Jan Blacha nigdy nie pchał się do pierwszego szeregu. Tym razem okazało się, że stał w nim mimowolnie… 1 listopada zmarł, choć jeszcze kilka dni temu zrobiłem Mu zdjęcie na publicznej imprezie. Publikuję, choć jest nieudane – ale to ostatnie zdjęcie, które Mu zrobiłem. Będzie Janka brakować w opolskim pejzażu – jak się okazuje – nie tylko mnie.
– Dotarła do mnie dzisiaj bardzo smutna wiadomość… 1 listopada odszedł od nas Pan Jan Blacha. Pan Janek… Skromny, pogodny, zawsze gotów do wsparcia, uczciwy i przyzwoity Człowiek, jeden z Bohaterów dawnej Solidarności 🖤💔 – pisze na FB Małgorzata Besz-Janicka szefowa opolskiego KOD-u.
Pan Janek nie był członkiem Komitet Obrony Demokracji , ale był z nami zawsze, przez długie 8 lat, jeśli tylko chwilowo nie zmogła go choroba. Na wszystkich naszych demonstracjach pojawiał się jako jeden z pierwszych, najczęściej w szaliku lub koszulce z napisem Konstytucja, często z polską lub europejską flagą. Stał zawsze skromnie z boku, najczęściej nie zabierał głosu, ale był dla nas niezwykle ważny. Był z nami na placu Wolności, na Skwerze Solidarności, przez całe lata przychodził systematycznie, czy słońce, czy deszcz, czy śnieg na nasze demonstracje pod opolskim Sądem Okręgowym. Wspierał opolski KOD nie tylko swoją obecnością i dobrym słowem, ale również finansowo, oddając co miesiąc na naszą działalność część swojego dodatku kombatanckiego.
Prawdziwy Przyjaciel, demokrata, wolny Człowiek…
Ostatnio chorował i nie pojawiał się przez jakiś czas na naszych spotkaniach. Jednak kilka dni temu spotkałam Go na promocji książki Mariana Buchowskiego o Romku Kirsteinie. Usiadł jak zawsze skromnie z tyłu w swoim ciemnym płaszczu. Podeszłam do niego, żeby się przywitać i zapytać o zdrowie. Cieszę się, że mogłam Go wtedy mocno uściskać i powiedzieć parę ciepłych słów od nas wszystkich. Zdążyłam….
Pogrzeb odbędzie się w środę, 6 listopada, na Cmentarzu Opole Półwieś w nowej Kaplicy.
Poruszony odejściem Janka jest też mecenas Jacek Różycki: Odszedł Pan Jan Blacha… Dłużej rozmawiałem z Nim ostatnio w swoje urodziny w maju – a to dlatego, że zawsze o nich pamiętał, a tym razem kilka dni wcześniej napisał do mnie na FB i poprosił o mój numer pisząc, że chciałby ze mną z tej okazji pogadać. I była to dla mnie niezmiernie miła rozmowa – bo Pan Jan… wyraził swoje głębokie uznanie dla mnie i mocno mi za nie dziękował. On mnie… Piszę „Pan Jan” bo nigdy przez te lata demonstracji (Pan Jan był dosłownie ZAWSZE na posterunku) nie przeszliśmy „na Ty” – rodzice mi kiedyś wpoili, że jeśli ktoś starszy ode mnie proponuje, to jest to zaszczyt. Natomiast ja mogę sobie proponować młodszym. I uważam, że właśnie tak powinno być.
Pamiętam, że też wtedy dziękowałem – za Jego słowa i za naprawdę wzruszający prezent (Pan Jan powiedział: „od stycznia odkładałem co miesiąc z emerytury bo pomyślałem, że będzie Pan w maju na pewno zwyczajowo zbierał na kundelki.” Datek był na tyle spory, że napisała do mnie wtedy nawet ta obdarowywana fundacja!).
Jest mi bardzo, BARDZO przykro z powodu odejścia Pana Jana – dobrego, prawego i wrażliwego człowieka. Takiego przez wielkie „C”. Może i nie spotkamy się już na placu Daszyńskiego, ale jestem pewny, że jeszcze kiedyś gdzieś będę mógł powiedzieć „Janku”.
CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI!
Fot. melonik