Polscy politycy zachowują się jak manipulowane dzieci, które nie widzą, że próba ponownego wepchnięcia Polski jako „wielkiego gracza” w sprawie ukraińskiej do stołu negocjacyjnego, to podgrzewanie wojny polskimi rękami.
Polscy politycy zachowują się jak minister Beck, który w 1939 r. myślał, że jest wielkim graczem, bo Francja i Anglia zabiegała o jego względy, tzn. o zgodę, by Polska jako pierwsza przystąpiła do wojny. Wszyscy wiemy jak to się skończyło. Hekatombą Polaków.
Polscy politycy w ogóle nie odnoszą się do twierdzeń niektórych niemieckich polityków, że linia obrony NATO ma być na Odrze. Zapewne polem działań wojennych ma być ponownie terytorium Polski.
***
Mam wrażenie, że polscy politycy od prawa do lewa, nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji i zagrożenia. Czy myślicie, że Ukraina by nam w takiej sytuacji pomogła? Myślę, że wykorzystałaby sytuację i stanęłaby u boku agresora zagarniając część naszych ziem.
Sprzedaż broni to podgrzewanie wojny
Gdyby Rosja naprawdę poważnie dozbrajała separatystów, to z kilku tysięcznej ukraińskiej armii, w której nie chcą walczyć nawet „bohaterowie z Majdanu”, nie zostałoby nic. 50 czołgów nazywacie dozbrojeniem? A gdyby było ich 500?
Czy nikt nie widzi, że Rosja gra na przemęczenie obu stron konfliktu? Czy to się komuś podoba czy nie, Rosja Putina jest państwem agresywnym. Gdyby zaatakowała Europę, Polska będzie teatrem działań wojennych. Myślę, że to oznaczałoby koniec naszego narodu i już nigdy nie podnieślibyśmy się po takiej katastrofie.
Tymczasem zamiast zachować neutralność, polscy politycy zachowują się jak manipulowane dzieci, które wciąż nie widzą, że stosunkowo tchórzliwa Zachodnia Europa pcha nas w łapy Putina jako pierwszych na pożarcie. Jeśli wepchną nas do wojny, to możesz stracić swoich bliskich Czytelniku. Chcesz tego?
Dla Zachodu mam inną propozycję
Jeśli Zachód nas zdradzi, a wszystko znowu na to wskazuje, to Polska powinna razem z Rosją zaatakować Europę lub przynajmniej udzielić wszelkiej pomocy podczas transportu wojska. Tylko taki szantaż może przekonać Europę, że Polskę tym razem nie wolno zostawić samej, a jeśli nie przekona, to wjedziemy do nich razem z Rosjanami. Może wreszcie odbierzemy Anglikom prawie 70 ton naszego złota, które nam ukradli w 1939 r.?
Zachodni politycy dobrze wiedzą, że taki wymuszony na Polsce „sojusz” z Rosją, oznaczałby całkowity podbój zachodniej Europy.
Wojna to nie żarty
Tu chodzi o tkankę naszych obywateli. Polska wciąż jeszcze nie podniosła się po katastrofie II wojny światowej. Kolejna wojna oznacza dla nas zagładę. Bezmyślność polskich polityków w tym względzie oznacza, że są to „dorosłe dzieci”, których wystarczy poklepać po plecach, aby zaczęli wpychać naród, który rzekomo reprezentują, do wielkiego międzynarodowego konfliktu.
Tymczasem na Opolszczyźnie w poniedziałek 2 lutego około godz. 14:41, na dużej wysokości samolot odrzutowy przekroczył barierę dźwięku. Słyszałem dwa uderzenia. Przyznam się, że byłem bardzo zdziwiony. Czy to są ćwiczenia? Takich odgłosów nie słyszałem od lat.
Polska broń
Z polskiej armii wyrzuca się doświadczonych szeregowych. Zostawia się na lodzie żołnierzy, którzy poświęcili Polsce 12 lat! Bo tak mówią przepisy, że tylko tyle może trwać ich służba. Hańba. I tak postępuje rząd, który szykuje się do wojny…
Tymczasem w Rosji i na Ukrainie mówi się o zakończeniu tej bezsensownej wojny. A tymczasem Polska chce sprzedawać broń… staniemy się wrogiem Ukraińców jak i Rosjan. Będziemy chłopcem do bicia, który zarabia na wojnie i podjudza do niej dwa spokrewnione ze sobą narody, które i tak prędzej czy później obrócą się przeciwko nam.
Kanclerz Angela Merkel ma rację. Sprzedaż broni to podkręcanie konfliktu, a większa ilość broni w dyspozycji ukraińskiej armii nie wywrze na Putinie jakiegokolwiek wrażenia.