Przeglądając rocznik tygodnika "POLITYKA" z 1974 trafiłem na ciekawą notkę, dotyczącą gminy Dobrzeń Wielki. Wyglądała ona tak:
Skoro pierwszy blok Elektrowni Opole miał ruszyć w sierpniu 1978, a pozostałe co pięć mięsięcy, to we wrześniu 1980 powinno było pracować już wszystkie sześć bloków. Dawałoby to łącznie moc 2160 MW i nie byłoby w 1980 roku problemów z brakiem prądu. Stało się jednak inaczej. Pierwszy blok rozpoczął pracę dopiero w lutym 1993, czyli z 14-letnim opóźnieniem. Bloki 2, 3 i 4 miały jeszcze większe opóźnienie, a bloki 5 i 6 budujemy dopiero teraz. Będą one wprawdzie dużo większej mocy, bo po 900 MW każdy (stare były po 360 MW), ale gdyby wszystko poszło tak, jak zaplanowano jeszcze w czasach Władysława Gomułki, to dziś przygotowywalibyśmy się już do sukcesywnego wyłączania starych bloków, jako wyeksploatowanych, więc zapewne wkrótce potem też budowalibyśmy nowe.
Od pewnego czasu wielu ludzi związanych z energetyką alarmuje, że za chwilę zacznie w Polsce brakować prądu i znów będą wyłączenia. Podobno może tak być nawet w tym roku. Gdyby nowe bloki Elektrowni Opole już pracowały, to chyba nie martwilibyśmy się dziś grożącym nam brakiem prądu. Ale znów jesteśmy spóźnieni, podobnie jak w latach Gierka.
Gdy 3 listopada 2014 w Brzeziu wmurowywano kamień węgielny pod nowe bloki (na węgiel kamienny), obecna na uroczystości premier Ewa Kopacz stwierdziła, że będzie to największa inwestycja infrastrukturalna w Polsce po 1989 roku. Pani premier przypuszcza nawet, że jest to największy energetyczny plac budowy w Europie. W tej sprawie jest akurat inaczej. Wiem o tym, bo staram się choć trochę śledzić to, co dzieje się u naszych sąsiadów.
Dwa nowe bloki Elektrowni Opole to inwestycja za 11,6 mld złotych. Mają one mieć moc po 900 MW każdy, czyli łącznie 1800 MW. Ich uruchomienie zaplanowano na 2019 rok. Tymczasem za naszą wschodnią granicą, na Białorusi, trwa właśnie budowa elektrowni atomowej obok miasteczka Ostrowiec (miasteczko ma 8 tys. mieszkańców, czyli niewiele więcej niż Dobrzeń Wielki). Elektrownia w Ostrowcu ma mieć dwa bloki po 1200 MW każdy, czyli łącznie 2400 MW. Ich budowa będzie kosztować 11,1 mld dolarów. Uruchomienie pierwszego bloku planuje się na 2018 rok, a drugiego na 2020 rok. Elektrownia ma wyglądać tak:
Elektrownia w Ostrowcu ma być zdecydowanie większa niż nowe bloki Elektrowni Opole (2400 MW wobec 1800 MW). Większy też będzie koszt jej budowy (11,1 mld dolarów wobec 11,6 mld złotych). Jest to zatem dużo większa inwestycja, a przy tym Białoruś to też Europa. Budowa białoruskiej elektrowni atomowej postępuje szybko. Informacje naszej ambasady na Białorusi wskazują, że może nawet szybciej niż jest zaplanowane. Zdjęcie poniżej wykonano na placu jej budowy w grudniu. Na dalszym planie z prawej widać już wyłaniającą się pierwszą chłodnię kominową, a w środku dalszego planu wyłania się druga chłodnia:
Rozpoczęcie budowy nowych bloków Elektrowni Opole jest z pewnością powodem do wielkiej satysfakcji, choć żal, że stało się to tak późno. Jeszcze bardziej żal, gdy patrzy się na Białoruś. W 2014 roku oddano tam do użytku ponad 1100 MW nowych mocy. Podobnie było w 2013 i podobnie ma też być w 2015. Jeszcze kilka lat temu, licząc na mieszkańca, Białoruś produkowała mniej energii elektrycznej niż Polska. Dziś produkuje więcej. Wkrótce z importera energii elekrycznej stanie się jej eksporterem. Polska będzie się ratować importem. Wszystko wskazuje na to, że będziemy importować energię elektryczną z Białorusi.
W Europie Polska należy do tych państw, które mają największe zasoby surowców energetycznych (węgiel). Białoruś należy do państw najuboższych w surowce energetyczne. Jest coś zadziwiającego w tym, że państwo zasobne w surowce energetyczne musi dokupywać prąd w państwie ubogim w surowce energetyczne. Pokazuje to, że mądry gospodarz da sobie radę nawet bez surowców, a zły nie poradzi sobie nawet mając surowce.
