, napisać posta na facebooku, wysłać esemesa. Najbardziej wzruszający był kończący kampanię wiec w Nysie. Zostało mi jeszcze 200 plakatów, kiedy wszedłem w tłum, to w ciągu kilku minut ludzie te wszystkie plakaty odebrali ode mnie. Była taka chęć zamanifestowania, że oni nie popierają PiS, tylko  Trzaskowskiego i jego program.

– Ta energia Trzaskowskiego udzieliła się PO.

– Rafał Trzaskowski uruchomił z powrotem pokłady energii w Platformie, której tam nie było od wielu lat. Widać, że tymi metodami można wygrać. Trochę zabrakło, okropny żal, ale PiS jest do pokonania. I myśmy to zobaczyli.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.