24 września, w Światowym Dniu Serca, na temat rozwoju kardiologii rozmawiamy z prof. dr. hab. Markiem Gierlotką, kierownikiem Kliniki i Oddziału Kardiologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu, dyrektorem Instytutu Nauk Medycznych Uniwersytetu Opolskiego.
USK w Opolu razem z konsorcjantami otrzymał właśnie 30 mln zł z Agencji Badań Medycznych na utworzenie Regionalnego Centrum Medycyny Cyfrowej ukierunkowanego na choroby cywilizacyjne. To kolejny krok w budowaniu zaplecza do rozwoju nauk medycznych w Opolu, w którym ma pan profesor swój udział…
– Pierwszym krokiem było uruchomienie jesienią ub.r. Centrum Badań i Innowacji w Chorobach Cywilizacyjnych wraz z Uniwersyteckim Centrum Wsparcia Badań Klinicznych pod wspólnym szyldem Centrum Naukowo-Badawczego. Działalność naukowa nie jest prosta, nie wystarczą do tego kompetencje, potrzebna jest jeszcze przestrzeń, sprzęt, wsparcie innych specjalistów, m.in. zajmujących się badaniami klinicznymi od strony logistycznej i organizacyjnej. Dopiero te składowe pozwalają na zajmowanie się nauką w sposób efektywny i tego właśnie trzeba było uniwersyteckiemu szpitalowi i Wydziałowi Lekarskiemu w Opolu. Dzięki temu możemy na miejscu prowadzić bardziej złożone badania, które przyniosą korzyści dla naszych pacjentów. Wymaga to nakładów finansowych, czasu, zaangażowania kadr, nie tylko lekarzy, i my te wszystkie elementy składamy, żeby móc rozwijać nauki medyczne w Opolu. Centrum Badań i Innowacji – sfinansowane z regionalnej puli unijnej przez urząd marszałkowski w Opolu – zapewnia nam infrastrukturę do prowadzenia bezpośrednich badań pacjentów w ramach badań klinicznych czy epidemiologicznych. Uniwersyteckie Centrum Wsparcia Badań Klinicznych – sfinansowane przez Agencję Badań Medycznych – to z kolei pomieszczenia, sprzęt i zespół specjalistów wspierających naukowców w procesie prowadzenia badań klinicznych. Dynamika rozwoju nauki, w tym nauk medycznych, jest obecnie ogromna. Korzystamy z nowoczesnych serwerowni, szybkiego transferu danych, uczenia maszynowego, analiz dużych zbiorów danych, ostatnio także – ze sztucznej inteligencji. Te rozwiązania wykorzystamy przy tworzeniu Uniwersyteckiego Centrum Medycyny Cyfrowej i Medycyny Precyzyjnej o specjalizacji w Kompleksowym Fenotypowaniu Chorób Cywilizacyjnych. To projekt opracowany z czterema konsorcjantami: Instytutem Genetyki Człowieka PAN w Poznaniu, Siecią Badawczą Łukasiewicz – PORT Polskim Ośrodkiem Rozwoju Technologii we Wrocławiu, Instytutem Chemii Bioorganicznej PAN Poznańskim Centrum Superkomputerowo-Sieciowe w Poznaniu i Uniwersytetem Opolskim. Zastosowanie nowoczesnych technologii pomoże lekarzom wskazać, a może i rozwiązać problemy, które w dotychczasowych analizach były trudne do zdefiniowania lub niemożliwe do rozwiązania. Od lat pozyskujemy i przetwarzamy w szpitalu szereg danych na temat przyczyn, przebiegów chorób i ich leczenia. Tworząc nowe centrum, będziemy mogli lepiej wykorzystywać te dane do celów naukowych, a to przecież przełoży się na nowe terapie czy zapobieganie chorobom w naszym społeczeństwie. Takich centrów powstanie w Polsce więcej – w tym konkursie ABM przyznała 18 grantów. Ta sieć ma posłużyć do zapanowania nad zbiorami danych medycznych, przetwarzania ich, integrowania z innymi źródłami, w celu wykorzystania w projektach badawczych.
