15 grudnia 2016 odbyła się sesja budżetowa Rady Miasta. Przedstawiono Wieloletnią Prognozę Finansową i „historyczny” – słowami Prezydenta Miasta – budżet Opola na rok 2017, a jego rekordowość opiera się – jak to ujęto w Uzasadnieniu zgodnie z nomenklaturą i stanem faktycznym – na dwóch „zdarzeniach niestandardowych mających istotny wpływ na wartości budżetowe w 2017r.”. Chodzi o przejęcie sprzedaży biletów MZK przez miasto oraz o szerzej dyskutowane przejęcie strategicznych części 4 sąsiednich gmin.
Budżet wyniesie 890 milionów złotych, w tym 52 miliony z aneksji. Porównując projekty budżetu na rok 2016 i 2017, zauważyłam (o ile wyliczenia są prawidłowe), że współczynnik wzrostu zakładanych wpływów z podatku od osób fizycznych wyniesie 1,13, z podatku od osób prawnych 1,09, ale za to z podatku rolnego już 1,73, a leśnego 5,15. Trudno tu się doszukiwać wyłącznie takich przyczyn jak zmiana cen zbytu za zboże lub wzmożona eksploatacja drewna (to na pewno też): po prostu gruntów rolnych i leśnych przybędzie nam gwałtowniej niż mieszkańców i firm.
Powiększenie Opola ma się dokonać kosztem gmin wbrew woli ich mieszkańców wyrażonej w konsultacjach społecznych i wbrew odmiennej woli zauważalnej grupy samych „obdarowanych” wyrażonej w konsultacjach społecznych, niezależnych sondażach, inicjatywie uchwałodawczej, inicjatywie referendalnej i kilku pismach (włącznie z grudniową inicjatywą kierowania pisma do wiceministra sprawiedliwości). Owo „zdarzenie niestandardowe” doprowadziło do trwających od ponad roku protestów, które coraz bardziej się nasilają.
Pan Prezydent nie omieszkał wykorzystać okazji do wygłoszenia 20-minutowego przemówienia z mównicy. Przyznaje się do bycia politykiem (czyli nie samorządowcem). Celu samorządu ów polityk upatruje w gromadzeniu coraz większego majątku, o który społeczność ma dbać kosztem różnorakich wyrzeczeń. Dług to jego żywioł: jeśli telewizor można kupić na raty i oglądać od razu, to tak trzeba zrobić. Nieważne, jaka będzie cena za ten show. Nie odbieram już Państwu przyjemności popatrzenia i posłuchania samemu:
W Uzasadnieniu do budżetu można dostrzec wiele przykładów nowomowy mającej odwrócić uwagę od krzywdy. Przykładowo, czytając o zwrocie części funduszy (mowa o 10-12 milionach) na rzecz dwóch gmin, dowiemy się, że „Pomoc ta związana jest z rozszerzeniem obszaru administracyjnego miasta Opola, mającego wpływ na finanse tych gmin.” Także przy poszczególnych wydatkach, takich jak tzw. „Bezpieczne Opole” nie przeczytamy o poszerzeniu jezdni (co jest jednoznaczne ze zwężeniem witalnej przestrzeni życiowej mieszkańców), lecz o „przebudowie” chodników, ścieżek rowerowych, raz nawet wspomniano tę jezdnię. Najwięcej słowotoku znajdziemy jednak przy opisie węzła Opole Wschodnie, które poprzez wycięcie ok. 1.000 drzew, utrudnienie drogi pieszemu i rowerzyście i zachęcenie do wjeżdżania samochodem do centrum spowoduje „zwiększenie dostępności i atrakcyjności ekologicznej i niskoemisyjnej komunikacji zbiorowej” (chodzi o pretekst w postaci autobusów mogących wyjeżdżać z rzadka z ul. Katowickiej), jak również „zmniejszenie i upłynnienie ruchu”, „ograniczenie emisji spalin i pyłów”, itp.
Deficyt budżetowy według projektu wyniesie ok. 66 mln zł. Będzie on pokrywany z wolnych środków oraz z długów zaciąganych w krajowych i zagranicznych źródłach, czyli kredytów, pożyczek, emisji papierów wartościowych. Zakłada się, że dług zaciągnięty na prefinansowanie będzie spłacany w latach następnych po wpływie środków z funduszy UE.
43,8% wydatków bieżących stanowią wynagrodzenia dla pracowników. Aż 65,6% wydatków majątkowych stanowią wydatki na transport i łączność (dane z projektu przed autopoprawkami). Widać z tego, że za deficyt odpowiadają głównie inwestycje, w tym drogi.
