Ostatnie 25 lat stawiało stolicę naszego regionu w czołówce miast, w których potrafiono sobie poradzić z najpoważniejszymi wyzwaniami społecznymi. Specyfika Opolszczyzny, polegająca na przenikaniu się wielu kultur, wcześniej stanowiła problem,  dziś stała się jej atutem.
              Tymczasem najnowsze działania i pomysły władz miasta powodują odnowienie się, z takim trudem zażegnanych, antagonizmów. Zagrywanie, przy próbie wprowadzenia planu powiększenia Opola, kartą niemiecką są najlepszym tego przykładem.
             -To haniebne i ohydne. Jeśli jest bowiem coś, co nam się zdecydowanie udało w ciągu minionego ćwierćwiecza, szczególnie na terenie Opola i województwa opolskiego, to jest to unormowanie stosunków pomiędzy Polakami i Niemcami – dowodzi w wywiadzie dla Gazety Wyborczej dr Tomasz Grzyb, psycholog  ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
               To niestety nie jedyny sposób na skonfliktowanie mieszkańców regionu. Przeprowadzanie na siłę planu powiększenia Opola kosztem sąsiednich gmin powoduje zrozumiały sprzeciw. Stawia bowiem owe gminy – po odebraniu im większości obiektów przynoszących dochody – w niezwykle trudnej sytuacji ekonomicznej. Trudno się zatem dziwić, że w konsultacjach społecznych przeprowadzonych w powiecie opolskim ponad 90% respondentów – przy bardzo wysokiej frekwencji – opowiedziało się przeciwko zakusom ratusza. Z kolei  6 –procentowa frekwencja w konsultacjach w Opolu pokazuje, że mieszkańcy stolicy regionu  wykazują znikome zainteresowanie tą sprawą.  Do tego jedynie połowa z tych, którzy zagłosowali popiera działania władz.  3% poparcia  to nie jest mandat do podejmowania jakichkolwiek działań. To wstyd, że ratuszowi, mimo szeroko zakrojonej kampanii medialnej: specjalnej stronie internetowej „Duże Opole”, spotów reklamowych, wkładki do głosowania w najpopularniejszym w regionie dzienniku, możliwości głosowania przez internet, nie udało się zmobilizować mieszkańców do większego uczestnictwa w konsultacjach.
                  Do tego dodać należy manipulowanie wynikami badań społecznych. Tym,  przeprowadzonym przez Instytut Śląski,  poświęciliśmy już sporo czasu. Są one bardzo niekorzystne dla „planu Wiśniewskiego”. Ich koordynatorka, dr Danuta Berlińska twierdzi wprost, że ratusz powinien się z niego wycofać.
                  Przyjrzyjmy się jednak badaniom przeprowadzonym przez TNS Polska, które są nieuczciwe z założenia.

                 W preambule tego badania, kierowanej do każdego przepytywanego przez telefon respondenta zawarta jest bowiem informacja, że na powiększeniu Opola żadna gmina nie straci, ponieważ prezydent podpisał „Kontrakt społeczny” a ma to służyć rozwojowi.  Mieszkańcy Opola, zupełnie niezainteresowani tymi działaniami (94% nie wzięło udziału w głosowaniu)) nie wiedząc na czym ów „kontrakt” polega, ale słysząc, że nikt nic nie straci, a Opole będzie się rozwijać, skłonni byli głosować na „tak”.
                  Tymczasem w owym „Kontrakcie społecznym”  miasto nie tylko nie daje gminom żadnych gwarancji, ale w ogóle o nich nie wspomina. 

          Widać gołym okiem, że to jedynie zbiór wyborczych obietnic dla przyłączonych sołectw, których los można przewidzieć, po ewentualnej transformacji administracyjnej.   

          Tak się to robi w Opolu. Tylko czekać, aż po takich akcjach przyjdzie znów konieczność wspólnych działań dla zachowania województwa na mapie administracyjnej kraju. Trudno będzie wtedy liczyć na tych , których dziś traktuje się nielojalnie  i publicznie nazywa cwaniaczkami.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Autorzy, którzy chcą, aby ich artykuły, napisane na łamach "Grupy Lokalnej Balaton" w latach 2013-2016, widniały na portalu informacyjnym Opowiecie.info proszeni są o przesłanie tytułu artykułu oraz zawartych w nim zdjęć na adres: news@opowiecie.info