Mieszkanki i mieszkańcy gminy Dobrzeń Wielki wielokrotnie zorganizowali blokady drogi. Ostatnia z nich miała miejsce 5 grudnia, kiedy blokowany był dojazd do elektrowni w Brzeziu na ul. Jagiełły w Czarnowąsach. Przed każdą z takich inicjatyw pojawiają się w znaczącej liczbie głosy nawiązujące do troski o kierowców, którzy załatwiają swoje sprawy, lecz ich dojazd jest utrudniony. Pojawiają się również nerwy: przecież ci, którzy muszą pojechać po dziecko albo do szpitala nie są niczemu winni, więc dlaczego mają cierpieć? Nie brak również następujących stwierdzeń: popieram waszą sprawę i wasz sprzeciw, ale denerwuje mnie, że blokujecie drogę, bo utrudniacie życie niewinnym ludziom.
Stwierdzenia te niosą wiele szkody dla sprawy, o którą walczy Dobrzeń Wielki i zniechęcają do niej część osób postronnych, podczas gdy oparte są na nieprawidłowych przesłankach. Dlatego należy się z nimi w końcu rozprawić.
Nie należy doszukiwać się złej intencji w zmartwieniu o jakąś grupę społeczną, ale to nieprawidłowy start w analizie sytuacji. Punktem wyjścia jest tutaj prawo do strajku, a nie poszkodowani przez strajk. Przytoczone zaś stwierdzenia zakładają odebranie tego prawa w całości, na które prawdopodobnie nie godzą się również sami ich autorzy.
Każdy protest, każdy strajk jest swoistą sytuacją graniczną, trudną, pewnego rodzaju ostatecznością, która waży na szali różne dobra. Żaden strajkujący nie chce protestować, ale czuje się do tego niejako zmuszony; czuje, że inne środki wyrazu (negocjacje, wzywanie do wysłuchania) nie niosą żadnego efektu. Jednocześnie każdy protestujący chce, by jego protest jak najszybciej się zakończył.
Każdy protest, każdy strajk dlatego ma charakter tejże „ostateczności”, gdyż zakłada stworzenie pewnej przeszkody, pewnego utrudnienia, problemu dla określonej grupy społecznej. Bez niej idea protestu nie ma najmniejszego sensu: gdyby piloci ogłosili strajk, a w jego trakcie samoloty kursowałyby bez przeszkód, byłby to raczej wygłup, a nie walka o sprawę pilotów. Gdyby zaprotestowały pielęgniarki, ale dostęp do wszystkich usług medycznych nie uległ żadnej zmianie, pielęgniarki nie zwróciłyby niczyjej uwagi na swój sprzeciw. Takie przeszkody – które są trudnym, ostatecznym wyborem – tworzy się po to, by zwrócić uwagę oraz zaapelować do adresata strajku, by poprzez spełnienie żądanych postulatów usunął te przeszkody. Nie oznacza to, że winni są pasażerowie samolotów, kiedy strajkują piloci ani pacjenci szpitali, kiedy protestują pielęgniarki. Nie zakładają tego również protestujący. Ale taka jest idea strajku – albo się z nią godzimy, albo prawo do niego odbieramy w całości wszystkim.
Dlatego ci poszkodowani kierowcy, którym mieszkańcy i mieszkanki Dobrzenia Wielkiego utrudniają dostęp do pracy czy przedszkola, w niczym się nie różnią od pasażerów oraz pacjentów, kiedy protestują piloci lub pielęgniarki. Nikt rozsądny nie powie jednak, że z tych powodów mamy zakazać upominania się o swoje sprawa tym grupom zawodowym, kiedy te prawa są łamane. I dlatego nikt rozsądny nie powinien również dochodzić do wniosku, że tego samego prawa pozbawieni powinni być Dobrzenianie i Dobrzenianki. „Popieram wasz protest, ale dajcie spokój niewinnym ludziom” oznacza tylko jedno: „Popieram wasz protest, ale go nie popieram”.
Oczywiście blokady dróg organizowane przez Dobrzeń Wielki mają w sobie więcej subtelności: kiedy zgłasza się ktoś z chorym dzieckiem, zostaje natychmiast przepuszczony. Kiedy zauważona zostaje karetka, nikt nawet nie waha się na chwilę zejść z jezdni. Sama blokada zakłada również przepuszczanie części kierowców co jakiś czas. Jednak nawet bez tych środków łagodzących efekty strajku, pretensja o jego formę jest nie tylko kolejną niesympatyczną próbą dyscyplinowania skrzywdzonych ludzi, ale jest przede wszystkim chybiona z samej zasady. Warto o tym pamiętać przy kolejnej blokadzie drogi.