Główny Urząd Statystyczny (GUS) przygotował specjalnie na Wielkanoc 2015 infografikę poświęconą jajkom. Opublikował ją 1 kwietnia. Nie był to żart primaaprilisowy, bo GUS jest zbyt poważną instytucją na takie żarty. Poniżej przedstawię wszystkie fragmenty tej infografiki, dopisując do nich komentarze.
Pierwszy fragment infografiki pokazuje, ile jaj wyprodukowano w każdym z województw w 2014 roku:
Okazuje się, że województwo opolskie jest tym, w którym wyprodukowano najmniej jaj – 124,5 miliona sztuk. Można by powiedzieć, że to dlatego, iż mamy najmniejszą liczbę mieszkańców. Pamiętać jednak trzeba, że liczba mieszkańców woj. opolskiego to 1003 tys., a lubuskiego – 1021 tys. Bardzo mała różnica. W produkcji jaj różnica jest natomiast dużo większa. My – 124,5 mln a lubuskie – 368,4 mln. Niemal trzy razy więcej!
W swej infografice GUS nie poinformował, jaka jest w poszczególnych województwach produkcja jaj w przeliczeniu na mieszkańca. Ponieważ jest to ważna informacja, sam zrobiłem takie zestawienie:
Gdy liczy się produkcję jaj na mieszkańca, to nasze województwo nie jest już ostatnie w Polsce. Tuż za nami, a właściwie to ex aequo, jest podkarpackie. Na samym końcu jest śląskie (wybitnie przemysłowe). Najciekawsze wydaje się jednak wielkopolskie. Jest ono gigantem w produkcji jaj. Żadne inne województwo nie może się z nim równać.
Biegnąca na wykresie z góry na dół niebieska linia pokazuje, jaki jest przeciętny poziom zużycia jaj na mieszkańca w Polsce. Jak widać, część województw produkuje więcej niż to przeciętne zużycie, a część mniej. Opolskie musi sprowadzać sporo jaj na swe potrzeby, bo produkuje ich mniej, niż zużywa. Dlaczego nie możemy sami wyprodukować potrzebnych nam jaj?
W produkcji jaj należy chyba kierować się zasadą, że gdy na jakimś rynku lokalnym są dla niej właściwe warunki, to produkuje się tam jaja przynajmniej na własne potrzeby. Rynek lokalny w produkcji jaj, to nawet nie województwo, ale raczej powiat. Jaki jest sens wożenia jaj np. z powiatu brzeskiego do namysłowskiego czy odwrotnie, skoro w obu są te same warunki do ich produkcji? Tymczasem obecne rządy nie potrafiły zapewnić nawet tego, by samowystarczalność, gdy chodzi o jaja, była przynajmniej w skali województw (tych, które mają warunki do produkcji jaj). Zamiast tej samowystarczalności mamy tysiące tirów, wożące miliony, miliony jaj, setkami kilometrów po całej Polsce. Rzekomo jest to ekologiczne i ekonomiczne.
Bardzo ciekawy jest fragment infografiki GUS, mówiący o cenach skupu i sprzedaży targowiskowej jaj:
Uderza ogromna rozbieżność między średnią ceną skupu jaj (24 grosze w 2014 roku) a średnią ceną jaj na targowiskach (66 groszy w 2014 roku). Cała sprawa zapewne w tym, że do skupu trafiają jaja z dużych ferm a na targowiskach sprzedający gwarantują, że są to jaja "od szczęśliwych kur", czyli takich, które nie spędzają życia w klatce, ale łażą sobie gdzieś po podwórku. Inna sprawa, że tak ogromna rozbieżność w cenach kusi, by znaleźć sposób na targowiskową sprzedaż fermowych jaj z chowu klatkowego, jako jaj "od szczęśliwych kur".
Kolejna informacja z infografiki GUS dotyczy spożycia jaj w Polsce w przeliczeniu na mieszkańca. Niestety, nie policzono jeszcze spożycia w 2014 roku:
Następny fragment infografiki informuje o bilansie handlu zagranicznego jajami (infografika jest tu mało precyzyjna, bo zabrakło uwagi, że chodzi wyłącznie o jaja świeże i w skorupkach, czyli jaja nieprzetworzone.
W 2014 roku Polska wyeksportowała około 3,14 miliarda świeżych jaj w skorupkach a importowała około 0,30 miliarda takich jaj. Od razu powstaje pytanie, czy nie mogliśmy wyeksportować o 0,30 mld jaj mniej i wcale nie importować. A tak w ogóle informacje o naszym handlu zagranicznym jajami są w infografice skrajnie skąpe, a to ciekawy temat.
Głównym odbiorcą polskich świeżych jaj w skorupkach jest Holandia. W 2014 pojechało ich tam ponad 870 milionów sztuk. Żeby było śmiesznie, to Holandia jest również naszym głównym dostawcą świeżych jaj w skorupkach. W 2014 przyjechało ich z Holandii do Polski prawie 136 milionów sztuk. Te 136 milionów jaj to minimum 450 nabitych jajami tirów. Kierowcy tych 450 tirów, wioząc jaja autostradami z Holandii do Polski, mogli wesoło pozdrawiać klaksonami kierowców tirów wiozących takie same jaja, ale w przeciwną stronę.
Ciekawe są też inne kierunki naszego eksportu jaj. Do Holandii sprzedawaliśmy je po około 22 grosze za sztukę. Znacznie drożej sprzedawaliśmy jaja na Haiti. Trafiło tam 181 tys. polskich jaj, średnio po 55 groszy za sztukę. Haiti to jedno z najbiedniejszych państw świata. Dlaczego biedni Haitańczycy sprowadzali jaja z dalekiej Polski, gdy o rzut beretem od tej wyspy leżą USA, w których jaja można było kupić dużo taniej?
Dziwi też np. nasz eksport jaj do Iraku. Posłaliśmy tam w ubiegłym roku prawie 44 miliony jaj. Z kolei do Zjednoczonych Emiratów Arabskich trafiło prawie 31 milionów naszych jaj. Jednak najbardziej intrygujący jest polski eksport jaj na Antarktydę (około 6 tys. sztuk). Antarktyda to bezludny kontynent. Przebywają tam tylko nieliczni polarnicy w różnych stacjach badawczych. Jest to strasznie daleko od Polski, więc sprzedawaliśmy tam jaja po 74 grosze za sztukę. Dlaczego jednak polarnicy Antarktydy nie kupili sobie jaj np. w Argentynie, Australii czy RPA? Mieliby dużo bliżej i taniej.
Na zakończenie ostatni fragment infografiki GUS. Informuje on, jak starały się kury w poszczególnych latach: