Oklejony takimi oszerczymi obrazkami samochód, zaobserwowali dziś na ulicy Piastowskiej w Koźlu mieszkańcy tego miasta na Opolszczyźnie.
Samochód nie był miejscowy. Miał tablice rejestracyjne z wielkopolskiego Koła. Nie wiemy czy przejeżdżał jedynie przez miasto, czy przyjechał, by dłużej szerzyć w nim nienawiść.
-To co zobaczyłam, zwaliło mnie z nóg ! Ludzie co się z Wami dzieje? Gdzie mi przyszło żyć ? Dlaczego ? – pytała mieszkanka Koźla, która w trzeźwości umysłu szybko wyciągnęła telefon i zrobiła dwa zdjęcia. Jest pełny numer rejestracyjny – gdyby władze były zainteresowane. Ale trudno przypuszczać, by się tak stało, biorąc pod uwagę także tylną szybę samochodu.
To była największa sensacja kampanii prezydenckiej 2005 r. Na finiszu walki Lech Kaczyński-Donald Tusk, na kilka dni przed głosowaniem w II turze Jacek Kurski udzielił wywiadu tygodnikowi „Angora”. Powiedział, iż „poważne źródła na Pomorzu mówią, że dziadek Donalda Tuska zgłosił się na ochotnika do Wehrmachtu”.
Ten epizod z życia krewnego ówczesnego szefa PO mógł służyć jako argument do zarzucenia kandydatowi Platformy proniemieckich poglądów. Donald Tusk odrzucił te oskarżenia twierdząc, że jego dziadek nigdy nie służył w hitlerowskiej armii. Po kilku dniach media ujawniły pełną historię dziadka.
Okazało się, że Józef Tusk został siłą wcielony do Wehrmachtu. Za uchylanie się od służby wojskowej groziła kara śmierci. Zgodnie z niemieckimi dokumentami 2 sierpnia 1944 został powołany do wojsk III Rzeszy. Jednak po kilku miesiącach Józef Tusk zniknął z niemieckiej ewidencji, a potem służył w Polskich Siłach Zbrojnych w Wielkiej Brytanii.
Lech Kaczyński przeprosił Tuska za „dziadka z Wehrmachtu” w debacie telewizyjnej i odciął się od działań Kurskiego, który został przez sąd partyjny wykluczony z PiS. Ten, po decyzji sądu koleżeńskiego, stwierdził, że „popełnił pomyłkę, a nie dopuścił się oszczerstwa”. Później odwołał się o tej decyzji i po wygraniu wyborów przez Lecha Kaczyńskiego powrócił do PiS.
– Z tym Wehrmachtem to lipa, ale jedziemy w to, bo ciemny lud to kupi – takie słowa miał wypowiedzieć sam Kurski według dziennikarzy Tomasza Lisa, Wiesława Władyki, Tomasza Wołka i Katarzyny Kolendy-Zaleskiej.
Drugie zdjęcie było zdaniem żony prof. Wiesława Biniendy, eksperta zespołu Macierewicza, dowodem na to, że w Smoleńsku doszło do zamachu, a przygotowały go polskie i rosyjskie służby specjalne. Wiele w tej sprawie mówi jej zdaniem zdjęcie Tuska i Putina z 10 kwietnia. „To zdjęcie jest naocznym dowodem spisku i zdrady narodowej – twierdziła Maria Szonert-Binienda.
Tę opinię wielokrotnie powtarzali chcący skompromitować Tuska propagandyści i politycy prawicowi.
Pozostaje pytanie: po co, w momencie, gdy wiadomo, że Donald Tusk nie będzie startował w wyborach prezydenckich taki atak na niego?
Odpowiedzią jest zdjęcie z tylnej szyby. Szerzenie nienawiści, także nieuzasadnione, to ich specjalność. Nienawiści nigdy dość.