OSTRZEŻENIE: Jeśli nie masz 18 lat, to w żadnym razie nie czytaj tego artykułu, gdyż w znacznej części dotyczy on piwa, a niepełnoletnich piwo nie powinno w ogóle interesować.
Ufff! Napisałem wymaganą formułkę i mogę przejść do tematu. Czy kiedyś zastanawialiście się, ile kosztuje wyprodukowanie pół litra piwa, za które w sklepie płacicie 2,70 zł (licząc bez butelki)? Podobno na surowce i wytworzenie z nich piwa idzie z tego mniej niż 30 groszy. Tak twierdzą specjaliści. Na co więc idzie reszta?
Ponad złotówkę w butelce piwa stanowią same tylko podatki pośrednie (VAT i akcyza). Reklama i marketing to ponad 50 groszy. Marża sklepu to przeciętnie 60 groszy. Trochę jeszcze trzeba policzyć na transport i hurtownie. W sumie nazbiera się 2,70 zł.
Nie mam zwyczaju przesadnie liczyć, czy gdzieś coś jest drożej, czy taniej. Trochę mi szkoda na to czasu. Ostatnio jednak częściej jeździłem do Czech, zbierając materiały do kolejnych artykułów. Odkąd tylko można bez problemów jeździć do naszych południowych sąsiadów (a to już ze ćwierć wieku), zawsze podczas powrotów przez przejście Mikulowice-Głuchołazy zatrzymujemy się z żoną po czeskiej stronie tuż przed granicą. Jest tam maleńki sklepik spożywczy "Potraviny u hranic". Kupujemy w nim głównie alkohol, który zawsze był tam tańszy niż w Polsce. Czasem dużo tańszy, czasem trochę tańszy, ale zawsze tańszy.
Kupowanie alkoholu w Czechach było dla mnie dotychczas czymś robionym przy okazji wyjazdu. Nigdy nie przychodziło mi do głowy, by jechać do Czech specjalnie, aby kupić tam alkohol. No ale teraz właśnie przyszło mi to do głowy, bo zacząłem analizować rachunki.
W Czechach kupujemy różne alkohole (piwo, wino, wódki), ale zajmę się tylko piwem i to tylko dwoma wybranymi gatunkami (poza tymi dwoma kupujemy też czasem inne). Pierwsze z tych piw to "Staropramen Světlý":
Nie jest to jakieś liche piwo, a wprost przeciwnie. W 2011 roku otrzymało ono tytuł: "České pivo roku 2011". Jego smak bardzo mi odpowiada. Ale nie tylko smak. Bardzo odpowiada mi jego cena. Gdy 20 sierpnia byliśmy w Czechach, to płaciliśmy za nie po 11 koron za butelkę (220 koron za skrzynkę z 20 butelkami). Poniżej odpowiedni fragment paragonu sklepowego:
Korony kupiliśmy w kantorze po kursie 0,159 zł za koronę. Wychodzi więc, że "Staropramen Světlý" kosztował nas 1,75 zł za pół litra. W Polsce piwo tej jakości kosztowałoby mnie przynajmniej 1 zł drożej. Oczywiście gdyby mi zależało, to w Czechach miałbym jeszcze taniej. Mógłbym np. kupić "Staropramen Světlý" w butelkach PET 1,5 litra i wtedy w przeliczeniu na polskie pieniądze kosztowałby mnie poniżej 1,49 zł za pół litra.
Gdybym jeszcze trafił na promocję (była w lipcu), to zszedłbym poniżej 1,40 za pół litra. Mnie chodzi jednak o zwykłe, codzienne ceny. Przy takich cenach Czechy proponują mi piwo tańsze o złotówkę na butelce 0,5 litra.
Drugim piwem, o którym chciałem napisać, jest "Pilsner Urquell".
