Rozmowa z Katarzyną Henzler – Urbaniak, psychologiem z Domowego Hospicjum dla Dzieci w Opolu.
W najbliższą niedzielę przeżywać będziemy Uroczystość Wszystkich Świętych. Jest to czas, kiedy szczególnie myślimy o naszych zmarłych. Wspominamy tych, którzy już od nas odeszli.
W Domowym Hospicjum dla Dzieci w Opolu już w zeszłą niedzielę wspominano utracone dzieci. W kościele seminaryjno – akademickim w Opolu odbyła się Msza św., w której uczestniczyli zarówno pracownicy oraz podopieczni hospicjum, wolontariusze oraz rodzice dzieci, które odeszły.
Dlaczego ludzie unikają tematu śmierci? Bardzo często zachowujemy się tak, jakby ona w ogóle nie istniała?
– Dzieje się tak dlatego, że jako ludzie boimy się tego, czego nie znamy. Uciekamy od tego, a nikt nie jest nam w stanie powiedzieć jak jest po drugiej stronie.
Ciężko jest pogodzić się ze stratą kogoś bliskiego, a jak to wygląda kiedy umiera dziecko? – Żałoba po śmierci osoby dorosłej powinna minąć po roku, maksymalnie po trzech latach. Tak mówi się w podręcznikach. Natomiast nie określa się czasu, po którym mija żałoba po odejściu dziecka. To mówi samo za siebie. Ta żałoba może trwać ciągle, nigdy się nie skończyć. Nikt nie jest w stanie zrozumieć tego, co czuje rodzic, który stracił swoje dziecko.
Czy rodzice mają prawo do przeżywania swojej żałoby, smutku?
– Oczywiście. Elementem zakończenia żałoby jest jej przeżycie. Większość rodziców płacze. Warto jednak zaznaczyć, że każdy z nas będzie inaczej przechodził przez ten proces. Jest to zależne od bardzo wielu czynników, min. tego jak bliska więź łączyła nas z osobą, która odeszła.
Od pewnego czasu w ramach Domowego Hospicjum dla Dzieci działa również hospicjum perinatalne, na czym polega praca takiego hospicjum?
– Hospicjum perinatalne udziela pomocy rodzinom, które dowiedziały się, że ich nienarodzone dziecko jest nieuleczalnie chore. Pomocy udziela interdyscyplinarny zespół. Bardzo ważne jest tu wsparcia psychologiczne.
Co powiedzieć rodzicom, którzy właśnie dowiadują się, że ich jeszcze nienarodzone dziecko będzie musiało odejść?
– Nie ma słów, które byłyby dobre w takiej sytuacji. Najlepszym rozwiązaniem jest towarzyszenie.
Czy jest cięższe do przeżycia doświadczenie, niż śmierć własnego dziecka, i to na tak wczesnym etapie życia?
– Jest to jedna z największych trudności, jakie system rodzinny ma do przepracowania. Bardzo trudno przyjąć taką informację. To jest zupełne odwrócenie naturalnej kolejności życia.
W jaki sposób można wspierać rodziców przeżywających żałobę po odejściu swojego dziecka?
– Bardzo dobrym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest obecność na grupach wsparcia. Daje ona możliwości bycia w otoczeniu ludzi, którzy przeżyli podobne historie.
A co dla Pani w tej pracy jest najtrudniejsze?
– Bardzo lubię to, co robię. Historia każdej rodziny uczy mnie pokory i tego, co w życiu najważniejsze. Czegoś co ulotne a jednocześnie najcenniejsze…