To jedno z tych spotkań, które nie potrzebują fajerwerków ani wielkich słów, by miały znaczenie. Wystarczy obecność, uważność i czas. I właśnie dlatego ta wigilia – odbywająca się od lat w tym samym miejscu – co roku zostaje w pamięci na długo.

Nie była to klasyczna, oficjalna wigilia z przemówieniami „do mikrofonu” i obowiązkowym zdjęciem przy choince. Raczej wspólne bycie razem. Rozmowy przy stole, kolędy śpiewane bez pośpiechu, życzenia wypowiadane z bliska – tak, by naprawdę wybrzmiały. Dzieci i młodzież z Domu Dziecka w Chmielowicach, pracownicy, samorządowcy, przyjaciele domu z firm i organizacji, które wspierają Dom Dziecka w Chmielowicach. Jedna przestrzeń i jeden wieczór, w którym nikt nie był „z obowiązku”.

Od lat gospodarzem tego spotkania jest Hotel DeSilva. I nie jest to tylko kwestia udostępnionej sali czy świątecznego menu. To coś więcej – konsekwentnie budowana relacja. Od 2016 roku, odkąd dyrektor hotelu Łukasz Łabanowski po raz pierwszy zajrzał do Chmielowic, ta współpraca trwa nieprzerwanie. Nie tylko w grudniu. Takie gesty nie kończą się wraz z opłatkiem.

Przy wigilijnym stole spotkali się m.in. Leonarda Płoszaj – Wicestarosta Opolska oraz Bartosz Wajman- członek zarządu Powiatu Opolskiego. Ale hierarchie szybko traciły znaczenie – bo w takich chwilach ważniejsze jest to, czy potrafimy być po prostu obok. Była piękna choinka, wspólna kolacja, a na końcu – jak przystało na grudzień i Boże Narodzenie – Mikołaj z prezentami. Radość, która nie potrzebuje komentarza.

Nad wszystkim czuwała Ingryda Gaida, dyrektorka Domu Dziecka w Chmielowicach. To ona przypominała, że w domu jest dziś 14 wychowanków, a ta wigilia – choć świąteczna – jest także elementem codziennej pracy, relacji i poczucia bezpieczeństwa. Jak podkreślała, dzieci od dawna wiedzą, że gdy nadchodzi grudzień, pojawia się pytanie: „Kiedy jedziemy do DeSilvy?”. To już ich tradycja.

Z podobną szczerością o znaczeniu spotkania mówiła Iwona Rejnhardt z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Opolu. – Dla części wychowanków to jedna z najważniejszych atrakcji grudnia, moment wyczekiwany i zapamiętany. Nie jako wydarzenie „instytucjonalne”, ale jako coś swojego.

W świecie, w którym tak łatwo sprowadzić święta do dekoracji i sloganów, ta wigilia przypomina, że sens Bożego Narodzenia kryje się w prostych rzeczach: w stałości, w relacjach, w dotrzymywaniu obietnic. I w tym, że ktoś naprawdę chce wracać – rok po roku – do tego samego stołu.

Fot. Powiat Opolski

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.