Swornica Czarnowąsy przegrała w sobotę 1:3 w Oleśnie. Mecz pełen był agresywnych zagrań i kontrowersyjnych decyzji sędziego. Trener Swornicy Wojciech Ścisło wskazuje także na braki kadrowe i ogólną dezorientację zespołu.

Do przerwy Swornica prowadziła 1:0, po tym jak z bocznego sektora dośrodkował Ścisło, a znajdujący się na 8. metrze Babanskyh głową wpakował piłkę do bramki. Po przerwie gra Swornicy zaczęła się jednak sypać.

– Wpływ na to miały trzy rzeczy – mówi Wojciech Ścisło, kapitan i grający trener Swornicy. – Po pierwsze, zabrakło pięciu podstawowych piłkarzy: Filli, Franka, Bednarskiego, Sikorskiego i Pastuszka. Po drugie, nie mogliśmy poukładać gry tak, jak planowaliśmy i nie umieliśmy złapać rytmu. Po trzecie, chociaż nie lubię tego mówić, wpływ na naszą porażkę miały trzy kontrowersyjne decyzje sędziego, które zapadły w kluczowych dla nas momentach i wybiły nas z rytmu – mówi.

– Zawodnicy z Olesna grali wręcz brutalnie i, moim zdaniem, w przynajmniej trzech sytuacjach należała się czerwona kartka – mówi. Ścisło był jedną z ofiar ostrych ataków oleśnian. – Skończyło się na pękniętym ochraniaczu oraz krwiaku i odbitych korkach na piszczeli – mówi.

Mniej szczęścia miał Igor Khodanowych, na którym faul zakończył się urazem więzadła w kolanie. Kontuzja może wyeliminować zawodnika z gry nawet do końca rundy jesiennej. W sobotę w bramce zastąpił go Dominik Klisz.

– Wiadomo, że takie sytuacje wybijają z rytmu, dekoncentrują. Nasza gra zaczęła się sypać – tłumaczy Ścisło.

W 63. min Olesno wyrównało. Niefortunnie piłkę przed środek pola karnego wybił Piotr Jeleniewski. Futbolówkę przejął Mateusz Jeziorowski i trafił do bramki strzałem po ziemi.

Drugą bramkę w 75. min zdobył Wojciech Hober. – Chcieliśmy iść po zwycięstwo i za bardzo się odkryliśmy. Straciliśmy piłkę w bocznym sektorze, przeciwnik wyprowadził kontrę i ukłuł nas drugi raz – tłumaczy Ścisło.

W doliczonym czasie gry arbiter podyktował dla Olesna „jedenastkę” po tym jak Mazurek trzymał rywala za koszulkę. Według Ścisły – decyzja była niesłuszna. – Sędzia odgwizdał karnego po zakończeniu akcji, gdy piłka była już dawno w rękach bramkarza – mówi. Do „wapna” podszedł Hober, który wykorzystał okazję i przekreślił szanse Swornicy na odrobienie straty.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Zawsze Pewnie, Zawsze Konkretnie