Po raz kolejny, tworząc „narzędzia” do rozwoju badań naukowych w Opolu, nacisk kładziony jest na choroby cywilizacyjne – wyposażenie Centrum Badań i Innowacji projektowane było pod kątem tych chorób, specjalizacją nowego opolskiego centrum też mają być te choroby. Dlaczego?
– Wysuwają się one na pierwszy plan problemów zdrowotnych rozwijającej się cywilizacji. Jeśli myślimy, żeby żyć w zdrowiu jak najdłużej, to musimy lepiej zbadać i zapobiegać chorobom sercowo-naczyniowym, onkologicznym, ale też schorzeniom narządu ruchu, zaburzeniom metabolicznym, które prowadzą do otyłości czy cukrzycy, również chorobom psychicznym na czele z coraz częściej diagnozowaną depresją. To są właśnie choroby cywilizacyjne. To, w jakim środowisku żyjemy, jaki styl życia prowadzimy, jaką dietę stosujemy, wpływa, że możemy zachorować na daną chorobę wcześniej lub że w ogóle może się ona u nas pojawić. Drugi ważny czynnik to predyspozycje genetyczne. Przyjmuje się, że połowa ryzyka zachorowania na daną chorobę leży właśnie w genach. Stąd kolejny współpraca w ramach projektu centrum medycyny cyfrowej z Instytutem Genetyki Człowieka PAN w Poznaniu. Budując bazy danych chcemy, żeby one zawierały także dane genetyczne. Ta kompleksowa wiedza pozwoli nam lepiej zapanować nad rozwojem chorób cywilizacyjnych. Nasz wspólny na najbliższe lata cel – lekarzy i pacjentów – to prewencja, czyli działania, które sprawią, że nie zachorujemy wcale albo jeśli już, to w jak najpóźniejszym wieku. Wtedy będziemy mówić o prawdziwej medycynie spersonalizowanej czy medycynie precyzyjnej, która pozwoli w konkretnym przypadku powiedzieć, co się może stać, do jakich chorób dana osoba ma predyspozycje i jakie czynniki środowiskowe się do tego przyczynią. Dziś posługujemy się statystyką, na podstawie, której możemy powiedzieć, że na sto osób podobnych do pana/pani zachoruje 10 czy 20, ale czy choroba pojawi się u tej konkretnej osoby, tego nie wiemy.
W jaki sposób zaplecze, które przygotował i przygotowuje szpital wpływa na rozwój działalności naukowej na przykładzie opolskiej kardiologii, którą pan kieruje?
– Prowadzimy badania nad zwiększeniem skuteczności terapii prowadzonej u pacjentów w najcięższym stanie, z zawałem serca i wstrząsem kardiogennym. Zajmujemy się też szeroko pacjentami z zaburzeniami rytmu serca – mamy prężnie działający zespół elektrofizjologów, który wykonuje praktycznie wszystkie obecnie dostępne sposoby diagnostyki terapii. Chcemy być tym coraz lepsi, podążając za światowymi trendami, co nam się doskonale udaje. Najnowszy nasz projekt – zakrojony szerzej niż tylko w obszarze kardiologicznym, multidyscyplinarny – dotyczy chorób serca i naczyń związanych z miażdżycą. Bo miażdżyca może dotykać różnych obszarów: prowadzi do zawału serca i choroby niedokrwiennej serca; ale też do udaru mózgu, który jest przyczyną przedwczesnych zgonów albo niepełnosprawności i wykluczenia społecznego; trzeci obszar to dysfunkcja kończyn dolnych wywołana miażdżycą. W tle stoi jeden proces chorobowy, ale choroby są różne. W ramach projektu, złożonego do konkursu ABM wspólnie z Uniwersytetem Opolskim, Narodowym Instytutem Zdrowia Publicznego PZH – PIB w Warszawie oraz Instytutem Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN we Wrocławiu, chcemy wybrać grupę osób z rozpoznaną miażdżycą w jednym obszarze naczyniowym, zaproponować im interwencję profilaktyczną, ale też przeprowadzić u nich kompleksowe badania przesiewowe w naszym Centrum Naukowo-Badawczym z wykorzystaniem ultrasonografii, tomografii komputerowej i rezonansu magnetycznego, aby sprawdzić, czy nie mają w okresie bezobjawowym chorób innych obszarów związanych z miażdżycą. Chcemy udowodnić, że wczesna diagnostyka wielochorobowości związanej z miażdżycą i jednocześnie zadbanie o kardiometaboliczne czynniki ryzyka w perspektywie 5 lat zmniejszą ryzyko wystąpienia groźnych dla życia chorób, takich jak zawał serca, udar mózgu lub amputacje kończyn. Odpowiedź na to pytanie jest niesłychanie ważna z punktu widzenia zdrowia publicznego i epidemiologii chorób sercowo-naczyniowych w naszym kraju. Jako Opole dojrzeliśmy, żeby zaproponować tak duży projekt, stając się jego liderem, a jednocześnie dzięki Centrum Naukowo-Badawczemu jesteśmy w stanie to badanie w ciągu najbliższych 8 lat zrealizować u 3 tysięcy pacjentów. Będziemy ich obserwować przez 5 lat, a następnie zapraszać na ponowne sprawdzenie kardiometabolicznych czynników ryzyka i stosowanie się do zaleceń. Grupę tę porównamy z grupą kontrolną, co pozwoli odpowiedzieć, czy nasze działania przyniosły spodziewane efekty.
24 września obchodzimy Światowy Dzień Serca. Jaka jest kondycja polskiej kardiologii na tle światowych osiągnięć, w jakim kierunku zmierza?
– Współczesna kardiologia musi opierać się na kilku filarach. Jednym z nich jest nauka, o której rozmawiamy, bo bez tego nie ma postępu. Dziś te działania naukowe mają wymiar multidyscyplinarny i to wydaje się ważnym elementem rozwoju naszej, ale i innych dziedzin medycyny. Za przykład niech posłuży choćby nasz projekt badań nad wielochorobowością, o którym wspominałem. Zaangażowani są w niego kardiolodzy, neurolodzy, chirurdzy naczyniowi, lekarze rodzinni, specjaliści zdrowia publicznego, epidemiolodzy, biolodzy, z kilku ośrodków w kraju. Dopiero w takim zespole jesteśmy w stanie odpowiedzieć na wszystkie postawione sobie pytania dotyczące diagnostyki, leczenia i zapobiegania chorobom spowodowanym miażdżycą. Szalenie istotnym filarem jest właściwa edukacja pacjentów. Sami lekarze, choćby mieli najlepszą, najbardziej aktualną wiedzę, nie dadzą rady, jeśli w profilaktykę nie zaangażujemy się my wszyscy. Między lekarzem a pacjentem powinna być nawiązana relacja partnerska, z omówieniem strategii działania, co przełoży się na zrozumienie ze strony chorego i zaangażowanie w terapię. Bo wiemy, że dziś pacjenci wychodzą po wizycie i nierzadko, opierając się na informacjach pozyskanych z Internetu, rezygnują z zaproponowanego leczenia. Naszą rolą jest taka edukacja pacjentów, żeby zrozumieli, na co chorują i zaakceptowali sens wyznaczonego kierunku leczenia, stosowali się do zaleceń. Trzeci filar to sprawnie działający, reagujący na zmiany, system ochrony zdrowia w Polsce. Potrzebujemy systemu, w którym prowadzone jest skuteczne leczenie, ale też świadczenia są łatwo dostępne dla naszych chorych. Bardzo byśmy chcieli, żeby dostępność do najnowszych światowych technologii, procedur, była dla polskich pacjentów taka sama jak w innych krajach. To ogromne pole do działania, żeby nowe technologie były szybko wdrażane do polskiego systemu ochrony zdrowia, żeby sprawnie regulowane były kwestie finansowania świadczeń, żebyśmy mogli je oferować jak najszerszemu gronu pacjentów. Dotyczy to wszystkich dziedzin medycyny. Także zintensyfikowanie udziału polskich lekarzy w międzynarodowych projektach badawczych pozwoli nam szybciej implementować w Polsce wypracowane na świecie rozwiązania. Bezwzględnie musimy też sami inicjować duże, międzynarodowe badania kliniczne i naukowe.