– Trop prowadzi do odcinka rzeki między Brzegiem i Oławą, wskazując na możliwość zrzutu do Odry ciężkiej chemii – mówi Witold Zembaczyński, opolski poseł Koalicji Obywatelskiej i wiceprzewodniczący Nowoczesnej.
Na śluzie na Odrze w Lipkach w powiecie brzeskim już 26 lipca widziano pływające śnięte ryby.
– Pracownicy śluzy i jazu u nas w Lipkach to zaobserwowali jako pierwsi – opowiada Władysław Uryga, sołtys Lipek. – Ale potem to Oława, z dolnośląskiego, zgłaszała do dyrekcji, że nieżywe ryby wypływają w Odrze.
Między Lipkami i Oławą wyłowiono wtedy kilka ton śniętych ryb.
Sołtys dodaje, że teraz na śluzie, już na terenie województwa dolnośląskiego, pojawiły się siatki do odławiania śniętych ryb.
– Bobrów nad Odrą już nie ma, ptaków też nie ma, teraz nad rzeką jest pustka – mówi sołtys Lipek. – Wcześniej, jak nasi wędkarze wychodzili na ryby, to bobry wokół pływały, bo u nas było ich dużo. Teraz, jak się na to patrzy, to jest katastrofa, niech Pan Bóg broni…
Podobna sytuacja jest w stawach w Lipkach, tych mających połączenie z Odrą.
Co można było zrobić, żeby nie dopuścić do tej sytuacji, tego na razie nie wie nikt. Wiedza jest, że być może udałoby się ograniczyć skalę kataklizmu ekologicznego, ale tego nie zrobiono. O tym na wtorkowej konferencji prasowej mówił poseł Witold Zembaczyński. Główne poselskie zarzuty dotyczą Wód Polskich, podlegających pod Ministerstwo Infrastruktury i administrację rządową w terenie, czyli w przypadku Opolszczyzny – wojewody Sławomira Kłosowskiego.
– W poniedziałek pojechałem zobaczyć dwa ogromne zbiorniki retencyjne w województwie opolskim, to jest jezioro nyskie i jezioro turawskie – mówił Witold Zembaczyński. – To ogromny grzech zaniechania Wód Polskich, że nie podjęto nawet próby rozcieńczenia tych toksyn w Odrze, tych trucizn, poprzez częściowe spuszczenie wody z tych zbiorników retencyjnych. To totalny bezwład państwa, woda z jezior turawskiego i nyskiego mogła być ratunkiem dla ekosystemu Odry.
Poseł mówił, że podwyższenie wód na Odrze o 30 cm, o którym było głośno w mediach społecznościowych, to wynik wcześniejszych opadów deszczy na pograniczu polsko-czeskim.
– Federalna Republika Niemiec będzie miała pełne prawo wystąpić z roszczeniami odszkodowawczymi do rządu polskiego, czyli polskiego podatnika – dodał poseł Zembaczyński.
Jak wyjaśnił, brak informacji ze strony polskiego rządu, pozwalającej na prewencyjne działania, może stać się podstawą dla Niemców o wystąpienie o odszkodowanie.
Poseł po rozmowach z pracownikami laboratoryjnymi Elektrowni Opole i Zakładów Azotowych w Kędzierzynie-Koźlu wyklucza możliwość, że to z tych, pierwotnie typowanych zakładów wypłynęła trucizna do Odry.
– Żadne systemy nie alarmowały o podniesionych frakcjach, mogących wskazywać na zatrucie Odry – tłumaczył poseł. – Podobnie wykluczyć też trzeba, że trucizna pochodzi z oczyszczalni ścieków w WiK Opole.
Z przeprowadzonego przez posła Zembaczyńskiego śledztwa wynika, że trop prowadzi do odcinka rzeki między Brzegiem i Oławą, wskazując na możliwość nielegalnego zrzutu do Odry ciężkiej chemii z cystern przejeżdżających po tamtejszych drogach.
– To ślepe państwo nie upilnowało tego procesu, a Polska tonie w śmieciach – podkreślił Zembaczyński. – Być może, że chemia, „pracując” w bardzo niskim stanie Odry, uległa metamorfozie. Ale to ciężka chemia zrzucona na tym odcinku może być przyczyną zatrucia Odry.
Poseł skierował pytania do wojewody opolskiego i Wód Polskich, związanych z trzymaniem wysokich poziomów wód w zbiornikach retencyjnych.
– Dlaczego nie rzucono koła ratunkowego dla Odry? – pytał Zembaczyński. – Chcę, żeby wojewoda odpowiedział mi, od kiedy miał informację o tej klęsce. I dlaczego nie ma komunikatów, jakie rekomendacje wydał wojewoda w związku ze skażeniem Odry. Wielu Opolan może wybierać się teraz nad morze, więc niech ktoś im odpowie, czy oni mogą bezpiecznie pojechać do Międzywodzia, w pobliżu ujścia Odry. A może powinni pojechać na Hel?
Poseł przywołał konstatację NIK, według której reforma instytucji zarządzających polskimi wodami, polegająca na utworzeniu Wód Polskich, jest absolutnie nieudana. Przede wszystkim brak jest doświadczonej kadry, panuje chaos i brak decyzyjności. Jak powiedział, pracownicy Wód Polskich są niedofinansowani, nie mają dostępu do komputerów.
– Zadaję też wojewodzie pytanie dotyczące Republiki Czeskiej, czy być może to oni mieli tutaj swój udział – zakończył poseł Zembaczyński.
Opowiecie.info także przesłało do biura prasowego wojewody opolskiego pytania w związku z katastrofą ekologiczną w Odrze oraz zarzutami posła Zembaczyńskiego, ale do chwili publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.