W zasadzie, mimo że inflacja jest obecnie ujemna, większość wydatków wykazuje lekki wzrost. Tu dodano dziesięć tysięcy, tam pięćdziesiąt. Nie sposób wszystkiego porównać, bo nawet zadania o charakterze stałym miewają zmienne komponenty albo wynikają z odgórnych przepisów. Niemniej jednak jest parę punktów odniesienia: o jedną trzecią mniejszą kwotę przeznaczy się np. na naprawę budek lęgowych, aż o połowę mniejszą na doświetlenie ulic, także o połowę mniejszą na kampanię edukacyjną odnośnie do niskiej emisji. Oczywiście, jest w planach kilka słusznych dużych inwestycji, takich jak „Czysta komunikacja publiczna” Aglomeracji Opolskiej albo kontynuacja ograniczania niskiej emisji z indywidualnych palenisk lub zdejmowania azbestu. Budżet jednakże jest zdominowany przez flagowe kampanie na rzecz większej ilości asfaltu i spalin.
Największe nasilenie wydatków majątkowych ma nastąpić po 2017 roku, zwłaszcza w roku 2019, czyli na początku kolejnej kadencji. Następcy obecnych włodarzy otrzymają więc w spuściźnie:
- drogi samochodowe wybudowane sprzecznie z zasadą zrównoważonego rozwoju i kosztem bezpowrotnej utraty przyrody, ładu przestrzennego i swobody łagodnej mobilności,
- zadłużenie, które mogłoby zmniejszać się znacznie szybciej, gdyby wszędzie tam, gdzie istnieje swoboda wyboru, nacisk położono na zupełnie inne działania, a wręcz na zupełnie inne cele, bliższe podstawowym potrzebom ludzi,
- uzależnienie się od obcego kapitału, w tym tempa przyrostu odsetek, popularności obligacji, itp.,
- uzależnienie się od dotacji UE, które wymagają efektu pozytywnego na jakość życia mieszkańców (proszę zauważyć, że zależności są spiętrzone i wzajemnie powiązane),
- skłócony region, poróżnione dwie strony miasta, konflikty polityczne w samorządzie i jego organach, obniżoną jakość życia, mniejsze przywiązanie emocjonalne mieszkańca do miasta, które zna się tylko zza szyby samochodu i w którym pracuje się u obcego inwestora,
- obniżony potencjał ekonomiczny zarówno w regionie, jak i w samym mieście, z uwagi na definitywne rozbicie więzi między pieniądzem a jego wartością – czyli między pracą a nagrodą.
Aby rozwinąć powyższe: Wiele działań rzekomo sprzyjających rowerom lub autobusom zostało wtórnie dopisanych do projektów poszerzania i dobudowywania dróg samochodowych celem uzyskania finansowania UE. Kto jeszcze wierzy w te buspasy kosztem chodników, niech uda się natychmiast na ul. Spychalskiego celem obserwacji.
W kolejnym punkcie: Miasto powinno zacząć wdrażać prawdziwy zrównoważony rozwój, planując od ogółu do szczegółu w oparciu o piramidę potrzeb, według której potrzeba bezpieczeństwa i zdrowia jest ważniejsza niż potrzeba np. zaparkowania. Gdyby zrezygnowało z inwestycji drogowych na rzecz właściwej organizacji ruchu, już pojawiłyby się oszczędności, a co ważniejsze – bardziej pożądane efekty z punktu widzenia nas, mieszkańców. Dlaczego miasto miałoby kosić drzewa, nazwane pogardliwie samosiejkami, wzdłuż ul. Cmentarnej, skoro prościej, taniej i logiczniej jest odzyskać istniejący szeroki, gładki chodnik, sprzeniewierzony przez część zmotoryzowanych rodziców i przerobiony przez nich na dodatkową jezdnię. Gdyby jeszcze miasto zrezygnowało z kosztownych działań na rzecz tańszych odpowiedników (choćby obudzenie stłumionego wolontariatu w dziedzinie dbałości o własne otoczenie – chęć wśród mieszkańców jest, tylko warunki są wielce niesprzyjające), osiągnęłoby zyski nie tylko ekonomiczne, ale i społeczne. Gdyby rozproszyło działania rewitalizacyjne po całym mieście z naciskiem na obszary faktycznie zdegradowane (zamiast lokować raptem kilka bardzo podobnych parków w – nazwijmy to – Dzielnicy Prezydenckiej w ramach tzw. „Zielonego Opola”), mielibyśmy do czynienia z pożądanym zrównoważeniem rozwoju, a nie z postępującym wręcz lawinowo rozwarstwieniem standardów pomiędzy dzielnicami.
