W niedzielę, chociaż zbierały się chmury nad miastem, nie przeszkodziło to Opolanom, by przyjść na Jarmark Franciszkański, który już na stałe wpisał się do kalendarza zakonu franciszkańskiego i mieszkańców miasta.

– Jarmark Franciszkański ma charakter charytatywny, upowszechnia duchowość świętego Franciszka – mówił wiernym ojciec Miron Górecki, gwardian zakonu franciszkanów w Opolu podczas niedzielnej sumy.

Zaraz po mszy w kościele odbył się koncert organowy Michała Szostaka.

Jarmark odbywał się pod patronatem o. Euzebiusza, franciszkanina, męczennika drugiej wojny światowe, którego beatyfikacja w Rzymie dobiega końca.

Tylko podczas jarmarku była możliwość przekroczenia furty klasztornej i zwiedzanie przestrzeni na co dzień niedostępnej.

– Widać franciszkanie wymodlili lepszą pogodę niż zapowiadały prognozy – śmieje się pani Joanna, która z córeczką oglądała występ Mietka Szczęśniaka na scenie na parkingu przy pl. Wolności.

Wielu oglądając występ pałaszowało smakowitą pajdę chleba ze smalcem i ogórkiem, od lat bezapelacyjnym hitem jarmarku. Tradycyjnie też popularnością cieszyły się krówki- ciągutki, smalec ojca Roberta, śląski kołacz, zioła i balsamy franciszkańskie. Dochód ze sprzedaży zostanie przeznaczony na dalszą renowację zabytkowego kompleksu klasztornego oo. Franciszkanów.

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.