Podwójny jubileusz Harrego Dudy, poety, dziennikarza radiowego, wydawcy, społecznika, działacza ochrony przyrody, długoletniego prezesa Opolskiego Oddziału ZLP, Zasłużonego Obywatela Miasta Opola świętowaliśmy w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Opolu. Wykład jubileuszowy o poezji Jubilata wygłosił filolog, prof. Edward Jakiel z Uniwersytetu Gdańskiego.

W programie artystycznym wystąpili: poetka i wokalistka Teodozja Świderska oraz opolski bard Grzegorz Grunwald. Harry Duda czytał swoje wiersze i przekazał do księgozbioru WBP cztery starodruki ze swej prywatnej biblioteki. Był także wielki biały tort w kształcie książki. Dużej, otwartej książki…

Harry Duda dwukrotnie otrzymał Nagrodę Artystyczną Wojewody Opolskiego (1987, 1994); Nagrodę Literacką im. Marka Jodłowskiego (2000)[; Nagrodę Artystyczną Prezydenta Miasta Opola (2003); Nagrodę Marszałka Województwa Opolskiego za całokształt twórczości, ze szczególnym uwzględnieniem tematyki katyńskiej (2006); Nagrodę Artystyczną Friends of Art Association (Stow. Przyjaciół Sztuki) w Trenton, New Jersey, USA (2007). Ponadto razem z prof. Julianem Aleksandrowiczem (Profesor pośmiertnie; 1988) otrzymał wyróżnienie w XXVIII Konkursie na Twórczość Popularyzującą Naukę i Technikę (za książkę „U progu medycyny jutra” — nagroda „Kuriera Polskiego” i „Problemów”).

Jest zdobywcą nagród i wyróżnień w ponad 20 konkursach literackich, m.in. w ramach „Wiosny Opolskiej”, „Łódzkiej Wiosny Poetyckiej”, konkursu „O Nagrodę Skrzydła Ikara” oraz organizowanych przez Radio Szczecin.

Odznaczony został m.in.: Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2002), Medalem Komisji Edukacji Narodowej (1999); Złotym Medalem Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej (2011); Złotą Odznaką „Za Zasługi dla Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej” Ministerstwa Ochrony Środowiska i Zasobów Naturalnych (1990); Odznaką Honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej” (2006); Złotą III stopnia Odznaką Honorową Ligi Ochrony Przyrody „Zasłużony dla ochrony przyrody” (1990); Pamiątkowym „Krzyżem Obrony Kresów Południowo-Wschodnich” (2010); Kombatanckim Krzyżem Pamiątkowym „Zwycięzcy 1945” (2010); Medalem „Pro Memoria” (2011); odznaką honorową „Za Zasługi dla Województwa Opolskiego” (2010); odznaką „Zasłużony dla Ruchu Regionalnego”. W 2010 r. otrzymał prestiżową na Śląsku Opolskim i Górnym Śląsku Nagrodę im. Karola Miarki.

– Szanowni Państwo! Jestem prawdziwie zaszczycony Państwa obecnością na spotkaniu ze mną. Dziękuję z ukłonem – rozpoczął swe przesłanie do zebranych Jubilat.

Z biegiem lat życia i u jego schyłku moja pewność co do wielu spraw ludzkiego świata stale malała i dzisiaj jestem w stanie aż nazbyt rozlicznych niepewności.  Tego, co dla mnie pewne, niewzruszalne, pozostało w kontekście ludzkiego świata niewiele — za to jest kardynalnie ważne. Mieści się ono w starożytnej triadzie, zaakceptowanej także przez chrześcijaństwo, ważnej nie tylko dla osób wierzących, fundamentalnej dla cywilizacji euroamerykańskiej: Prawda, Dobro i Piękno. I wartości te widzę także jako zadanie obrony tej triady w świadomości jednostek i w życiu społecznym, w sprzeciwie wobec relatywizacji tych wartości i pojęć.

Natomiast w kontekście historii i tradycji polskiej za niewzruszalną uznaję triadę znaną jako hasło przodków: Bóg, Honor, Ojczyzna. Nawet osobom niewierzącym, jeśli w miejsce wartości nadrzędnej, mieszczącej w sobie także  rdzeń nakazów humanistyczno-moralnych, czyli Boga, wstawiają wartości co najmniej niesprzeczne z Dekalogiem, triada ta chyba także jest bliska… Naprzód bowiem jesteśmy ludźmi, a dopiero potem obywatelami takiego czy innego kraju, związanymi z nim językiem, kulturą i historią narodową.

