Tak mniej więcej będzie wyglądał raj: wspaniała pogoda, kwiaty, przyjaźni ludzie, przepiękne, klimatyczne domy, jeszcze piękniejsze obrazy, kolorowe stroje z całej Polski, a tego wspaniałe ludowe granie – i śpiewanie:)
Tak jest co roku w czerwcu w Kazimierzu, tak było i tym razem – to po prostu Ogólnopolski Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym.
Tradycyjnie na takich festiwalach ogromną przewagę ma wschód Polski, ale Śląsk nie ma się czego wstydzić, w tym roku nasz region zdecydowanie pokazał klasę. Do Kazimierza przyjechali, zaczynając od zespołu najliczniejszego:
Urbaniakowie i Przyjaciele, czyli muzyczne małżeństwo Urbaniaków z Borek, od wielu lat działające i zdobywające nagrody w świecie folkloru, w towarzystwie Agnieszki Stawowy z Opola (na co dzień skrzypaczki, tu wokalistki) i Renaty Wilk z Czarnowąs, pełnej charyzmy i poświęcenia działaczki społecznej, pracownicy samorządu, a przy tym rodowitej Ślązaczki obdarzonej pięknym, dźwięcznym i po prostu śląskim głosem.
Wiktor Spiśla z Chróścic, śpiewak ludowy i nie tylko, aktor, działacz, kabareciarz i ogólnie człowiek-orkiestra.
Iwona Wylęgała z Opola, etnolożka z powołania, działająca na wielu frontach (prowadzi m.in. świetnie śpiewający, podziwiany i nagradzany zespół ludowy "Niezłe ziółka") i oczywiście wspaniale śpiewająca.
Nie zabrakło ani przepięknych, oryginalnych śląskich strojów (prawdziwe, czarne stroje ołm czyli mazelonki, odziedziczone po prababkach, ze słynnymi haftowanymi fartuchami, zebrane wśród przyjaciół przez Renatę), ani dobrego, śląskiego grania (przy naszych szlagrach bawiła się cała ulica!), a przede wszystkim dobrego śpiewania – czego najlepszym dowodem jest III nagroda w kategorii "Folklor-kontynuacja" dla Iwony Wylęgały:)
Jak to w Kazimierzu, można było spotkać genialnych ludowych muzyków i naprawdę "wypasione" gwiazdy folkowej sceny w zupełnie niespodziewanych miejscach, np. przy stoliku w lodziarni (skrzypek z kapeli z Jasła) albo w podcieniach kamienicy (spontaniczna próba zespołu Wałasi) – i oczywiście z nimi zagrać:)
A wieczorem tańce-hulańce – mogłyby trwać cały tydzień, bo chętnych i do grania (kapele ludowe z całego świata, nam trafiła się ekipa z Dublina grająca polski folklor!), i do tańczenia (wszystkie grupy wiekowe!) było aż za dużo, i chyba tylko cudem namiot – sala dansingowa nie uległ reakcji wybuchowej, tak jak słynny wybuchający arbuz, hit letniego internetu, ukazywany niedawno w wiadomościach;)
Po szalonej sobotniej nocy przyszła niedziela: zakończenie konkursu i Msza Święta w odświętnych strojach, chyba najpiękniejsza w Polsce, ze wspólną "Barką", korowód do Rynku, a potem, po ogłoszeniu wyników jeszcze koncert zespołu "Wałasi"…
Tego po prostu nie da się opisać – kto żyw, niech przyjeżdża do Kazimierza za rok!
Wszelkie szczegółowe informacje nt. festiwalu na stronie www:
https://www.wok.lublin.pl/index.php?item=festiwal-kapel-i-spiewakow-ludowych