Podczas wrześniowej wizyty w Pokoju (woj. opolskie) konsula Niemiec, zwiedzający kościół ewangelicko-augsburski Księżnej Zofii mogli od pani kustosz usłyszeć, że w kościele tym wciąż pozostaje do odgadnięcia jedna zagadka. Tą zagadką jest tajemniczy słoń. Brzmi to zabawnie, ale tak usłyszeliśmy od oprowadzającej nas kustosz: słoń w herbie przedstawiony na zdjęciu jest postacią tajemniczą – nie jest znane znaczenie herbu.
Gdyby się temu słoniowi dokładniej przyjrzeć, ma się wrażenie, że jest bardziej podobny do świni. Trąba sprawia wrażenie grubej, krótkiej i co najciekawsze, doklejonej. Całe zwierzę wygląda stosunkowo nienaturalnie. Możliwe, że artysta tworzący herb nigdy nie widział słonia.
Dziwne, bo uroczyste otwarcie kościoła nastąpiło 8 sierpnia 1775 roku. Pokój był już wówczas luksusową rezydencją. Znajdowała się tam zapewne biblioteka. Czy na pewno nie było tam żadnej książki w której byłaby dokładna rycina słonia? Trudno uwierzyć, że nie było. Sądzę więc, że nos odpadł „ze starości”, albo podczas jakiś prac (może sprzątania), a ktoś naprędce dorobił ten specyficzny, niepodobny do słoniowej trąby nos/ryj.
***
Ale to nie charakterystyczny słoniowy nos jest tajemnicą, ale cały herb i jego niewiadome znaczenie. Zwróćmy uwagę na wyniki wyszukiwania po wpisaniu w wyszukiwarkę internetową słów: „pokój herb słoń”.
Ukazał się „Order Erdmana”. Po „kliknięciu” wchodzimy na stronę internetową www.olesnica.org, a dokładnie jej podstronę: https://www.olesnica.org/Kolumna_zlotych_godow.htmna na której czytamy:
„Na medalionie od strony zamku (…), znajdował się herb książąt wirtembersko-oleśnickich, jakby wsparty na słoniu (powiększenie herbu). Umieszczenie słonia jest następstwem nadania księciu w 1736 roku orderu słonia (ze złota) przez króla duńskiego Chrystiana VI za jego zasługi dla armii duńskiej, w której książę służył (miał wtedy niespełna 21 lat i stopień generał-major). Książę tym się szczycił i nawet ten fakt umieszczał w tytulaturze (kawalerem tego orderu jest również Lech Wałęsa). Książęca para duńska często odwiedzała księcia, co znalazło odbicie w uroczystych drukach okolicznościowych, wydawanych w drukarni oleśnickiej. Co ciekawe – książę poznał swoją przyszłą żonę właśnie na dworze króla duńskiego”.
Co ciekawe, strona w Oleśnicy jest jedyną na której jest poniższe zdjęcie. Wpisując w wyszukiwarkę „order Erdmana” po angielsku i niemiecku, podobnego zdjęcia nie można znaleźć. Strona z Oleśnicy jest jedyną?
Order of the Elephant
Gdy wpisujemy w google „order Erdmana” nie pojawia się żadna informacja, oprócz tej na Oleśnickiej stronie. Tymczasem Internet przekierowuje nas na „Order of the Elephant”, prawdopodobnie właściwą nazwę powyższego orderu. Spójrzmy jak tym razem jest wiele jest wyników wyszukiwania:
Order Elephanta nie ma jednego ustalonego wyglądu. Czytając pobieżnie materiały wygląda na to, że każdy król Duński miał własny „format” orderu. Słoń był skierowany w lewą bądź prawą stronę, a sama trąba skierowana ku górze lub dołowi.
Tajemnica jest inna
Błąd. To, że założyciel Pokoju, książę Carl Christian Erdman w 1736 roku otrzymał z rąk króla Duńskiego Chrystiana VI order, nie oznacza, że nazywa się on „Orderem Erdmana”. To tak jakby Jan Kowalski otrzymał Order Orła Białego, a inni nazwali go Orderem Kowalskiego.
Przyznam się, że po pobieżnym zbadaniu tematu „słonia w herbie”, problem wydaje się być błahy i wyjaśniony. Trudno mi uwierzyć, że nikt nie odkrył tej „tajemnicy” wcześniej. Jednakże przeglądając Internet znalazłem znakomitą stronę ze zdjęciami Pokoju, i myślę, że to one przedstawiają prawdziwy sekret.
