"Myślę, że przede mną nie było nikogo, kto cierpliwie wykonałby podobną pracę, a i po mnie nikt taki się nie pojawi.” – napisał Friedrich Bernhard Werner skończywszy swa wieloletnią pracę nad „Topografiae Silesia”.
„…było to cechą mej natury, że ilekroć sięgnąłem po pióro, natychmiast zaczynałem kreślić i tworzyć jakieś domy“. Istotnie. Prawie całe dorosłe życie nie rozstawał się ze szkicownikiem. Sprawił, że dziś możemy oglądać liczne nieistniejące już obiekty architektoniczne i całe dzielnice miast, które przestały istnieć.
„Według mego kościelnego świadectwa ujrzałem pierwsze światło dnia w roku 1690, w dniu 28 stycznia, w książęcym klasztorze Camenz …” tak rozpoczął swa autobiografię syn Melchiora Wernera, bezrolnego chałupnika i jego żony, Barbary Morawitz, we wsi Topola koło Kamieńca Ząbkowickiego. Rodzice nadali mu imiona na cześć Friedricha Steinera, zmarłego w 1681 r. opata kamienieckiego, i św. Bernarda z Clairvaux, patrona zakonu cystersów.
Mimo, iż rodzice byli stosunkowo mało zamożni, kształcił się mały Friedrich w kolegium jezuickim w Nysie, gdzie zaprzyjaźnił się z Tobiaszem Stusche , późniejszym opatem klasztorów w Kamieńcu Ząbkowickim i Lubiążu.
Dorastał w cieniu kamienieckiego zamku. Pacholęciem będąc, często chwytał za piórko i ten właśnie zamek rysował. Nie tylko zresztą zamek. Odkąd potrafił utrzymać piórko w ręce, rysował wszystko, co tylko dało się narysować.
Nie wiadomo dlaczego – nyską szkołę porzucił. Najprawdopodobniej w szkole zetknął się z pracami Brauna i Hogenberga – cyklem wedut powstałych na przełomie XVI i XVII wieku. Rysowali oni także sceny rodzajowe i batalistyczne, ale te nigdy Wernhera tak na prawdę nie interesowały. Do końca życia pozostał pod wpływem ich pejzaży miejskich nie wiązał jednak przyszłości z rysowaniem.
Zafascynowany czeskim dziadkiem (matka była półkrwi Czeszką), Mateuszem von Morawitz, szlachcicem spod Melnika, cesarskim porucznikiem-wachmistrzem, który na starość osiadł w kłodzkiej twierdzy jako jej komendant – zaciągnął się do wojska.
Jego talent został wkrótce odkryty i dowódca, pułkownik von Battendorf, nakazał mu kształcenie w zawodzie inżynierskim. Jednak spragniony innego rodzaju przygód porzucił wojsko i rozpoczął włóczęgę po Europie. Podróżował wszelkimi dostępnymi w owych czasach środkami lokomocji nie zważając na trudy i niebezpieczeństwa.
Był posłańcem, adiutantem, kawalerzystą, inżynierem-fortyfikatorem w stopniu konduktora – kierownika budowy twierdzy Stade pod Hamburgiem, inżynierem-mechanikiem na stanowisku dyrektora maszynerii i projektanta scenografii, w tym machin latających, w teatrze namiestnika Czech hrabiego von Sporcka, werbownikiem żołnierzy i malarzy, tłumaczem w wojsku i librett operowych w Wiedniu, kancelistą rady w Ołomuńcu i obywatelem tegoż, kancelistą biskupa wrocławskiego, ale też bawidamkiem, kochankiem, pojedynkowym mordercą, zabijaką, wagabundą, kuglarzem, lekarzem-hochsztaplerem, gospodarzem, świniopasem, miłośnikiem wina, piwa i fajki, domorosłym kaznodzieją, ale też gorliwym bywalcem bibliotek, archiwów, gimnazjów i kolegiów, klasztorów, gabinetów natury i osobliwości, dziejopisem, w końcu scenografem, czyli rysownikiem planów i widoków oraz reduktorem, czyli kopistą map. Krótko mówiąc był obywatelem Europy.
W autobiografii z ok. 1758 r. nazwał się "śląskim Robinsonem", choć ilością przygód, przeżyć i balansowaniem na granicy życia i śmierci przewyższył zdecydowanie bohatera powieści Daniela Defoe.
Brzmiało by to nieprawdopodobnie, gdyby nie spuścizna rysunkowa, graficzna i pisarska, która mimo znacznego okrojenia, choćby ilościowo nie ma sobie równych w dziejach wedutystyki europejskiej.
Wytrzymałość, odwaga, gotowość na trudy i niebezpieczeństwa, elastyczność i tytaniczna pracowitość Wernera sprawiły, że od 1727 r. augsburskie, norymberskie i berlińskie wydawnictwa zarzucały go intratnymi zleceniami na rysunki miast europejskich do serii graficznych, wysyłając go na atrakcyjne trasy, z których podróż do Italii i Sycylii (1730-1731), była spełnieniem jego życiowych pragnień. Jej ukoronowaniem była audiencja u papieża i otrzymany od niego złoty dukat.
Jako wrocławianin w 1739 r. objął posadę geometry dworskiego na służbie kardynała Philippa von Sintzendorfa, lecz już od 1741 r. musiał zamienić ją na tytuł scenografa królewskiego na służbie u znienawidzonych Prusaków, którzy zajęli Śląsk. Praca ta mimo upokorzeń pozwoliła Wernerowi na opisanie i narysowanie (w istocie prześwietlenie) całego Śląska.
Rysunkowe plany, widoki i mapy, a raczej ich kopie spożytkował Werner już na emeryturze, tworząc dzieło swego życia „Topographia Silesiae” ("Topografia Śląska"). Był to 5-tomowy rękopis ilustrowany.
Tu znaleźć można rysunki i opisy obiektów architektonicznych Czarnowąsów, Dobrzenia Wielkiego, Popielowa czy Opola, ale także wielu innych miejscowości z naszego regionu.
Źródła:
-Friedrich Bernhard Werner „Topographia Silesiae”
-„Friedrich Bernhard Werner (1690 – 1776). Życie i twórczość – Leben und Werk”. Materiały międzynarodowej konferencji naukowej zorganizowanej przez Muzeum Miedzi w Legnicy w dniach 21-23.11.2002 r., Redakcja naukowa: Jan Harasimowicz, Angelika Marsch. Legnica 2004.
-Ryszard Len, „ Friedrich Bernhard Werners Topographie Der Stadt Breslau”, Wrocław, 1998.