– Rocznica zwycięskich wyborów z 1989 r., które zakończyły okres komunizmu w Polsce, to okazja do radości, refleksji i wspólnego świętowania – mówi Małgorzata Besz-Janicka, szefowa opolskiego KOD. Obecna władza uważa, że należy raczej świętować wybory 2015 roku i „dobrą zmianę” a nie 4 czerwca.
-Bądźcie z nami, w piątek – 4 czerwca o 12.00 na opolskim placu Wolności, gdzie wspólnie wypijemy toast za Wolność – apeluje Besz-Janicka. – To dzień, który jednoczy wszystkie środowiska prodemokratyczne i wszystkich ludzi kochających wolną, otwartą i tolerancyjną Polskę, jednoczy również od lat Opolanki i Opolan. Spotkajmy się i poczujmy znowu tę wspólnotę i solidarność, która przechodzi przez kolejne pokolenia, od Bohaterów dawnej antykomunistycznej opozycji, poprzez prodemokratycznych polityków, aż do współczesnych ruchów obywatelskich, organizacji społecznych i młodych aktywistów klimatycznych. Bo Wolność dla wszystkich znaczy to samo i jest równie ważna.
Przypomnijmy: 4 czerwca 1989 odbyła się pierwsza tura wyborów kontraktowych. Frekwencja wyniosła 62 proc. W wyniku głosowania „Solidarność” zdobyła 160 ze 161 mandatów przeznaczonych dla kandydatów bezpartyjnych. Decyzja o ostatnim mandacie przeszła do drugiej tury. W wyborach do senatu przedstawiciele „Solidarności” zdobyli 92 mandaty. W pozostałych ośmiu przypadkach kandydaci nie zdobyli wymaganych 50 proc. głosów, ale również znaleźli się w drugiej turze.
Największym zaskoczeniem były wyniki głosowania na listę krajową. Z ogólnopolskiej listy do sejmu dostało się tylko dwóch kandydatów komunistycznej koalicji, bo duża cześć wyborców skreśliła wszystkich kandydatów z listy. W ten sposób do parlamentu nie dostali się m.in. premier Mieczysław Rakowski, ministrowie Czesław Kiszczak i Florian Siwicki, członkowie Biura Politycznego KC PZPR, czy liderzy SD i ZSL.
To była druzgocząca klęska rządzących. 8 czerwca, w trakcie spotkania Komisji Porozumiewawczej Czesław Kiszczak oskarżył Lecha Wałęsę, że opozycja celowo nawoływała do skreślania wszystkich kandydatów, wbrew wcześniejszym uzgodnieniom. Ustalono że Rada Państwa błyskawicznie zmieni ordynację w trakcie wyborów w ten sposób, że w drugiej turze 33 nieobsadzone miejsca trafią do koalicji już na zasadzie głosowania w okręgach. „Solidarność” zgodziła się na to, bo nie chciała dawać władzy podstaw do unieważnienia wyborów.
Druga tura wyborów odbyła się 18 czerwca. W jej trakcie wybrano 295 posłów i ośmiu senatorów. Frekwencja wyniosła jedynie 25 proc. „Solidarność” zdobyła ostatni dostępny dla kandydatów bezpartyjnych mandat w sejmie i wywalczyła kolejnych 7 mandatów w senacie. Ostatni senatorski mandat dostał od wyborców Henryk Stokłosa, formalnie bezpartyjny przedsiębiorca, który cieszył się nieoficjalnym wsparciem PZPR. Przyznano też 294 mandaty do sejmu dla kandydatów rządowej koalicji.
Wybory zakończyły się niespodziewanym, miażdżącym zwycięstwem Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”, który zdobył prawie wszystko co było do zdobycia: 161 mandatów do sejmu przeznaczonych dla kandydatów bezpartyjnych i 99 mandatów w pełni wolnych wyborach w senacie. Otworzyło to drogę do powstania po kilku miesiącach koalicyjnego rządu solidarnościowej opozycji i PZPR. Jego szefem i pierwszym od wojny niekomunistycznym premierem został przedstawiciel „Solidarności” Tadeusz Mazowiecki.
Fot. CMZJMZ