Na lekcji WF Jaś ma skakać wzwyż na ocenę. Poprzeczka jest na wysokości 75 cm. Jaś prosi, by mu podnieść na półtora metra. Nauczyciel mówi: Jasiu, ty będziesz miał wielki problem z wysokością 75 cm, to po co chcesz poprzeczki na półtora metra? Jaś na to: Nie przeskoczę ani 75 cm, ani półtora metra, ale nie przeskoczyć 75 cm, będzie trochę wstyd, a nie przeskoczyć półtora metra, to żaden wstyd, bo nikt w całej szkole tyle by nie przeskoczył.
Nasi politycy zachowują się często jak ten Jaś. Wiedzą, że nie potrafią rozwiązać nawet maleńkiego problemu, więc biorą się za sprawy bardzo ambitne. Z góry wiadomo, że guzik im z tego wyjdzie, ale nie będzie wstydu, bo przecież zamiar był tak ambitny, że innym też by nie wyszło.
Takim ambitnym problemem jest budowa drogi wodnej Odra-Dunaj, łączącej Bałtyk z Morzem Czarnym. Ostatnio w "Gazecie Wyborczej" ukazał się artykuł na ten temat. Jego autorka, Edyta Bryła, zapewnia, że "Odra mogłaby się stać międzynarodowym szlakiem transportowym takim jak niemiecka Mozela". Z artykułu dowiadujemy się też, że "entuzjastką rozwoju żeglugi na Odrze" jest nasza europosłanka Danuta Jazłowiecka, której zdaniem "Odra ma ogromne szanse na awans" i ma potencjał, "by stała się rzeką o znaczeniu międzynarodowym".
Jeśli rzeczywiście europosłanka Danuta Jazłowiecka jest "entuzjastką rozwoju żeglugi na Odrze", to niech nie zaczyna od działania na rzecz międzynarodowej drogi wodnej Odra-Dunaj, bo to pic na wodę. Niech pani europosłanka zacznie od dużo niższej poprzeczki, od zapewnienia, by przynajmniej połowa węgla do Elektrowni Opole docierała barkami. Tu nie jest potrzebna budowa liczącego tysiące kilometrów szlaku wodnego.
Od górnośląskich kopalń do Elektrowni Opole jest jakaś setka kilometrów. Odra na tym odcinku jest dawno skanalizowana. Budowa dobrzeńskiego nabrzeża rozładunkowego i taśmociągu do elektrowni to skromna inwestycja. Tymczasem połowa spalanego w Elektrowni Opole węgla to już byłyby miliony ton. Odra odżyłaby dzięki nim. Obawiam się jednak, że tak skromne zadanie jest i tak o wiele za ambitne dla naszych polityków. Żeby więc nie było wstydu, będą oni działać na rzecz międzynarodowej drogi wodnej Odra-Dunaj. Guzik z tego będzie, no ale polec na tak ambitnym zadaniu, to nie wstyd.
Opole jest miastem portowym, o czym wielu mieszkańców nie wie. Co więcej, Opole ma aż dwa porty. Jeden jest na Zakrzowie a drugi w Grotowicach. Jeśli ktoś nie wie, jak wygląda "syf, kiła i mogiła", to niech się wybierze do zakrzowskiego portu. Port w Grotowicach, który ma najpotężniejszą suwnicę ze wszystkich polskich portów śródlądowych, gdy go ostatnio oglądałem, także robił wrażenie bardziej zdechłego niż dinozaury. A komuś się marzy międzynarodowa droga wodna po Odrze!
Żeglugą na Odrze zajmowała się kiedyś firma "Odra Trans". Mieć dziś w nazwie "Odra" to dla firmy żeglugowej kompromitacja. "Odra Trans" zachowała więc tylko pierwsze literki "OT" i dołożyła do nich "Logistics". Teraz jej barki mogą pływać po świecie pod firmą "OT Logistics" i nie muszą się tej Odry wstydzić.
Przy okazji wyjazdów do Niemiec bardzo lubię wycieczki rowerowe wzdłuż Mittellandkanal. Zawsze mam ze sobą komórkę, więc gdy tylko widzę polską barkę, to robię jej zdjęcie. Nie ma z tym problemu, bo pływa ich tam sporo. Są np. z Bydgoszczy:
W Polsce już chyba żadnych barek na rzekach nie ma.
Jest dla mnie, jako Polaka, trochę przykre, że polską barkę w Niemczech rozpoznaje się po złomiastym wyglądzie. Podejrzewam, że pływają wciąż wyłącznie barki z lat PRL, bo III RP nie jest chyba zdolna do wyprodukowania barek. Zachodnie barki prezentują się jednak dużo lepiej. Z reguły ich załogi mają na barkach swoje auta (gdy trwa ładowanie lub rozładowywanie barki, można pojechać autem na zakupy, na obiad w restauracji, na piwo etc.). Na zachodnich barkach jest też klimatyzacja kabin i inne takie wynalazki:
Współczesna barka może zabrać bardzo duży ładunek. Tysiąc ton to już minimum. Zwykle zabierają więcej. Widoczna na zjęciu poniżej barka "Vigilate et orate" (czyli "Czuwajcie i módlcie się"), może zabrać nawet 1661 ton ładunku, czyli tyle co cały pociąg lub jakieś 70 tirów (różowym kwadratem zaznaczyłem, gdzie z boku miała informację o ładowności):
Znana na Opolszczyźnie z handlu węglem firma "IMEX Piechota" ma swój główny punkt w porcie na opolskim Zakrzowie. "IMEX Piechota" jest też właścicielem odrzańskiego portu w Choruli. Pokazuje to wyraźnie, że firma byłaby zainteresowana transportem wodnym. Myślę że nie tylko ta firma. Gdybyśmy mieli lepszych polityków, to już dawno po Odrze pływałyby gęsto barki takich właśnie firm. Póki co jeżdżą jednak ich tiry. Barek nie widuję. Szkoda!
Jeśli ktoś zapewnia, że chce walczyć o to, by Odra była międzynarodową drogą wodną, poślijcie go do diabła. Zacząć należy od niskiej poprzeczki, czyli barek wożących węgiel z górnośląskich kopalń do Elektrowni Opole. Polityk, który tej poprzeczki nie pokona, może sobie odpuścić międzynarodową drogę wodną.