Honor zaś staje się pojęciem i postawą coraz mniej, niestety, znaną i praktykowaną, tym bardziej więc wartością godną przywołania i obrony.

A splot tych wartości jest podstawą nakazów wypełniania obowiązków wobec Ojczyzny.

Przeskoczyłem w moim życiu od dziecięcej i młodzieńczej fascynacji literaturą science-fiction Juliusza Verne’a i Stanisława Lema oraz dziesiątków innych znaczących autorów s-f — aż do czasu realnego spełnienia się tamtych ówcześnie niewątpliwych fikcji, a więc: satelitów, dziś nawet satelitów polskich, lądowania na Księżycu, lotów sond kosmicznych, w tym na Marsa, światowej komunikacji elektronicznej, władzy informacji, ekologii, genetyki, robotyki, cudów medycyny, inżynierii i Internetu, wreszcie komputerów w domu oraz sztucznej inteligencji. Doznałem zatem w oglądzie osobistym mego życia potęgi i triumfu ludzkiego rozumu, ale przy tym — moralnej degrengolady ludzkości. Zarazem bowiem świat w XX w. (a po II wojnie już na moich oczach) i do roku 2024, czyli już w XXI w., przekroczył praktycznie wszystkie dające się wyobrazić czerwone linie zła i przestał być moim światem — w takim sensie, że już go w kształcie obecnym nie akceptuję. Tym bardziej bolesne stały się dla mnie — cud i piękno ziemskiego życia oraz dobro w ludziach, bezkarnie deptane przez innych ludzi.

Co dzisiaj tej przywołanej triadzie zagraża? To samo, co zawsze od zawsze, a więc: brak moralności idący w parze z niewyobrażalną kiedyś (a więc o wiele mniej wtedy groźną) potęgą rozumu i technologii.  W tym braku moralności mieszczą się: barbarzyństwo i chciwość — niemal tożsama z tzw. mamoną (z j. greckiego mammonás i aramejskiego mammona, pojęciem obecnym zwłaszcza w Nowym Testamencie), a więc z władzą pieniądza i bogactwa bez granic, a więc i zarazem z tą władzą, którą intencjonalnie i symbolicznie kojarzy się z „siłą” i „materią” — jednak rozumianymi nie jako byty fizyczne, ale jako coś przeciwnego wartości „ducha”. I tu pozostaje jedynie powtórzyć za św. Janem Pawłem II zawołanie: „Nie gaście ducha”! A jak to zawołanie przekładać na język konkretów zawartych w myślach, mowie i uczynkach dobra w miejsce zaniechań oraz czynów zła, każdy musi odpowiedzieć sobie sam.

Siła to nie zawsze pojęcie związane z materią. Warto w tym momencie przywołać fakt, że np. Mahatma Ghandi, wielki indyjski mąż stanu i filozof, z rzeczy materialnych posiadał tylko jedną szatę, matę do spania i kozę, której mlekiem się żywił.  Kochali go wyznawcy różnych religii hinduistycznych, kochali go nawet muzułmanie, których skutecznie godził z wyznawcami innych religii. I ten człowiek bez użycia siły pokonał politycznie w Indiach największe w historii imperium brytyjskie, dzięki czemu odrodziły się niepodległe Indie. Lecz tego potężnego duchem nędzarza z wyboru, jakby odpowiednika katolickiego „biedaczyny z Asyżu”, czyli św. Franciszka, siły zła (i to wcale nie brytyjskie, lecz rodzime, fundamentalistyczne) w końcu zamordowały… Dodam w tym miejscu koniecznie, że oto w Złotej Encyklopedii PWN (postać elektroniczna) hasło „Ghandi” pojawia się jedynie w kontekście przodującej ilościowo produkcji filmowej Indii w haśle „INDIE. FILM” jako „MIĘDZY INNYMI FILM PT. GHANDI” oraz książki o Ghandim (rok 1967) autorstwa pewnej historyczki filozofii z Uniwersytetu Łódzkiego. Trudno nie uznać tego za gigantyczny skandal, gdy jednocześnie w tejże encyklopedii roi się od Hitlerów, Leninów, Stalinów, Dzierżyńskich itp. itd. wszelkiej maści złoczyńców, tu wywołanych symbolicznie z nazwisk ujętych w liczbę mnogą. W takich czasach żyjemy…

A co zagraża triadzie hasła przodków, widać dziś jak na dłoni.

