TOR Dobrzeń Wielki pokonał na wyjeździe Polonię Nysa odnosząc tym samym pierwsze od sześciu kolejek zwycięstwo i co ważniejsze – pierwsze pod wodzą nowego trenera: Andrzeja Polaka. LZS Kup miał mniej szczęścia. Drużyna uległa na wyjeździe LZS-owi Piotrówka z bezwzględnym Takesure Chinyamą w ataku, który trafił do bramki gości z Kup aż 3 razy. Swornica, za sprawą gola Michała Bednarskiego wygrała u siebie z LZS-em Starowice 1:0. Tym samym, zespół z Czarnowąsów utrzymał się na fotelu lidera. Wszystkie trzy spotkania rozegrano w ramach 13. kolejki IV ligi w sobotę, 22 października.
TOR przegrywał od 27. min 0:1. W 32. min wyrównał jednak Kacper Pawlus, który uderzając z rzutu wolnego umieścił piłkę w samym okienku nie pozostawiając szans bramkarzowi Polonii. W 82. min Tomasz Komor dośrodkował z boku boiska do Grzegorza Rupentala, który uderzył wolejem prosto do siatki wyprowadzając TOR na prowadzenie. W 88. min przewagę TOR-u powiększył Przemysław Karabin. – Szybko wznowiłem grę podając do Arka Fludera, a on przerzucił jakieś 40 metrów do Przemka, który pokonał obrońcę i trafił z rogu pola karnego do bramki – mówi Jarosław Grabowski, bramkarz TOR-u. – Bardzo cieszymy się z wygranej. Nareszcie, po sześciu kolejkach, przełamaliśmy się – mówi.
– Zagraliśmy typowy mecz walki, w którym obie drużyny toczyły wyrównany pojedynek, a wygrał zespół, który więcej walczył – podsumowuje Sławomir Sieńczewski, kapitan TOR-u.
Gorzej od dobrzeniaków poradził sobie LZS Kup, który grał w Piotrówce. Pierwsza bramka spotkania padła dopiero w 42. min. Jej autor, Takesure Chinyama, w sytuacji sam na sam został co prawda zatrzymany przez Filipa Żurawskego, ale piłka odbita przez bramkarza Kup odbiła się także od Chinyamy i wpadła do bramki.
– Gra naszego zespołu nie wyglądała najlepiej. W pierwszej połowie zabrakło sportowego zęba: trochę agresywnej, ale konkretnej gry – mówi Grzegorz Świerczek, trener LZS-u Kup.
Osiem minut po ponownym wyjściu na murawę Chinyama zdobył drugą dla Piotrówki bramkę. – W tej sytuacji Chinyama pokazał klasę – mówi trener Świerczek. – Ograł dwóch obrońców i można powiedzieć, że zapytał bramkarza, w który róg ma oddać strzał – dodaje.
W 60. min, w groteskowy sposób bramkę kontaktową dla LZS-u Kup zdobył… bramkarz Piotrówki: Arkadiusz Fesser. Golkiper, próbując złapać dośrodkowanie z rzutu rożnego, zaliczył wpadkę: wypuścił piłkę z rąk, ta odbiła się od jego nóg i wpadła do bramki.
Od 80. min gospodarze prowadzili już 3:1. Cieluch dograł ze środka pola do Chinyamy, a ten wyprzedził bramkarza i zdobył hattricka. Jednak to nie on zamknął wynik spotkania. W 90. min kolejną kontaktową bramkę, która nic już jednak nie dała zespołowi z Kup zdobył Damian Sobczak. Piłkarz uderzył z około 10 metrów, a piłka wpadając do siatki odbiła się jeszcze od słupka. Gol nie zmienił już niczego poza wynikiem. LZS Kup przegrał 2:3.
– W drugiej połowie popełniliśmy dużo błędów, szczególnie przy rozgrywaniu od tyłu, gdzie często traciliśmy piłkę. Nasza niesatysfakcjonująca gra była jednak przeplatana dobrymi momentami. Piotrówka miała solidną ofensywę, ale była licha z tyłu. Mieliśmy kilka okazji, aby to wykorzystać i w ten sposób ukłuć przeciwnika – mówi trener Świerczek.
fot. Natalia Gusta