Takie właśnie pytanie nasunęło mi się podczas wczorajszego spotkania prezydenta Opola z mieszkańcami gminy Dobrzeń Wielki w sprawie planowanego powiększenia Opola.
W Sali wiejskiej w Czarnowąsach zebrało się ponad 500 osób. Sala zaczęła się zapełniać na długo przed godziną 18:00. Atmosfera była bardzo gorąca. Napięcie zaczęło rosnąć, gdy prezydent Opola spóźnił się kwadrans na spotkanie z mieszkańcami.
Od samego początku spotkanie przebiegało w napiętej atmosferze, gdyż prowadzący spotkanie chcieli je rozpocząć od zadawania pytań, na które prezydent miałby odpowiadać – ten jednak kilkukrotnie poprosił, by mógł rozpocząć od omówienia przygotowanej prezentacji. Tłumaczył, że w prezentacji znajdują się odpowiedzi na wiele pytań mieszkańców.
Wielu z zebranych uznało jednak, że prezydent jest nieprzygotowany do spotkania, skoro musi posiłkować się prezentacją. Zebrani wielokrotnie zagłuszali prezydenta Wiśniewskiego, domagając się odpowiedzi na swoje pytania.
Po interwencji jednej z mieszkanek Czarnowąs pozwolono Wiśniewskiemu przedstawić kilka pierwszych slajdów prezentacji, które w większości dotyczyły „Wielkiego Opola”. Nie było tam żadnych konkretów dotyczących gminy Dobrzeń Wielki.
Prezydent tłumaczył mieszkańcom, że ze względu na nieubłagane prognozy demograficzne tylko powiększenie Opola da mu szansę na przetrwanie jako stolica regionu. Jako przykład podał Rzeszów, o którym już od pewnego czasu można usłyszeć w różnych mediach.
Mieszkańcy zapytali też prezydenta, czy czuje się odpowiedzialny za tę nienawiść, którą wywołał między tymi z miasta i tymi z gminy Dobrzeń Wielki. Bo przecież mieszkańcy mają świadomość tego, co się dzieje. A warto zauważyć, ze nikt nie ma pretensji ani żalu do mieszkańców Opola. Bo to nie oni chcą zabrać kilka sołectw.
Spotkanie trwało ponad cztery godziny, a na zakończenie prezydent wypowiedział słowa, które zapewne zabolały niejedną osobę będącą na spotkaniu: „ W marcu i tak kieruję swój projekt do Rady Ministrów. Mój obowiązek to podjęcie działań przeciwko osłabieniu regionu”.