Z Rafałem Bartkiem, przewodniczącym opolskiego TSKN, rozmawia Krzysztof Świerc.
Od 14 do 17 października w Łubowicach odbędą się warsztaty na temat strategii mniejszości niemieckiej na lata 2016–2021. Czy to oznacza, że na przestrzeni minionych 5 lat drogowskazy, które wytyczyła sobie nasza organizacja na lata 2010–2015 zmieniły się?
Już w minionym roku odbyliśmy kilka spotkań ewaluacyjnych dotyczących tego tematu, podczas których zajęliśmy się przeglądem strategii MN na lata 2010–2015. Wszystko wówczas wskazywało na to, że podczas pracy nad naszą nową strategią będziemy mówić o kontynuacji tamtych założeń, bo one się nie zdezaktualizowały. Główny nacisk pozostawiony więc zostanie na takich obszarach naszej działalności, jak utrzymywanie tożsamości czy też konieczność poprawy oferty jakości edukacji MN, ale powinniśmy sobie jaśniej określać, co jest dla nas realne do osiągnięcia i co w pierwszej kolejności powinno być realizowane w najbliższych pięciu latach. Musimy też dokończyć to, czego podczas spotkania w 2010 roku nie udało nam się osiągnąć, a zatem doprowadzić do dyskusji o prawdziwych miernikach zadaniowych.
Czyli?
Jeżeli wyznaczamy sobie zadania w obszarze edukacji, to musimy jasno precyzować nasze cele. Jeśli więc chcemy, aby było więcej godzin lekcyjnych, szkół społecznych bądź stowarzyszeniowych, to należy określić, ile faktycznie ma ich powstać w najbliższych pięciu latach – dwie, trzy czy pięć. W ten sposób uściślamy sobie zadania, które chcemy osiągnąć w określonym czasie. To z kolei pozwoli nam lepiej poruszać się w tym obszarze, a naszym partnerom z polskiej czy niemieckiej strony łatwiej będzie nam powiedzieć wprost, że nasze strategiczne kierunki działania to stworzenie np. nowej szkoły stowarzyszeniowej bądź rozbudowanie sieci niemieckojęzycznych szkółek piłkarskich, a w zakresie kultury – stworzenie własnego teatru lub muzeum. Jest to bardzo istotne, bo w okresie 2010–2015 zostało stworzonych kilka takich szkół, ale wtedy tych zadań nie nazywaliśmy w klarowny sposób, przez co dzisiaj trudno jest nam niektóre efekty poprzedniej strategii zmierzyć.
Szkolnictwo, dbałość o tożsamość, kulturę oraz język niemiecki pozostaną priorytetami dla naszej organizacji. Interesuje mnie jednak, czy dojdą jakieś nowe, chociażby w związku z wydarzeniami ostatnich miesięcy, które określamy w skrócie jako sprawa „dużego Opola”.
Z zasady uważaliśmy, że mając ramy prawne, jesteśmy bezpieczni i musimy jedynie bardziej zastanawiać się nad tym, jak efektywnie z nich korzystać. Jednak ich złamanie w związku z powiększeniem Opola sprawiło, że temat ten na pewno będzie oddziaływał na naszą dyskusję dotyczącą nowej strategii MN, a tym samym na prawa mniejszości w Polsce trzeba będzie kłaść większą uwagę. Tym bardziej że wciąż nie dla wszystkich jest oczywiste, dlaczego MN jest aż tak przeciwna powiększeniu Opola i na czym polega złamanie przepisów w tej kwestii. Dzieje się tak, mimo że od początku wskazywaliśmy, że projekt „dużego Opola” poprzez zmianę granic administracyjnych miasta prowadzi do zmian proporcji narodowościowych, a to negatywnie wpływa na możliwości podtrzymywania tożsamości i kultury MN.
Stąd dalsza edukacja w tej kwestii jest niezbędna.
