Czego nie dokonali w środę w Kędzierzynie-Koźlu, to zrobili w sobotę w Jastrzębiu-Zdroju. Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle wykorzystali drugą szansę na wywalczenie mistrzostwa i pokonując w czwartym finale Jastrzębski Węgiel (3-0) odebrali mu tytuł mistrza Polski. Jeżeli 22 maja wygrają też finał CEV Ligi Mistrzów, zostaną pierwszą w historii polską ekipą z tzw. „potrójną koroną”. Dwie już bowiem mają: mistrzostwo i puchar kraju.

Aby triumfować w tegorocznej edycji PlusLigi „Koziołki” musiały nie tylko zająć miejsce w tabeli premiowane awansem do najważniejszej części fazy play-off, ale także dotrzeć do jej finałów. Te rozgrywane były do trzech zwycięstw, co oznacza, że kędzierzynianie mogli zostać mistrzami kraju już w środę i to przed własną publicznością.

W pierwszym meczu ZAKSA triumfowała u siebie 3-0 (25-21, 27-25, 25-23). W drugim nie poszło już tak gładko i o wyniku zadecydował tie-break. Kędzierzynianie wygrali wtedy 3-2 (20-25, 25-16, 22-25, 25-12, 18-16), a ich kibice po cichu szykowali się na wzniesienie pucharu już po trzecim spotkaniu, w Hali Azoty. Nic więc dziwnego, że trudno było znaleźć wolne miejsce, a hala w Kędzierzynie-Koźlu pękała w szwach.

Fani drużyny z Opolszczyzny musieli jednak obejść się smakiem, ponieważ górą była ekipa z Jastrzębia-Zdroju. Jastrzębski Węgiel wygrał pierwszego seta 26-24, trzeciego 25-23, a czwartego 25-22. ZAKSA triumfowała tylko w drugim (25-20), przez co przegrała 1-3, a goście z Jastrzębia-Zdroju przedłużyli swoje szanse na obronę mistrzowskiego tytułu. Na niedomiar złego, środkowy ZAKSY Norbert Huber doznał poważnej kontuzji ścięgna Achillesa. To jednak nie złamało kędzierzynian i w czwartym meczu szli jak taran.

– Dzisiaj chcieliśmy podbić każdą piłkę w obronie, zakończyć każdy atak i rozegrać dobrze każdą zagrywkę. Wszystko to chcieliśmy zrobić dla Norberta, bo bardzo smutno nam z powodu jego kontuzji – przyznał Aleksander Śliwka, kapitan ZAKSY. – Bardzo się cieszymy, że koncentracja i wola walki były dziś po naszej stronie. Nie odpuściliśmy ani jednej piłki, choć w trzecim secie zdarzył się moment nerwowości. Na szczęście udało nam się odskoczyć i wygrać. Bardzo cieszymy się, że nasi kibice licznie tu przyjechali i razem mogliśmy świętować ten sukces.

Czwarty mecz odbył się w mieście rywali „Koziołków”. Dla ZAKSY był on drugą szansą na przypieczętowanie tytułu, a dla Jastrzębskiego Węgla – drugim z rzędu meczem, który należałoby wygrać, żeby doprowadzić do piątego, ostatniego możliwego starcia finałowego i ewentualnej obrony wywalczonego rok temu mistrzostwa. Goście z Kędzierzyna-Koźla triumfowali 3-0 (25-23, 25-17, 25-21) i to oni, dziewiąty raz w historii, wznieśli najważniejsze trofeum w polskiej siatkówce klubowej. Jako pierwsi zrobili to kapitan Aleksander Śliwka i kontuzjowany Norbert Huber.

– Fantastyczna sprawa, za nami trudny sezon, a medal dobrze smakuje po takiej ciężkiej pracy – przyznał Kamil Semeniuk, zawodnik ZAKSY. – Myślę, że jeszcze nie jesteśmy w stu procentach świadomi tego, co się wydarzyło, nikt z nas nie spodziewał się, że spotkanie w Jastrzębiu-Zdroju potoczy się tak, że wygramy 3-0. Cieszmy się, radujmy się i bawmy się, ale pamiętajmy, że mamy jeszcze jedno złoto do zdobycia!

Przed sobotnim meczem ZAKSA była trzecią drużyną pod względem liczby zdobytych tytułów mistrza Polski. Miała ich 8 i ustępowała tylko Skrze Bełchatów (9 tytułów) oraz klubowi AZS-AWF Warszawa (14 tytułów). Teraz „Koziołki” dorównały Skrze, ale należy zaznaczyć, że wyprzedzają ją pod kątem liczby zdobytych medali.

ZAKSA ma 9 złotych, 6 srebrnych i 1 brązowy, co daje w sumie 16. Skra wywalczyła o 2 mniej: 9 złotych, 2 srebrne i 3 brązowe. Więcej krążków mają tylko: Resovia Rzeszów (17), AZS-AWF Warszawa (19), AZS Olsztyn (22) i Legia Warszawa (28). Jednak tylko AZS-AWF Warszawa zdobył więcej złotych medali od ZAKSY.

– Nie mogę uwierzyć w to, co tutaj się stało. Ten sezon był szalony, było dużo świetnych momentów, ale czasami też zmagaliśmy się z mniejszymi kryzysami, czego nie było widać – podkreślał Marcin Janusz, zawodnik ZAKSY. – Potrafiliśmy z tego wszystkiego wyjść i zdobyć złoto, pokazaliśmy, że zdecydowanie na to zasługujemy. Towarzyszy nam wielka radość, ale z tyłu głowy mamy świadomość, że niedługo kolejny finał.

Warto też zaznaczyć, że ZAKSA góruje już w klasyfikacji medalowej Pucharu Polski (9 triumfów) i jest na drugim miejscu w podobnej klasyfikacji Superpucharu Polski (2 triumfy). To też jedna z dwóch polskich ekip, która wygrała europejski puchar i jedyna, która triumfowała w CEV Lidze Mistrzów. Kolejną szansę na to będzie mieć 22 maja w Lublanie, gdzie zmierzy się z Itasem Trentino. ZAKSA będzie tam bronić tytułu sprzed roku.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

W dziennikarstwie od 9 lat, w fotografii o rok krócej. Miłośnik narciarstwa, karate i siatkówki, spośród których nie uprawia tylko trzeciej z dyscyplin. Przez całe życie poświęca się sportowi, choć w Opowiecie.info zajmuje się też innymi tematami. W wolnym czasie fotografuje krajobrazy, szczególnie podczas podróży, które tak bardzo kocha.