10 lutego parafianie w Starych Siołkowicach długo czekali pod drzwiami kościoła na zakonnika mającego odprawić mszę wieczorną o 17:00. Ojciec Krzysztof Kopeć, misjonarz oblat Marii Niepokalanej z Lublińca zastępujący proboszcza ks. Gerarda Fuhla, przebywającego na urlopie za granicą, na mszę nie dotarł. Zmarł w nocy z poniedziałku na wtorek. Po cichu. Jego ciało znaleziono w łóżku.
Zaniepokojeni parafianie zaczęli dociekać, dlaczego nie pojawił się w kościele.Podeszli na plebanię, w budynku paliło się małe światło, drzwi były zamknięte, od wewnątrz dobiegało jedynie szczekanie zaniepokojonego psa. Kluczami będącymi w posiadaniu mieszkańca Siołkowic otwarto drzwi wejściowe do sieni plebanii. Mieszkanie było zamknięte, padła propozycja, aby je otworzyć przez wyważenie drzwi. Parafianie już wiedzieli, że stało się coś niedobrego. Zadzwoniono po straż siołkowicką i powiadomiono policję, przyjechali funkcjonariusze z Komendy Miejskiej i prokurator. Weszli od tyłu budynku, w łóżku znaleziono ciało księdza. Przyjechała karetka pogotowia. Lekarz stwierdził zgon. Na miejsce przyjechali także księża z okolicznych parafii.
Ojciec Krzysztof był częstym gościem w starych Siołkowicach, ludzie go lubili i szanowali, są zszokowani i zasmuceni nagłą śmiercią zakonnika, który nie raz gościł w ich domach w trakcie kolędy. Najprawdopodobniej przyczyną zgonu był zbyt wysoki cukier, ojciec Krzysztof cierpiał na cukrzycę. KM w Opolu poinformowała o naturalnej przyczynie śmierci, wykluczając inny powód zgonu. Ciało wydano księżom, którzy w porozumieniu z rodziną zajmą się pochówkiem.