Wspomniane zdjęcia znajdują się na stronie: https://opolskie.fotopolska.eu/Pokoj/b12914,Kosciol_ewangelicki_Ksieznej_Zofii.html
***
Przeglądając je mam wrażenie, że wieś Pokój ma „drugie dno” i jest pełna przeróżnych dziwnych symboli. Zwróćmy uwagę na fragment znalezionego na powyższej stronie zdjęcia z 1938 roku przedstawiającego lożę i emporę księżnej Zofii:
Na powyższym zdjęciu moją uwagę zwracają dwa elementy. Pierwszy to "orzeł":
Drugi to „oko”:
Dziwne. Co mógł oznaczać taki straszny orzeł, tym bardziej, że nie wyglądał zbyt „pokojowo”. Miał symbolizować zabobonną ochronę księżnej? Raczej nie. Nie w kościele. Przynajmniej tak być nie powinno. A „oko” przypomina mi masońskie „oko opatrzności” (wszystkowidzące oko symbolizuje tu Demiurga, Stwórcę, Oko Boga, ale nie Tego, którego chrześcijanie (katolicy i luteranie) znają ze swojej wiary. Otóż masoński demiurg jest przeciwnikiem „naszego” Boga, ale to długa historia…
Dziś po orle pozostaje tylko pręt przytrzymujący to „straszydło”:
Natomiast „masońskie oko” do dzisiaj znajduje się w kościele w Pokoju:
Nie rozumiem dlaczego symbole masońskie wiszą w tak wielu polskich kościołach. Oczywiście znajdą się głosy osób, które powiedzą, że piszę bzdury, bo to oko jest „chrześcijańskim okiem opatrzności”. Trudno.
Tylko z tego co pamiętam z Biblii, Bogu Ojcu nie wolno robić portretów. Tych, którzy się ze mną nie zgadzają odsyłam do Starego Testamentu, jednocześnie prosząc o dowody na poparcie swoich tez. A w ogóle to chrześcijańskie "oko opatrzności" powinno wyglądąć inaczej – winno być wkomponowane w duży, symbolizujący Trójcę trójkąt i posiadać mniej promieni.
Tymczasem znowu posiliłem się wyszukiwarką internetową i po wpisaniu „oko opatrzności” ukaże się nam taki oto zestaw symboli, dziwnym trafem masońskich:
Powyższe masońskie oko, wywodzi się od tzw, oka Horusa (oka Ra). W mitologii egipskiej jest symbolem chroniącym, ale również symbolem oświecenia „dzięki któremu można połączyć się z naszą podświadomością jak i kosmiczną skarbnicą wiedzy”, jak czytamy na Wikipedii.
Jak wygląda oko Horusa możemy zobaczyć po wpisaniu wyrażenia do wyszukiwarki:
A teraz przyjrzyjmy się zdjęciowi satelitarnemu kościoła w Pokoju:
Prawda, że przypomina oko Horusa? Ale przecież to tylko moje złudzenie i kolejna teoria spiskowa…
Na Wikipedii o oku opatrzności czytamy: „Oczami Horusa były słońce i księżyc. Prawe oko to słońce, lewe było księżycem. Prawe było odpowiedzialne za aktywność, przyszłość; lewe za pasywność i przeszłość”.
Zapewne niektóre moje hipotezy są daleko idące. Faktem jest, że rodzina Wirtembergów jak można było usłyszeć od oprowadzającej nas po Pokoju przewodniczki, była skoligacona z rodziną carskiej Rosji, z którą utrzymywała żywe kontakty. Tymczasem ówcześni carowie rosyjscy mieli ścisłe związki z masonami.
***
Niecierpliwi czytelnicy zapytają mnie, co w tym takiego sensacyjnego i czym właściwie są masoni. Zagadkę tę pozostawiam Czytelnikom. Zachęcam do samodzielnego poszerzania wiedzy. Tymczasem jeśli kogoś zainteresował temat, to proszę o własne wnioski, opinie i pytania. Zachęcam do pisania na mailowy adres redakcji:
grupalokalna@wp.pl
Staroegipskie słońce i księżyc?
Jeśli weźmie się pod uwagę, że w tamtych czasach korzystano jeszcze z map, gdzie wszystko (północ i południe) było do góry nogami, to "słońce" (rondo) będzie po prawej, a "księżyc" po lewej stronie.