W ostatnim czasie bardzo głośno zrobiło się wokół tematu aborcji. Wiele osób było za tym, aby była ona zabiegiem dostępnym. Jest też spora grupa ludzi przeciwnych. W poniedziałek 3 października w całej Polsce odbywały się protesty ludzi, którzy manifestowali swoją wolność wyboru w tym temacie.

Nie oceniam i nie osądzam uczestników marszu. Wierzę w to, że są przekonani, iż wychodzą na ulice w słusznej sprawie. Jednak chciałabym popatrzeć na to wszystko, co się dzieje z innej perspektywy. Czy któraś z tych kobiet, która protestowała, pomyślała co w tym momencie czują rodzice dzieci niepełnosprawnych lub same dzieci?

Przeglądając wczoraj sieć Internet znalazłam kilka myśli opublikowanych przez panią Joannę, która jest mamą dziewczynki mającej Zespół Downa:

„Mam na imię Ola. Mam Zespół Downa. Żyję. Mam rodzinę. Jestem szczęśliwa i kochana". Choć wiele rzeczy jest dla mnie trudniejszych do osiągnięcia, tym bardziej mnie cieszą i są cenniejsze. Ze mną cieszą się moi najbliżsi. Chodzę do szkoły, na koncerty, do kina, do lekarza, sprzątam w pokoju, obieram ziemniaki, wynoszę śmieci, odrabiam lekcje. Lubię słuchać muzyki, oglądam z mamą ulubiony serial. Często się uśmiecham, czasem smucę. Bywa, że się pokłócę z siostrą lub bratem. Jestem uparta, czasami leniwa, ale umiem przeprosić. Tata kupił mi wymarzonego smartfona, na którego sama zbierałam pieniądze. Nie lubię papryki, ale uwielbiam czekoladę. Nigdy w życiu nie zjem jabłka, nie lubię. Boję się psów, chociaż już mniej. Mam koleżanki i kolegów. Także zdrowych. Umiem kochać. Bardzo”. Czy jestem gorsza ? Czy naprawdę chcesz, żeby mnie nie było?

Czytając ten tekst, zdałam sobie sprawę z tego, iż w tym wszystkim zapomniano chyba o tym, że nawet dziecko chore ma prawo do życia! Od pewnego czasu mam takie wrażenie, iż w dzisiejszym świecie ludzie chcą jak najszybciej pozbyć się tego, co „inne”. Dlaczego? Jeżeli dziecko ma być chore, to trzeba Je usunąć, bo będzie tylko kłopot. A co z nami, gdy będziemy już starsi i schorowani? Może wtedy też trzeba będzie nas usunąć? Dlaczego boimy się sprostać wyzwaniom? Przecież w życiu nie o to chodzi, aby zawsze było pięknie i radośnie. Czasami muszą też być trudności, a nawet łzy.

– Byłam w ciąży. Podczas badań prenatalnych lekarz poinformował mnie, że moje dziecko będzie chore. Jak wykazały badania, nasze maleństwo miało bardzo poważne wady genetyczne. Zostaliśmy poinformowani również o możliwości dokonania aborcji. Dla mnie był to straszny czas. Wiele razy budziłam się w nocy, gdyż śniły mi się dzieci z bardzo poważnymi wadami. Siadałam wtedy na łóżku i płakałam. Nie da się opisać tego, co wtedy czułam. Od różnych osób słyszałam, że mam jak najszybciej usunąć ciąże, bo przecież mi też może się coś stać. Jednak dla mnie i mojego męża oczywiste było to, że nie zabijemy naszego maleństwa. Może to była dla nas próba? Maleństwo odeszło po cichu. A ja mogę być spokojna, że jej nie zabiłam – opowiada Alicja.

Jako ksiądz mogę tylko dodać, towarzysząc od strony duchowej kobietom, które zdecydowały się na aborcje, że ich cierpienie psychiczne i duchowe po aborcji jest straszne i bardzo trudno pomoc im się z tym faktem uporać, ale o tym mało kto wspomina. Dlatego zgadzam się, także broniąc kobiety i jej wrażliwości, oby takich kobiet, było jak najmniej – dodaje pewien kapłan.

Biedne te nowo poczęte dzieciątka – najbardziej bezbronne – nie dość, że nie mają wpływu na to, że zostały poczęte, to morduje się je jeszcze w łonie Matki, przecież to nowo poczęte życie nie jest własnością kobiety, czy dziecko jest własnością matki? – dodaje.

Dorota jest mamą 17 – letniej Wiktorii, która cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe. Każdego dnia wraz z mężem zmagają się z bólem i cierpieniem. Całe swoje życie poświęcają córce, dając z siebie wszystko.

– Jeżeli bym miała dzisiaj wybierać czy urodzić to dziecko, czy nie, nie wahałabym się ani chwili. Wiktoria daje nam tyle radości i miłości, że nigdy bym z tego nie zrezygnowała. Nasza miłość do niej jest w stanie góry przenosić – dodaje Dorota.

Wiktoria ma w sobie ogromne pokłady miłości. Nigdy nie zapomnę jej wspaniałego uśmiechu, kiedy słyszała, że wchodzę do pokoju. Bardzo podziwiam zarówno ją, jak i całą jej rodzinę. Dorota i Piotr każdego dnia pokonują szereg przeszkód, aby zapewnić córce rehabilitację i odpowiednie warunki do życia.

W swoim życiu spotkałam bardzo wiele osób niepełnosprawnych, byli to wspaniali ludzie. Uwielbiałam przebywać w ich towarzystwie, gdyż mieli oni w sobie coś, czego na co dzień nam brakuje. Zawsze będę szanować rodziców, którzy wychowują swoje niepełnosprawne dzieci! Uważam, że należy im się ogromny szacunek, ale przede wszystkim pomoc.

Może, zamiast zastanawiać się nad aborcją,  warto zastanowić się w jaki sposób pomóc tym ludziom, aby było ich stać na rehabilitację. Bo bardzo często pozostają sami ze swoimi trudnościami. 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Autorzy, którzy chcą, aby ich artykuły, napisane na łamach "Grupy Lokalnej Balaton" w latach 2013-2016, widniały na portalu informacyjnym Opowiecie.info proszeni są o przesłanie tytułu artykułu oraz zawartych w nim zdjęć na adres: news@opowiecie.info