Nie od dziś wiadomo, że polscy piłkarze za kołnierz nie wylewają. Od czasu do czasu wypływają na światło dzienne róże doniesienia na temat wybryków piłkarzy pod wpływem alkoholu. Każdy zresztą może sięgnąć do literatury wydawanej przez naszych piłkarzy bądź trenerów, którzy niejednokrotnie opisują imprezy alkoholowe w kadrze.

Pytanie brzmi czy było tak zawsze, czy jest to tylko zmora naszych czasów? Jeśli zagłębimy się w historię polskiej piłki znajdziemy kilka przypadków i to nawet w czasach międzywojennych.

Już przed wybuchem drugiej wojny światowej można znaleźć pierwszy przykład. Otóż gwiazdą ówczesnych czasów był Ernest Wilimowski, gwiazda zespołu Ruchu Chorzów oraz reprezentacji Polski. Nie było tajemnicą, że idol „niebieskich” lubił wypić. Przymykano na to oko gdyż był naprawdę klasowym zawodnikiem i strzelał dużo bramek.

Jednak, gdy w 1936 roku Ruch Chorzów przegrał z Cracovią 0-9, został wyrzucony z reprezentacji. Dzień przed spotkaniem piłkarze mieli pić alkohol. W związku z tą afera Wilimowski nie pojechał na igrzyska olimpijskie do Berlina, gdzie kadra bez niego w skaldzie zajęła czwarte miejsce.

Największe sukcesy naszej piłki nożnej przypadają na lata 70 i 80 ubiegłego wieku. Jak się okazuje sukcesy też były okazją do „świętowania”. Przed spotkaniem z Maltą w 1980 roku, przyłapano ówczesnego bramkarza reprezentacji Polski Józefa Młynarczyka. Za bramkarzem wstawili się koledzy z zespołu: Zbigniew Boniek, Władysław Żmuda i Stanisław Terlecki.

PZPN postanowił ukarać całą czwórkę odsunięciem od gry w drużynie narodowej. Po kilku miesiącach powrócili do reprezentacji, ale bez Terleckiego, który nie przyznał się do winy i nie wrócił już do reprezentacji.

Alkohol w ówczesnych czasach był obecny na każdym kroku, co przyznają sami piłkarze. Może fakt, że reprezentacja odnosiła sukcesy na arenie międzynarodowej oraz, że panowała cenzura, wiele występków piłkarzy było tuszowanych. Andrzej Iwan wspomina w swojej książce o problemie alkoholowym swoim i zespołu. 

Zbigniew Boniek stwierdził kiedyś, że gdyby w tamtych czasach wyrzucano z kadry za picie alkoholu, to pewnie nie mielibyśmy żadnego medalu. Widać, że problemy z alkoholem nie przeszkadzały reprezentacji w osiąganiu sukcesów, w tej chwili sukcesów nie widać a problem pozostał.

Kolejny sukces reprezentacji narodził się w 1992 roku, kiedy to prowadzona przez Janusza Wójcika, reprezentacja zdobyła srebrny medal na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie. Czołowy zawodnik tamtych lat Wojciech Kowalczyk, opisuje w swojej autobiografii imprezy alkoholowe, jakie towarzyszyły zespołowi. Dowiadujemy się z niej, że ani trener ani zawodnicy za kołnierz nie wylewali i po każdym zwycięstwie była oficjalna impreza, a po meczu przegranym piło się nieoficjalnie.

Kolejnych sukcesów polskiej piłki ciężko się dopatrzyć, ale afery alkoholowej już łatwiej. W 2008 roku po przegranym meczu z Ukrainą, na piciu przyłapani zostali Artur Boruc, Radosław Michalski i Dariusz Dudka. Trenerem kadry był wtedy Leo Beenhakker. Holender na pewno był w wielkim szoku, jak zobaczył „możliwości” swoich podopiecznych.

Schedę po Holendrze przejął Franciszek Smuda i od razu oznajmij, że za jego kadencji alkoholu w reprezentacji nie będzie i każdy, kto się nie podporządkuje będzie usuwany z reprezentacji. Zawodnikom przyszło szybko sprawdzić skuteczność zapowiedzi nowego trenera.

We wrześniu 2010 roku po przegranym meczu z Australią, Sławomir Peszko opijał przegraną z kolegą z zespołu, Maciejem Iwańskim. O czwartej nad rannej zostali przyłapani na korytarzu hotelowym, przez sztab szkoleniowy. Obaj wylecieli z kadry, choć Peszko dostał jeszcze jedną szanse od Smudy, ale jej nie wykorzystał.

To nie był koniec problemów podopiecznych Smudy. W trakcie powrotu ze zgrupowania kadry w USA, Artur Boruc wraz z Michałem Żewłakowem zamówili sobie na pokładzie samolotu wino, aby uprzyjemnić sobie lot. Reakcja Smudy była natychmiastowa i obaj zostali wyrzuceni z kadry, Michał
Żewłakow już do niej nie powrócił i zakończył reprezentacyjną karierę.

Najwyraźniej słowa, które na początku swej kadencji ogłosił trener, nie dotarły do Sławomira Peszki, który po raz kolejny został przyłapany na piciu.

Ostatecznie Peszko zamknął sobie drogę do reprezentacji i EURO 2012 w Wielkanoc. Reprezentant Polski oraz miejscowego klubu FC Koeln, spędził święta na izbie wytrzeźwień po tym jak pijany awanturował się z taksówkarzem w Kolonii. Po tym wybryku Franciszek Smuda całkowicie skreślił go z kadry.

Alkohol był i jest obecny nie tylko w reprezentacji Polski, ale także i w klubach często zakrapiane imprezy po spotkaniach nie należą do rzadkości. Gdyby piłkarze z takim samym profesjonalizmem, angażowali się w granie jak oddają się swoim używkom, to pewnie nasz futbol byłby w innym miejscu niż obecnie.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Autorzy, którzy chcą, aby ich artykuły, napisane na łamach "Grupy Lokalnej Balaton" w latach 2013-2016, widniały na portalu informacyjnym Opowiecie.info proszeni są o przesłanie tytułu artykułu oraz zawartych w nim zdjęć na adres: news@opowiecie.info