Wystawa „Każdy kończy, kiedy mu się podoba” w Galerii Sztuki Współczesnej w Opolu jest prezentacją najnowszych prac malarskich Krzysztofa Mętla – artysty i wykładowcy na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Wernisaż już dziś o godz. 18.00.
Krzysztof Mętel daje drugie życie obrazom porzuconym przez innych artystów. Na wystawie „Każdy kończy, kiedy mu się podoba” zobaczymy najnowsze prace artysty.
– Pierwsze płótna zacząłem zbierać jeszcze na studiach – opowiada Krzysztof Mętel. – Studenci zostawiali swoje obrazy po wystawie kończącej rok albo po uzyskaniu wpisu do indeksu. Okazuje się, że wielu autorów zupełnie nie jest przywiązanych do swoich prac. To zwyczajna akademicka praktyka, że różne obrazy się przemalowuje. Ja jednak ściągałem stare płótna i na te krosna naciągałem nowe tkaniny i gruntowałem je na biało, co z czasem utworzyło zbiór wielu zwiniętych w rulon obrazów. Później ten zbiór powiększał się o moje obrazy, które ściągałem z krosien zamiast przemalować. Dostałem też płótna od kolegi, który wiedział, że je zbieram. To są trzy zasadnicze źródła pozyskania obrazów, które nie spełniły pokładanych w nich oczekiwań.
Jak wyjaśnia artysta, całkowite przemalowanie obrazu, niezależnie od tego, co znajduje się pod spodem jest też zwyczajną praktyką w pracowni malarskiej.
– Mnie jednak zależało na tym, aby trud twórców tych obrazów nie został całkowicie przekreślony i żeby malatura uczyniona inną ręką niż moja, przezierała i była widoczna w niektórych fragmentach obrazów. W zasadzie każde z płócien było traktowane w indywidualny sposób. Rozwijałem te zrolowane płótna, które przez 8 albo 9 lat były przechowywane w moim rodzinnym domu, poupychane za szafami i w piwnicy. Po rozwinięciu ich zastanawiałem się, co można zrobić z danym płótnem, żeby stało się relatywnie interesującym obrazem, wolnym od wad kompozycyjnych i technologicznych.
– W trakcie pracy wyklarowało się kilka dróg postępowania. Niektóre płótna zostały pocięte na kawałki i pozszywane w geometryczne kompozycje. Są też takie, na których rzeczywiście widać, że naniosłem nową warstwę na starą malaturę. Podpowiedziami dla oglądających są boki obrazów, na których zazwyczaj się nie maluje, ale z powodu zmian formatów widać na nich ślady pierwotnej kompozycji. Dzięki temu można zobaczyć, co zostało przeze mnie dodane na płaszczyźnie obrazu. Dlatego oglądanie wystawy wymaga pewnej czujności.
Tematem przewodnim prac prezentowanych na wystawie są wspólne dla sportu i sztuki tematy „widowiska”, dyscypliny, współzawodnictwa i arbitrażu
– To wynika z moich wcześniejszych doświadczeń zajmowania się sportem i określenia procesu w trakcie malowania obrazu jako pewnej rozgrywki, którą można wygrać, ale czasem się ją przegrywa i obraz w zasadzie do niczego się nie nadaje – wyjaśnia Krzysztof Mętel. – Ja, podobnie jak w zawodach sportowych, wykonałem drugie podejście do tych płócien lub rozegrałem drugą połowę.
Wernisaż już dziś (2 września) o godz. 18.00 w Galerii Sztuki Współczesnej. Ekspozycję będzie można oglądać do 9 października.