KOP- Komitet Obrony Pasieki alarmuje:
– Około dwóch tygodnii w zabytkowym Parku Nadodrzańskim grasuje kolejny raz śląska firma sprzątająca liście. W związku z tym , że obowiązuje w Opolu zakaz używania dmuchaw, to firma zastosowała innowacyjne metody uprzątania opadłych liści – po prostu zastosowała ciężki sprzęt. Rozjeżdża teren trawiasty, ubija systemy korzeniowe drzew, ryje koleiny i z pewnością cierpią na tym też jeże . W innych miastach samorządy stawiają domki dla jeży, nie grabią opadłych liści. Zleceniodawcą tych prac, z domysłem graniczącym z pewnością, twierdzimy, że jest to Miejski Zarząd dróg, któremu powierzono pieczę nad terenami zielonymi w Opolu. Co na to Wojewódzki Konserwator Zabytków – jednoosobowa komórka d.s. zieleni ? Przypuszczamy, że też nie reaguje, tak jak WKZ nie reagował na liczne pikniki w Parku, gdzie dziesiątki aut także dewastowały tereny – denerwują sie pasieczanie
-Zastanawia nas, dlaczego od paru lat wszystkie prace związane z „opieką” nad terenami zielonymi w Opolu realizują firmy z woj. katowickiego – jakieś powiązania towarzysko-biznesowe naszego MZD z firmami ze śląska ? Czy w ogóle ktoś z MZD Opole sprawuje nad tymi pracami jakikolwiek nadzór ? – mnożą sie pytania.
Nie dziwi fakt, że wszystko to odbywa się w „śladzie” planowanej przez miasto trasy średnicowej.
-Zdajemy sobie sprawę, że często te liście mogą być miejscem, w których na zimę gromadzą się zwierzęta, np. jeże. Dlatego w Opolu rozstawiamy dla nich domki. Jest już około 30 takich budek dla jeży. Poza tym w niektórych częściach miasta liście zostawiamy na zimę właśnie po to, by były schronieniem dla małych zwierząt- mówi prezydent Wiśniewski w wywiadzie dla onet.pl. To oczywiście bajki z mchu i paproci, tak jak większość rzeczy, które Wiśniewski opowiada.
Tymczasem w okolicach urzędu wojewódzkiego i amfiteatru spotkać można rozjeżdżone jeże.
Zapowiedź noworocznych fajerwerków to kolejny przejaw ciasnego myślenia władz Opola.