Unijne miliony nie gaszą pożarów, ale potrafią kupić czas, spokój i poczucie, że w chwili próby ktoś naprawdę stoi na straży naszego bezpieczeństwa. A gdy słucha się lokalnych samorządowców i strażaków, widać jasno: w Aglomeracji Opolskiej te pieniądze trafiły tam, gdzie przygotowanie nie jest luksusem, tylko obowiązkiem wobec mieszkańców.
Gdy nadchodzi wichura albo wezbrana woda przypomina, kto na tej ziemi naprawdę rządzi, nie ma czasu na filozofię. Wtedy liczy się motopompa, agregat, dron i ludzie, którzy wiedzą, co z nimi zrobić. Dlatego ponad 22 miliony złotych – w tym prawie 18,5 mln z unijnych Funduszy Europejskich – rozdzielono między 54 jednostki OSP w Aglomeracji Opolskiej. Sprzęt jest konkretny: cztery wozy gaśnicze, trzy kwatermistrzowskie, 22 drony, 50 pomp i motopomp, 24 agregaty, specjalistyczne pompy dużej wydajności i łódź ratownicza.
Marszałek województwa, Szymon Ogłaza, nie owijał w bawełnę:
– Tu najważniejsze nie są kwoty. Liczy się to, że w sytuacjach nagłych trzeba zarządzać sprzętem i kryzysem. Ten krok naprzód daje służbom i ochotnikom więcej spokoju i realny komfort działania.
Największy pakiet – warte 12 milionów zł zakupy – realizuje Stowarzyszenie Aglomeracja Opolska. Każda gmina dostanie drony, pompy i wyposażenie, a Opole dodatkowo agregaty, system alarmowania ludności, urządzenie do napełniania worków z piaskiem i samochód kwatermistrzowski.
Przewodniczący AO i burmistrz Krapkowic, Andrzej Kasiura, patrzy na projekt jak na zamknięcie długiej drogi:
– Żaden samorząd nie został pominięty. To finał programu „Solidarni w obliczu zagrożeń”, który zaczynaliśmy dekadę temu. I obyśmy tego sprzętu używali jak najrzadziej.
W gminie Chrząstowice nowy sprzęt trafi do siedmiu jednostek OSP. Wójt Florian Ciecior wie, jak bardzo jest potrzebny:
– To realne wsparcie przeciw powodziom i huraganom. Motopompy dużej wydajności były nam potrzebne już wcześniej – w Falmirowicach dwa razy musieliśmy pożyczać sprzęt z PSP, bo własnego brakowało.
Z kolei wójt Komprachcic i prezes powiatowego OSP, Leonard Pietruszka, studzi emocje i przypomina, że sens wydawania pieniędzy polega na rozsądku:
– W tym projekcie nikt nie rywalizował. Nie chodzi o to, kto dostanie więcej. Środki trafiają tam, gdzie sprzęt będzie używany. U nas łódka byłaby sztuką dla sztuki – więc inwestujemy w to, co naprawdę pomaga w akcjach.
Ciężkie wozy – ciężkie obowiązki
Dwa kolejne projekty dotyczą nowego taboru. W Graczach, Chróścinie, Goszczowicach i Krasiejowie pojawią się długo wyczekiwane wozy strażackie – łącznie za blisko 5 mln zł.
Burmistrz Tułowic, Andrzej Wesołowski, nie kryje ulgi:
– OSP Goszczowice działają w otoczeniu borów. Lekkie auta tam nie dają rady. Ciężki wóz to dla nas nie kaprys, ale konieczność. Liczę, że sprzęt zobaczymy w połowie 2026 roku.
W OSP Gracze sytuacja też jest prosta – dotychczasowe wozy mają ponad 35 lat. Prezes Sławomir Gębski wylicza, jak wygląda codzienność ochotników:
– Mamy rocznie ponad pięćdziesiąt wyjazdów. Autostrada A4, pożary sadzy, wichury, gradobicia. Nasze auta psują się i często trzeba je wyłączać z użytkowania. Nowy wóz to bezpieczeństwo mieszkańców i normalna praca strażaków.
W Krasiejowie również pojawi się nowoczesny wóz i cały pakiet sprzętu ratowniczo-gaśniczego – inwestycja za blisko 1,4 mln zł.
I co dalej?
W idealnym świecie wszystkie te drony, agregaty i wozy mogłyby rdzewieć w magazynach, bo żywioły obchodziłyby nas szerokim łukiem. Ale świat nie jest idealny – dlatego warto mieć sąsiadów, którzy potrafią założyć hełm, usiąść w ciężkim wozie i pojechać tam, gdzie nikt inny iść nie chce.
I to jest właśnie ta dobra wiadomość: w Aglomeracji Opolskiej mają nie tylko odwagę, ale i sprzęt, który pozwala tę odwagę wykorzystać.
Fot. UMWO




















