– W trosce o zdrowie osób pracujących włączyliśmy się do działań, prowadzimy kontrole w urzędach, placówkach handlowych i pozostałych zakładach pracy – mówi Tomasz Krzemienowski, zastępca Okręgowego Inspektora Pracy w Opolu. – Nasze kontrole wspierają działania Państwowej Inspekcji Sanitarnej.

Od 1 września opolscy inspektorzy pracy przeprowadzili już 350 kontroli w przedsiębiorstwach zatrudniających łącznie ponad 6,5 tys. pracowników.

Podczas kontroli inspektorzy sprawdzają m.in., czy pracownikom zapewniono środki ochrony indywidualnej, środki dezynfekcyjne oraz czy przestrzegany jest dystans społeczny.

– A także i na to, czy w zakładach pracy ocena ryzyka zawodowego uwzględnia zagrożenie wirusowe COVID-19 – dodaje Tomasz Krzemieniowski.

Jeśli w czasie kontroli inspektorzy stwierdzą naruszenia przepisów prawa i reżimu sanitarnego, informują o tym inspekcję sanitarną, bo tylko ona może nałożyć karę z tego tytułu.

– PIP za nieprzestrzeganie przepisów covidowych takiej kary  nałożyć nie może, jako że to nie jest przypisaną domeną inspekcji pracy – wyjaśnia Tomasz Krzemienowski.

Co wynika z przeprowadzonych kontroli?

– Pracodawczy w ponad 90 procentach, jeśli chodzi o zakres przeprowadzonych dotychczas kontroli, dostosowali się do  wymogów – podkreśla zastępca Okręgowego Inspektora Pracy w Opolu – Zaledwie w pojedynczych przypadkach musieliśmy poinformować inspekcje sanitarną o przypadkach, o których już wiemy, że mogą nałożyć karę.

Według oceny PIP, ogólna sytuacja w firmach jest w miarę ustabilizowana.

– Na takim poziomie, jak była przed lockdownem – mówi Tomasz  Krzemienowski. – Oczywiście, że wpływają skargi pracownicze, jest ich tyle samo, jak przed pandemią i są podobnej treści. Natomiast na naszym opolskim odcinku nie widzimy aż takich symptomów zachwiania gospodarczego w firmach, jak w innych regionach Polski. Także w relacjach pracownik-pracodawca nie dzieje się inaczej niż przed pandemią.

W PIP mówią, że najwięcej pytań pracowniczych było wówczas, kiedy pojawiły się pierwsze przepisy antycovidowe, które uprawniały pracodawców do skrócenia czasu pracy wraz z obniżeniem wynagrodzenia. Nie odnotowali też skarg od pracowników, którzy wraz z pandemią stracili pracę.

– Jedynie w marcu, kwietniu pracownicy prosili o sprawdzenie, czy pracodawca miał prawo do obniżania im wynagrodzenia w związku z pandemią – dodaje Tomasz Krzemienowski. – Z rozmów z pracodawcami wiemy z kolei, że Tarcze mają sens wtedy, gdy nie będą ograniczać zatrudnienia i obrotów, to było w zamian za utrzymanie stanu zatrudnienia.

Opolska PIP oprócz kontroli w firmach wdrożyła też program „Bezpiecznie w szkole”.

– Główny Inspektor Pracy uruchomił go w trosce o bezpieczeństwo dzieci i nauczycieli, a także innych pracowników związanych ze środowiskiem szkolnym – tłumaczy Tomasz Krzemienowski.

Inspektorzy pracy odwiedzają szkoły, żeby popularyzować najnowszą wiedzę na temat zagrożeń covidowych.

– To jest program prewencyjny, to nie są działania kontrolne – podkreśla wiceszef opolskiego PIP. – Najprościej mówiąc, służymy radą jak najlepiej zorganizować pracę, funkcjonowanie szkoły, tak żeby było bezpiecznie. Ze swojej strony możemy stwierdzić, że szkoły są dobrze przygotowane na tą trudną sytuację. Jednym słowem, ich dyrektorzy stanęli na wysokości zadania.

Jolanta Jasińska-Mrukot

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.