Leonarda Płoszaj, Tomasz Kostuś i Witold Zembaczyński rozdawali dziś ulotki i gazetę kampanijną Rafała Trzaskowskiego na ulicach Niemodlina i Ozimka. Miasta są jak wymarłe, ale przecież liczy się każdy głos.
W centrum Ozimka prawie nikogo. Ale zaczepiani ludzie byli przyjaźni i uśmiechnięci.
– Nas nie trzeba przekonywać do głosowania na Rafała Trzaskowskiego – powiedzieli młodzi ludzie z dzieckiem, na rowerach. – To musi się w końcu skończyć – dodali.
Ekspedientka w sklepie pozwoliła zostawić trochę ulotek i gazetek. – Niech ludzie czytają i decydują – oznajmiła.
– Ja na niego nigdy nie będę głosował – krzyczał już z daleka starszy mężczyzna wsiadający do samochodu na oleskich tablicach. – On popsuł Czajkę i zajechał Warszawę – denerwował się.
– A skąd pan o tym wie? – spytał Zembaczyński.
– Mi tu żadnymi ulotkami i gazetkami oczu nie zamydlicie. Ja telewizję oglądam i wiem – wysapał.
Wiadomo jaką telewizję oglądał. Walka z nią ot tak na ulicy przy ulotkach nie da żadnych rezultatów.
Najwięcej ludzi przy Biedronce, ale to i tak niewiele.
Jutro pojada do kolejnych miejscowości. Na wsiach jest jeszcze bardziej bezludnie. Ale liczy się każdy głos.
Trudno się tak prowadzi kampanię „bez kiełbasy” rozdając ulotki, gdy konkurencja rozdaje pieniądze.
Fot. kapitan