Poezja, jak każda sztuka artystyczna, zawsze była bliska duchowi, a duch bliski poezji. Poezja bowiem nie tylko przenika każdą sztukę, lecz także przenika się z wszelką postacią ducha rozumianego jako zespół wartości, najprościej mówiąc — serca i rozumu, a więc dobrych emocji i intencji, zasad etyki oraz dobrodziejstw intelektu.

Czterdzieści cztery lata temu na skrzydełku okładki mego zbioru wierszy „Pusty zenit” zamieściłem swoiste credo poetyckie, któremu jestem wierny do dzisiaj:

Nie wiem czym jest poezja, lecz wiem, że jest ona wszędzie tam, gdzie człowiek i we wszystkim, co bierzemy w siebie, poznając świat umysłem i doznając go emocją. Ocala indywidualne w ogólnym i scala to, co rozproszone. Niezbędne są dla niej zachwyt i skupienie, które pozwala wysłyszeć współ­brzmienie wszystkiego.

Poezja ujaw­nia się przez język i tworzywo każ­dej sztuki. Swoista i indywidualna doskonałość języka jest dla sztuki słowa warunkiem niezbędnym, ale zaledwie wstępnym — jak opanowa­nie umiejętności posługiwania się wszelkim narzędziem.

I nie ma po­ezji w dłucie, jest dopiero w rzeźbie. Ale nie jest rzeźbą ukształtowany kamień, ani wiersz, ani mazurek Chopina, albowiem tym tworzywem, w którym rzeźbi sztuka — jest czło­wiek, jest drugi człowiek i w nim staje się rzeźba…

Po tych kilku słowach czegoś w rodzaju przesłania czy wyznania, zaprezentuję Państwu trochę moich wybranych wierszy jako tych tekstów, które są wyrazem niezmiernego zachwytu i pochwały dla życia, a w nim — pochwały Prawdy, Dobra i Piękna, oraz, w pewnym sensie, żegnania się z tym życiem. Poprzedzę zaś te wiersze dwoma mottami z mego zbioru pt. „Księga pamfletów”:

ROTA NA WIEK XXI  [z roku 1999]

Dopóki Polska żyje w nas,
dopóty my żyjemy.
Gdy umrze Ona — zgaśnie czas:
już nie zmartwychwstaniemy.

i z roku 2016:

Cechy każdego barbarzyńcy
w każdym czasie
i w każdym miejscu świata

Abyśmy mieli do czynienia z barbarzyńcą,
wystarczy tylko jedna z tych cech:

1) pogarda dla życia;
2) pogarda dla przeszłości;
3) pogarda dla mądrości;
4) psucie tego, co dobre;
5) całkowita ślepota na piękno. (21.01.2016)

Na koniec powinienem dodać, że w życiu zawdzięczałem i zawdzięczam, w różnym stopniu i nade wszystko duchowo, bardzo wiele bardzo wielu osobom; było tych osób i jest kilkaset, a te, które, w większości i niestety, nie żyją — odnotowane są w mej Księdze Umarłych. Nie ma możliwości, aby większość tych nazwisk wymienić, choć taką potrzebę odczuwam, bo dokonywanie jakiegoś wyboru byłoby niezupełnie sprawiedliwe, zaś o osobach Państwu nieznanych musiałbym coś powiedzieć i nasze spotkanie trwałoby wtedy nieznośnie długo. Były wśród nich osoby z mej Rodziny, moi Nauczyciele i Mistrzowie duchowi — w tym także uczeni oraz duchowni, Przyjaciele, Koledzy i Znajomi. Ogarniam ich w tej chwili najwdzięczniejszą pamięcią, czyli podziękowaniem, podobnie jak tych, którzy żyją i są dziś wśród Państwa lub gdziekolwiek indziej, także za granicą.

Specjalnie dziękować muszę — i radować się, że jest — mej Żonie Elżbiecie, zarazem również parającej się poetyckim piórem, dzięki której dzielone trudy codzienności w zdrowiu i chorobie były mi lekkie, również przez bliskość i wspomaganie ducha. Gdyby nie Ona prawdopodobnie dzisiaj mnie by tu nie było – zakończył Poeta.

Fot. melonik

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.