To jest już najwyższa czeska półka. Trochę za droga, jak na kieszeń polskiego emeryta. Jednakże gdy mam w perspektywie jakieś święto, to oczywiście kupię "Pilsner Urquell". Ostatnio kupowałem 1 sierpnia. Kosztowało mnie po 23 korony za butelkę, co potwierdza fragment paragonu:
Licząc po podanym wcześniej kursie, tj. 0,159 zł za koronę, wychodzi, że kupiony na granicy "Pilsner Urquell" kosztował mnie 3,66 zł za butelkę 0,5 litra. Jest to rzeczywiście drogo, ale gdybym chciał kupić to piwo w Opolu, to np. Delikatesy "Piast" Rynek nr 13 proponują to piwo z dostawą do domu po 7,35 zł za butelkę 0,5 litra:
Bezpłatny dowóz jest tylko dla mieszkańców Opola, ale bez odległych dzielnic i przy zamówieniu na minimum 70 zł. Inni muszą za dowóz zapłacić. Oczywiście dla rzetelności trzeba od ceny 7,35 zł odjąć 0,35 zł za butelkę, bo czeska cena 3,66 zł jest za samo piwo, bez butelki.
Gdyby mi zależało, to kupiłbym w Polsce "Pilsner Urquell" taniej, np. w "Biedronce". Ale w Czechach też znalazłbym tańszy sklep. Różnica 1 zł na butelce zapewne pozostałaby.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami wolno mi jednorazowo z innego państwa UE przywieźć 110 litrów piwa na własne potrzeby. Gdy jadę z żoną to 220 litrów, czyli 440 butelek po pół litra. Tyle do redakcyjnej pandy nie wejdzie. Szacuję, że wejdzie 12 skrzynek po 20 butelek, czyli 240 butelek. Przywiezienie tego piwa jest oszczędnością około 240 zł, bo gdy kupię "Staropramen Světlý", to mam taniej po złotówce na butelce niż w Polsce.
Do Jesenika mam 100 km. Jazda pandą kosztuje mnie 60 groszy za kilometr (30 gr paliwo i 30 gr amortyzacja samochodu). Przejazd w obie strony wyniesie zatem 120 zł. Pojedziemy z żoną na wycieczkę do Jesenika. Wdrapiemy się tam na jakąś górkę, a po zejściu zjemy w restauracji obiad, np. taki: na pierwsze po zupie czosnkowej (cesnekova) a na drugie smażony ser (smazeny syr), żona z jarzynami (zel. obloha) a ja z americkimi bramborami, czyli amerykańskimi kartoflami. Do tego ja sobie wypiję "Pilsner Urquell" a żona, jako kierowca, Birell bezalkoholowy (nealko). Zapłacimy za to 312 koron (50 zł), jak pokazuje rachunek:
Na zdjęciu poniżej smażony ser, z którego odkroiłem kawałek, by było widać, że ser w środku jest płynny (o tym serze i polskim w nim akcencie napiszę oddzielnie). Obok sera "americke brambory", które są chyba robione podobnie jak frytki, ale ponieważ kawałki są większe, to nie są tak suche jak frytki.
W drodze powrotnej z Jesenika kupimy na granicy 12 skrzynek piwa. Koszty wyprawy wyniosą nas 120 zł za przejazdy i 50 zł obiad a na czeskim piwie zaoszczędzimy 240 zł. Wycieczka nie będzie więc nas nic kosztowała, a jeszcze zostanie zaoszczędzone 70 zł. Faktycznie to zaoszczędzimy nawet 100 zł, bo nie można liczyć do kosztów całego obiadu, gdyż w domu obiad też by nas kosztował, a jeszcze trzeba by się było przy nim napracować.
