Na ostatnim I-ligowym meczu naszych piłkarek ręcznych z KPR Gminy Kobierzyce nie wytrzymałem i po fatalnym początku dla TOR-u opuściłem gościnną halę Zespołu Szkół. Nie mogłem zdzierżyć bezradności naszych zawodniczek pod bramką gości i równocześnie niemocy w powstrzymywaniu agresywnych ataków na swoją bramkę. Kiedy różnica bramek wzrosła już do siedmiu, wyszedłem z meczu.
Teraz już, kiedy w NTO przeczytałem, że nasze panie przegrały 24 – 30 z przeciętnymi w końcu rywalkami, na spokojnie zadaję sobie kilka pytań i rozważam pewne wątpliwości. Muszę się jednak zastrzec, że mam głęboki podziw i szacunek dla panów Mariusza Szynklarza i Przybyłki, pozytywnie zakręconych entuzjastów piłki ręcznej kobiet, którzy po wielu latach pracy, zabiegów i nakładów doprowadzili, że w Dobrzeniu powstała I-ligowa drużyna, do której ściągnięto z zewnątrz sporo zawodniczek. Zawodowa czy półzawodowa drużyna jednak kosztuje, a klubu opierającego się głownie na dotacji gminy, na takie wydatki niebyło stać. Nie powiodła się do końca akcja jednania indywidualnych i firmowych sponsorów, najlepsze zawodniczki za lepszym chlebem przeniosły się do bogatszych klubów. Nasz zespół w I lidze praktycznie stał się dostarczycielem punktów dla przeciwniczek i obecnie pełni rolę czerwonej latarni tabeli. Rozumiem, że zarówno zawodniczki, trener i działacze znaleźli się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Wszyscy chcieliby jak najlepiej, ale realne możliwości nie pozwalają. Optymizm tracą również najwierniejsi kibice, których coraz mniej przychodzi na mecze, bo kto lubi oglądać permanentne niepowodzenia swoich ulubieńców.
Brutalnie dopowiem jeszcze jedną refleksję, jaka mi od dość dawna chodzi po głowie: czy drużyna przegrywająca mecz za meczem, u siebie i na wyjazdach, korzystnie, właściwie promuje nasza wiejską gminę ? Obawiam się, że nie, że kibicom piłki ręcznej Dobrzeń Wielki nie kojarzy się tak dobrze i pozytywnie, jakbyśmy sobie wszyscy życzyli.
A może warto sobie okresowo darować mocarstwowe ambicje, plany, wrócić do II ligi, a w międzyczasie dać możliwość podniesienia umiejętności swoim młodym zawodniczkom, a jednocześnie rozpocząć dalekosiężną budowę młodzieżowego szkolno-klubowego zaplecza piłki ręcznej w gminie i może również po sąsiedzku ?
Edward Pochroń
Mierz siły na możliwości, a nie na zamiary
Na ostatnim I-ligowym meczu naszych piłkarek ręcznych z KPR Gminy Kobierzyce nie wytrzymałem i po fatalnym początku dla TOR-u opuściłem gościnną halę Zespołu Szkół. Nie mogłem zdzierżyć bezradności naszych zawodniczek pod bramką gości i równocześnie niemocy w powstrzymywaniu agresywnych ataków na swoją bramkę. Kiedy różnica bramek wzrosła już do siedmiu, wyszedłem z meczu.
Teraz już, kiedy w NTO przeczytałem, że nasze panie przegrały 24 – 30 z przeciętnymi w końcu rywalkami, na spokojnie zadaję sobie kilka pytań i rozważam pewne wątpliwości. Muszę się jednak zastrzec, że mam głęboki podziw i szacunek dla panów Mariusza Szynklarza i Przybyłki, pozytywnie zakręconych entuzjastów piłki ręcznej kobiet, którzy po wielu latach pracy, zabiegów i nakładów doprowadzili, że w Dobrzeniu powstała I-ligowa drużyna, do której ściągnięto z zewnątrz sporo zawodniczek. Zawodowa czy półzawodowa drużyna jednak kosztuje, a klubu opierającego się głownie na dotacji gminy, na takie wydatki niebyło stać. Nie powiodła się do końca akcja jednania indywidualnych i firmowych sponsorów, najlepsze zawodniczki za lepszym chlebem przeniosły się do bogatszych klubów. Nasz zespół w I lidze praktycznie stał się dostarczycielem punktów dla przeciwniczek i obecnie pełni rolę czerwonej latarni tabeli. Rozumiem, że zarówno zawodniczki, trener i działacze znaleźli się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Wszyscy chcieliby jak najlepiej, ale realne możliwości nie pozwalają. Optymizm tracą również najwierniejsi kibice, których coraz mniej przychodzi na mecze, bo kto lubi oglądać permanentne niepowodzenia swoich ulubieńców.
Brutalnie dopowiem jeszcze jedną refleksję, jaka mi od dość dawna chodzi po głowie: czy drużyna przegrywająca mecz za meczem, u siebie i na wyjazdach, korzystnie, właściwie promuje nasza wiejską gminę ? Obawiam się, że nie, że kibicom piłki ręcznej Dobrzeń Wielki nie kojarzy się tak dobrze i pozytywnie, jakbyśmy sobie wszyscy życzyli.
A może warto sobie okresowo darować mocarstwowe ambicje, plany, wrócić do II ligi, a w międzyczasie dać możliwość podniesienia umiejętności swoim młodym zawodniczkom, a jednocześnie rozpocząć dalekosiężną budowę młodzieżowego szkolno-klubowego zaplecza piłki ręcznej w gminie i może również po sąsiedzku ?
Edward Pochroń