Sophie, lekarka i wolontariuszka z Francji, przyjechała, żeby na własne oczy zobaczyć sytuację Ukraińców, którzy uciekli przed wojną do Polski. Od trzech tygodni jest w Opolu i reprezentuje Med’EqualiTeam, francuską organizację pozarządową, która zajmuje się pomocą medyczną dla uchodźców.

Sophie towarzyszy Maksym Sosnowski, opolanin, który jest na stypendium w USA, a trzymiesięczne wakacje całkowicie poświęca na wolontaryjną pomoc uchodźcom z różnych krajów.

20 czerwca Med’EqualiTeam uruchomi na Opolszczyźnie medyczne centrum pomocy uchodźcom, w którym będą pracować wolontariusze z całej Europy, m.in. Niemiec i Francji, a wśród nich także Sophie. Teraz poszukują osób znających język ukraiński i angielski.

– Dostrzegam ogromną mobilizację Polaków, organizujących pomoc uchodźcom wojennym z Ukrainy. I widzę to na przykładzie Opola – mówi Opowiecie.info Sophie. – To zwykli Polacy są inicjatorami pomocy, za nimi pomoc organizowały organizacje pozarządowe, a potem rząd.

Kiedy w lutym wojska Putina zaatakowały Ukrainę, Sophie patrzyła na falę uchodźców przekraczających granicę polsko-ukraińską.

– Zastanawiałam się wtedy, jak można pomóc Polsce – mówi Sophie.

W opinii jej organizacji, sytuacja medyczna uchodźców, choć obecnie nie jest krytyczna, spowoduje duże obciążenie dla i tak mocno niedomagającego polskiego systemu zdrowia, związane z ryzykiem wybuchu epidemii z powodu braku szczepień w populacji ukraińskiej (Covid, polio, odra) i wysoka częstość występowania gruźlicy wieloopornej, nieleczonych chorób przewlekłych i problemów ze zdrowiem psychicznym.

Dlatego Med’EqualiTeam uznała, że każda pomoc medyczna uchodźcom w Polsce jest na wagę złota. A w jaki sposób organizacja wybrała Opolszczyznę na miejsce swojej pomocy?

– Poprzez stowarzyszenie Human Doc dowiedziałam się, że miasto Opole szuka opieki medycznej nad uchodźcami – wyjaśnia Sophie.

Na Opolszczyźnie przebywa obecnie około 25 tysięcy uchodźców z Ukrainy. Med’EqualiTeam, we współpracy z lokalnymi władzami, chce im zapewnić bezpłatną, podstawową pomoc medyczną i zapewnić bezpłatnie leki. Działalność francuskiej organizacji będzie oparta na dwóch mobilnych zespołach, składających się z jednego lekarza, jednego studenta medycyny lub pielęgniarki, tłumacza ukraińskiego i jednego wolontariusza.

– Po udzieleniu tej pomocy chcemy się skupić na zdrowiu psychicznym uchodźców związanych z traumą wojenną i psychoterapią – podkreśla Sofii.

Czy trauma wojenna zatrzyma się na bezpośrednich świadkach działań wojennych, oszczędzając dzieci, które nie musiały tego przeżywać? Sophie mówi, że ona jest żywym dowodem na to, iż trauma nie trwa jedno pokolenie.

– Mam personalną motywację, żeby pomagać, bo mój dziadek był uchodźcą wojennym z Armenii, tam było wiele zbrodni – mówi Sofii. – A w Grecji, gdzie pracowałam wśród uchodźców z Syrii, widziałam, jak wojna czyni długoletnie spustoszenia.

Maksym Sosnowski, który jest przewodnikiem Sophie, poznał ją w Centrum Integracji Cudzoziemców przy Ozimskiej 8 w Opolu.

– Chcę pomagać uchodźcom z różnych krajów, właśnie teraz wróciłem od rodziny z Afganistanu, która przebywa w Opolu – opowiada Maksym. – Później swoją pomoc chcę kontynuować on-line. Teraz Sophie oprowadzam po Opolu, a więcej wolontariuszy z Niemiec przyjedzie w tym tygodniu.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.