O utrudnianiu przez PiS dostępu do głosowania Polakom mieszkającym za granicą mówili na piątkowej konferencji parlamentarzyści Koalicji Europejskiej: senator Danuta Jałowiecka oraz posłowie Tomasz Kostuś i Witold Zembaczyński.
Nie kryli oni oburzenia, że nasz rząd nie dopuszcza Polaków mieszkających za granicą do głosowania, nie zapewniając im równych praw podczas wyborów prezydenckich. Ich zdaniem wynika to z tego, że podczas ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych Polacy za granicą nie chcieli głosować na PiS.
Danuta Jazłowiecka, Tomasz Kostuś i Witold Zembaczyński zwrócili uwagę, że o ile w 2019 roku podczas wyborów parlamentarnych było 320 komisji poza granicami kraju, to dzisiaj tych obwodów jest 169.
– Pozostało 16 dni do wyborów, a Ministerstwo Spraw Zagranicznych utrudnia głosowanie Polakom mieszkającym za granicą – stwierdziła senator Jazłowiecka. – MSZ wprowadziło zróżnicowane zasady głosowania, które były zgodne z terminem 10 maja, ale kiedy obostrzenia zostały złagodzone, ten system pozostawiono. Są komisje, w których można głosować osobiście, w innych osobiście i korespondencyjnie, albo tylko korespondencyjnie.
Już na wstępie Polak chcący głosować za granicą ma problem z rejestracją, by dostać pakiet do głosowania. Platforma e-PUAP, przez którą można to zrobić, ciągle się zawiesza, więc jak się okazuje, jest to zadanie dla zdesperowanych i cierpliwych.
– Można zadzwonić też do konsulatu, ale konsulaty pod telefonem pracują tylko trzy godziny, można pójść osobiście, ale pracują tylko do godziny 13, czasem o godzinę dłużej – mówiła Danuta Jazłowiecka. – Tylko w ciągu jednego dnia w tygodniu pracują od 13 do godziny 18. Te utrudnienia zniechęcą Polaków za granicą do uczestnictwa w wyborach.
Jak dodała, te wszystkie utrudnienia sprawiły, że na dwa tygodnie do wyborów prezydenckich z ponad 4 milionów Polaków za granicą, uprawnionych do głosowania, zarejestrowało się tylko 200 tysięcy.
Ponadto, ci którzy już zarejestrowali się na wybory 10 maja, muszą to zrobić ponownie, a nie wszyscy o tym muszą wiedzieć.
– Przekonujemy się jednak, że im bardziej władza utrudnia i rzuca ludziom kłody pod nogi, tym bardziej ludzie się mobilizują – mówi Opowiecie.info poseł Tomasz Kostuś. – Pokazuje to choćby sytuacja skróconego czasu na zebranie podpisów dla Rafała Trzaskowskiego, kiedy mimo tego udało nam się w ciągu czterech dni zebrać aż 1,6 miliona podpisów. Sam takiego entuzjazmu, takiej mobilizacji sobie nie przypominam.
Poseł Kostuś przypomina, że w minionych wyborach parlamentarnych Polacy za granicą byli jak najdalsi od głosowania na kandydatów PiS.
– Tak było w Belgii, Holandii, Niemczech, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, tam PiS przegrywał z kretesem – wylicza poseł Kostuś. – Przegrał nawet wśród Polaków mieszkających w Chinach. Wygrał jedynie w Kanadzie i USA, ale i tam były tak były miejsca, gdzie wygrywała Koalicja obywatelska, na przykład w Waszyngtonie, Los Angeles, czy Houston.
Senator Jazłowiecka dodaje, że podczas ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego, wśród Polaków mieszkających w krajach UE ponad 50 proc. głosów uzyskała Koalicja Europejska, 20 proc. uzyskała Lewica z 20 proc., a dopiero na trzecim miejscu był PiS.