Idąc dalej: Czym jest uzależnienie od kapitału i operowanie pieniądzem, który nie ma formy twardego żetonu w garści, mieliśmy okazję się przekonać wielokrotnie. To na spirali kredytowej opiera się kryzys światowy; niestety, my nie chcemy nauczyć się na czyichś błędach. Nie wysłuchamy nawet przestrogi w języku polskim – od frankowiczów. Podkreślam to, co zostało wprost wyrażone w projekcie opolskiego budżetu: wydatki bieżące są pokrywane z nadwyżką. Nie ma wydatków obligatoryjnych, takich jak oświata czy służba zdrowia, które by nie zostały pokryte przez posiadane środki, nawet bez siłowego powiększania obszaru. Zaciągamy kredyty na zbyteczne inwestycje, wręcz szkodliwe – mierząc tak obiektywną miarką jak prawa konstytucyjne.
Wspomniana piętrowość, kaskadowość zależności także może się okazać wielce zgubna, bo jeśli na którymkolwiek piętrze powstanie wyrwa, zostaniemy sami z rosnącymi odsetkami i kosztami utrzymania nowych obszarów. Nikt nam wtedy nie weźmie z powrotem ani przejętych szkół i przedszkoli (wzrost wydatków na oświatę po przyłączeniu sołectw jest obecnie na poziomie prawie 12 mln rocznie), ani transportu (prawie 6 mln), ani gospodarki komunalnej i ochrony środowiska (prawie 7 mln), ani pomocy społecznej (ponad 4 mln), ani administracji publicznej (ponad 3 mln), ani sportu i ochrony dziedzictwa (15 mln), ani wydatków z zakresu administracji rządowej (brak danych w projekcie). Nie bez powodu Mały Książę ostrzegał: „będziesz odpowiedzialny za to, co oswoiłeś”. Nawiązując na marginesie do dzieci i do twórczości: Czy wiedzą Państwo, jak nazwano przejęty dom dziecka w Chmielowicach? „Słoneczny Dom”. Skojarzenie z „The House od the Rising Sun” jest zapewne przypadkowe.
Poróżnienie społeczeństwa ma także głęboki wymiar ekonomiczny. Nie da się podjąć realnej współpracy, kiedy żywe są animozje. A przecież wytworzenie jakiegokolwiek dobra wymaga współpracy. Wymaga pójścia do urzędu, a tam jest człowiek. Wymaga zakupienia materiału – od człowieka. Wymaga wytworzenia z materiału produktu – tu też konieczni są ludzie. Wymaga wreszcie dotarcia do klienta – a kimże innym on jest? Jak to wszystko ma funkcjonować, skoro już teraz są w Opolu ludzie, którzy do Karolinki jadą nie tyle na zakupy, co celem sprawdzenia, ile literek mają na początku rejestracje innych klientów?!
Gminy straciły, my rzekomo zyskaliśmy. Wzięte z zaskoczenia samorządy (w znaczeniu zarówno obywateli, jak i przedstawicieli) odtąd dwa razy się zastanowią, zanim cokolwiek znów wytworzą, bo będą się bały utracić także i to. Nasz „wzbogacony” samorząd także będzie odtąd biernie czekał na gotowe, bo po co się trudzić, skoro wkrótce coś będzie za darmo. Wszyscy popadniemy w apatię i bierność. Najgorsze zaś, że to będzie dotyczyć wszystkich samorządów w Polsce. Role także będą mogły się łatwo odwrócić…
Pokrótce: Ulegliśmy perswazji, że kapitał musi do nas przyjść. To nie jest myślenie prawicowe; mało tego: to nie jest też myślenie etyczne. Czekamy na inwestora – to błąd: sami powinniśmy być inwestorami na małą skalę, dopasowaną do potrzeb nas i naszej społeczności. Czekamy na powiększenie Opola – mechanizm podobny jak przy nadużywaniu możliwości zdobycia zasiłków: ktoś coś wypracował, my to przejemy, nie będzie miał tego nikt.
Kapitał bowiem powstaje w wyniku pracy i tej prawidłowości nie da się oszukać. Więc przestańmy się oszukiwać. Przestańmy też oszukiwać Pana Prezydenta Opola, bijąc mu brawo za mylne nazywanie „budżetem dla odważnych” tego, co jest „budżetem dla chciwych”. Odwaga to między innymi gotowość bycia samodzielnym i odpowiedzialnym za swoje decyzje.
Poniżej obiecany link z nagraniami do sesji. Polecam dyskusję przewodniczących klubów: jest to wyśmienita okazja, żeby się przekonać, czy jest w naszej radzie jakakolwiek klubowa opozycja.
Oto link do nagrań z sesji: https://drive.google.com/open?id=0B22CICtDnrr9YkhyNlFJa0FPa2c