Cały ten rachunek pokazuje, że właściwie powinienem już przestać kupować w Polsce piwo i przestawić się wyłącznie na dużo lepsze czeskie piwo, dzięki któremu miałbym też okazję do regularnych gratisowych wycieczek do Czech, a jeszcze trochę zaoszczędziłbym na wydatkach. Zwracam na to uwagę, bo dochodzą mnie słuchy, że myśli się w Polsce o kolejnej podwyżce akcyzy na piwo. To zakrawa na jakiś absurd. W Czechach piwo jest lepsze i tańsze niż w Polsce. W Niemczech piwo jest lepsze i tańsze niż w Polsce. Przecież podnoszenie akcyzy na piwo musi w końcu doprowadzić do tego, że Polacy zaczną masowo zaopatrywać się w piwo u sąsiadów! Wtedy akcyza i VAT od tego piwa nie trafią do polskiego budżetu, ale do budżetów sąsiadów. Tam też będą miejsca pracy. Czy moje państwo tego nie rozumie?!
Jeśli już mowa o piwie, to mam też inny żal do mojego państwa. Z piwem nie chodzi o to, by waliło w dekiel. Piwo pije się przede wszystkim dla smaku. Czesi to rozumieją. W ich piwach jest więcej smaku, a nieco mniej alkoholu. U nas zasady naliczania akcyzy są chyba jakieś takie, że browarom opłaca się robić piwo o byle jakim smaku, ale za to z większą zawartością alkoholu. A przecież nie tak miało być! Przecież kultura piwna miała zmniejszyć pijaństwo i wszystkie jego fatalne skutki. Podam pod rozwagę tylko jeden przykład:
Wyobraźmy sobie mężczyznę, imieniem Marek, o wadze 80 kg i wzroście 175 cm. O godz. 18:00 Marek zaczął pić z kolegami piwo, będąc mniej więcej najedzonym (ani głodnym, ani nasyconym). Pił do godziny 22:00, wypijając w tym czasie pięć piw po 0,5 litra. Następnego dnia o 5:30 Marek powinien usiąść za kierownicą, by pojechać do pracy. Czy może usiąść za kierownicą? Sprawdziłem to wirtualnym alkomatem (Uwaga! Wyniki z wirtualnych alkomatów nigdy nie są do końca pewne!). Użyty przeze mnie wirtualny alkomat dostępny jest pod adresem:
https://naukajazdy.pl/wirtualny-alkomat
Jeśli Marek pił piwo o zawartości 4 proc. alkoholu, to wg użytego wirtualnego alkomatu o godz. 5:30 powinien być już absolutnie trzeźwy, czyli mieć 0,00 promili alkoholu we krwi. Gdyby jednak Marek pił piwo o zawartości 6 proc. alkoholu, to o godz. 5:30 prawdopodobnie będzie miał jeszcze 0,73 promilia czyli będzie w stanie nietrzeźwym. Dopiero około godz. 7:30 zejdzie poniżej 0,50 promila. Nie będzie już w stanie nietrzeźwym, ale wciąż jeszcze w stanie wskazującym na spożycie alkoholu, czyli za kierownicą usiąść i tak nie może. Dopiero około godz. 9:30 zejdzie poniżej 0,20 promila, czyli będzie mógł prowadzić. Stan absolutnej trzeźwości (0,00 promili) osiągnie dopiero o godz. 11:00.
Dlatego jestem za tym, by łagodniej traktować podatkowo dobre piwa o mniejszej zawartości alkoholu, a ostrzej traktować liche piwa, które mocniej walą w łeb. Chyba tak jest w Czechach. Chyba tak nie jest w Polsce. Szkoda!
Piotr Badura
2 komentarze
Ja już powiedziałem dość, kupuję tylko czeskie piwa, mam dość krajowych pomyj o dużej zawartości alkoholu. Podany przykład doskonale odzwierciedla to co doświadczyłem, usiedliśmy w kilku znajomych ze skrzynką ZUBR Classic (4% alk) i spokojnie każdy wypił po kilka piwek w trakcie dyskusji i gry planszowej. Przy krajowym piwie jestem pewny że byśmy się lekko sponiewierali i odczuwali tego efekty a tu, zero efektów ubocznych, smak piwa znacznie lepszy, nic tylko kupować u sąsiadów.
Dokładnie tak jest jak piszesz z tym że Czeskie oryginalne bo te czeskie w Biedronkach itp to ścieki – już modyfikowane!