Takie mam czasami momenty masochistyczne , że włączam sobie radiowe programy, z udziałem lokalnych luminarzy. Tym razem trafiło na Mirosława Pietruchę i Marka Tukiendorfa, z którymi wielokrotnie miałem okazję rozmawiać, między innymi w TVP Opole .
Pierwszy – znakomity rzecznik prasowy prezydenta Ryszarda Zembaczyńskiego – w roli wiceprezydenta nie zmienił się w ogóle. Nadal zachowuje się jak rzecznik i powtarza wszystko to, co mówi prezydent Wiśniewski. Zapomina, że w innej roli powinien stosować także trochę inną retorykę.
To wszystko sprawiło, że wśród braci dziennikarskiej zyskał sobie ksywkę „teflonowy”. Czym charakteryzuje się to tworzywo- wszyscy wiemy.
Owszem, ma bogatsze słownictwo i wyraża się w sposób daleko bardziej niż pryncypał parlamentarny ( o ile to słowo w naszej rzeczywistości jeszcze cokolwiek znaczy).
Dziś Pietrucha powtarzał w loży radiowej stare kłamstwa – na przykład o debacie w CWK z gośćmi z Rzeszowa. Byłem tam i widziałem wszystko od początku do końca i stwierdzam, że zachowałbym się dokładnie tak samo jak wójtowie i burmistrz Prószkowa. Nie wolno robić w ten sposób z ludzi idiotów.
„Samorządy, urzędy powinny działać w granicach prawa” – wyrwało się chyba nieopatrznie Mirosławowi Pietrusze w pewnym momencie programu. To niesmaczne, gdy ludzie, którzy w taki sposób forsują uchwałę w swojej radzie, pozwalają sobie na taki komentarz. Przypomnijmy : komisja rewizyjna zakwestionowała tę uchwałę i sprawa jest w sądzie. Mowa cały czas o uchwale w sprawie powiększenia Opola.
Dużo by tu można jeszcze przykładów z tej rozmowy przytaczać , ale chyba nie ma sensu. Odniosłem wrażenie , że Mirosław Pietrucha żyje w jakimś dziwnym, równoległym do realnego, świecie, w którym Opole jest zupełnie czymś innym niż jednostką samorządową i nie podlega tym samym prawom , co gminy. Według niego, wójtowie chcąc utrzymać standard życia w swych gminach na dotychczasowym poziomie są krótkowzroczni….
Pietrucha zapomina, że wójtowie składali taką samą przysięgę jak prezydent Opola i ich obowiązkiem jest obrona jakości życia w gminach.
Trudno dyskutować, gdy nie są określone reguły i temat dyskusji. A tutaj tak to wygląda.
Co do profesora Marka Tukiendorfa, okazuje się, że jego wiedza inżynierska jest na górze sinusoidy, na której dole jest świadomość procesów społecznych i demokratycznych.
„Nie rozumiem awanturnictwa” – powtórzył kilkakrotnie. Egzekwowane prawo do demonstracji ze śpiewem, kwiatami, orkiestrą, mażoretkami Tukiendorf uważa za awanturnictwo – wstyd .
„Nie rozumiem komu w czym przeszkadza powiększanie administracyjne miasta” – jeżeli chce się na ten temat wypowiadać to może powinien zapoznać się z jakimiś argumentami…..
Na koniec Tukiendorf stwierdza : „jako rektor politechniki będę robił wszystko, żeby rozwijała się moja uczelnia”. – A gdyby tak, Panie Profesorze, rektor Politechniki Wrocławskiej ogłosił w Wieczorze Wrocławia, że ponieważ jest Pan mało sprawnym naukowcem i słabym administratorem to on, w imię wyższego dobra nauki, zabiera panu 3 wydziały i 7/8 budżetu , bo on na pewno będzie wiedział lepiej co z tym zrobić. A z resztą niech się Pan buja …. (sic!).
Acha, dodałby jeszcze, że nikt na tym nie straci a służyć to będzie rozwojowi ? Znając Pana, gwarantuję , że zrobiłby Pan tutaj swoje ulubione Chicago – tyle, że to, które znamy z gangsterskich filmów.
Obawiam się niestety, że nie jest to pierwsza ani ostatnia znana w Opolu osoba, która nie wie o czym mówi. Trochę w tym winy dziennikarzy, którzy zadają pytania z nie ich branży… ale, na Boga, gdyby mnie ktoś zapytał o rachunek różniczkowy odpowiedziałbym, że nie wiem.
Link do programu:
https://www.facebook.com/LozaRadiowa/?fref=ts