Oczywiście i dlatego postanowiliśmy m.in. wydać ulotkę informacyjną dotyczącą tego tematu, uzyskaliśmy też opinię profesora Grzegorza Janusza, a poza tym na wszystkich spotkaniach powiatowych podejmujemy ten temat. Uznaliśmy bowiem, że element edukacyjny o prawach mniejszości jest bardzo istotny, ponieważ brak wiedzy w tej sprawie stanowi zagrożenie dla mniejszości, w tym niemieckiej. Zwykle bowiem jest tak, że kiedy wszystko jest okej, to nie zaglądamy do prawa, bo nie musimy się na nim opierać i dokładnie wiedzieć, co w poszczególnych paragrafach jest zapisane. Jednak w krytycznych momentach dobrze jest mieć świadomość, jakie konkretne przepisy nas chronią. Dlatego działania edukacyjne, szczególnie w środowisku samorządowców związanych z MN, będą musiały być wzmocnione i na ten element w naszej strategii na lata 2016–2021 położymy większy nacisk.
Ostatnie wybory samorządowe i parlamentarne nie były dla MN pasmem zwycięstw. Czy w związku z tym zamierzacie coś zmienić, aby MN zyskała na znaczeniu politycznym?
O naszej strategii będziemy rozmawiać z poziomu ogólnopolskiego i na pewno poruszymy kwestie aktywności obywatelskiej, która zresztą jest w niej zapisana, a do której należy działalność polityczna. Musimy jednak mieć na uwadze, że rozwiązania w tej kwestii uzależnione są od tego, w jakim województwie MN funkcjonuje. Na Warmii i Mazurach pojedynczy kandydaci startują z innych list, w tym partyjnych, podobnie odbywa się to w woj. śląskim, ale już woj. opolskim jest to bezpośrednia aktywność w postaci tworzenia własnego komitetu wyborczego. Temat ten będzie więc z pewnością poruszony, bo musimy wyciągnąć konkretne wnioski z realiów dotyczących wspomnianych wyników wyborów, ale nie spodziewałbym się, aby był szczególnie rozwinięty. Bardzo poważnie natomiast zajmiemy się nim w najbliższym czasie na poziomie samego woj. opolskiego, gdyż jest przewidziany w debacie Śląskiego Stowarzyszenia Samorządowego.
Czy na przestrzeni ostatnich lat pojawiło się jeszcze coś, z czym MN musi się zmierzyć?
Jestem świeżo po dyżurze przewodniczącego w gminie Pawłowiczki, podczas którego danymi demograficznymi podzielił się ze mną wójt Jerzy Treffon. Na moje pytanie o liczbę mieszkańców odpowiedział, że jeszcze 10 lat temu było ich 11 000, a obecnie jest tylko 7700. To są realia, które bezpośrednio przekładają się na środowisko MN, plus oczywiście wszystkie procesy asymilacyjne, globalizacyjne, z którymi też jako organizacja mniejszościowa w sposób naturalny się zderzamy i zderzać będziemy. Istotne jest też to, że generacja ludzi związanych ze środowiskiem MN w wielu przypadkach nie zostawia po sobie potomnych, bo przebywają oni za granicą, co też stawia przed nami duże wyzwanie.
W wyniku zamieszania wokół „dużego Opola” MN stała się jedyną siłą społeczną i polityczną, która patrzy regionalnie na wiele tematów, co też zobowiązuje i staje się nowym wyzwaniem…
Faktem jest, że w sporze o powiększenie Opola pokazaliśmy, że na rozwój regionu, gminy, miasta czy powiatu nie patrzymy przez pryzmat centrali w Warszawie, lecz ludzi, którzy tutaj mieszkają i funkcjonują. Dzieje się tak dlatego, że interesuje nas głównie najbliższa okolica, bo dla nas Heimat jest wartością samą w sobie. Wiemy też, że politycy partii ogólnopolskich, nawet jeśli im zależy na tym samym co nam, to jednak najpierw spoglądają na to, jak postrzega daną sprawę Warszawa i to jest problem, bo w ten sposób partie polityczne częstokroć hamują szereg cennych inicjatyw. My takiego kłopotu nie mamy, co jednak wymaga od nas dobitniejszego pokazania tej zalety w kampanii wyborczej oraz krytycznego podejścia do analizy naszych dotychczasowych strategii wyborczych, by właściwie przygotować się do wyborów w roku 2018.