Gmina Popielów (i nie tylko ta gmina), bywa czasem tak irytująca, że pisząc o niej chciałbym zakląć od razu w tytule. 10 października wspomniana gmina Popielów opublikowała zapytanie ofertowe w sprawie "wykonania pokrycia dachowego z blachodachówki na wiacie drewnianej w miejscowości Kuźnica Katowska". Zadanie obejmowało obróbkę komina, łacenie (łaty + kontrłaty + folia dachowa), pokrycie z blachodachówki w kolorze brązowym oraz obróbki (montaż wiatrownic lewe + prawe). Termin wykonania ustalono na 12 grudnia.
18 października Urząd Gminy Popielów poinformował, że są cztery firmy chętne na ten dach: NZB z Brzegu za 11.411 zł, Dachsystem z Zawadzkiego za 9.122 zł, SC TAP z Namysłowa za 7.800 zł oraz WN Dekarstwo-Ciesielstwo z Popielowa za 6.350 zł. Decydować miała cena, ale nie mogłem napisać, że wybrano firmę z Popielowa, bo np. jej oferta mogła się okazać wadliwa. Trzeba czekać, aż urząd ogłosi w BIP (Biuletyn Informacji Publicznej), kogo wybrał. Miesiąc czekałem, ale nie doczekałem się, a termin wykonania pracy upływa 12 grudnia. Wyszło na to, że muszę jechać do Kuźnicy Katowskiej i na miejscu zobaczyć, czy prace trwają.
Jechać do Kuźnicy Katowskiej trochę strach. To przecież wieś kata. Na dodatek wykuwano tam topory i inne potrzebne katom narzędzia. Dziś już wprawdzie kata tam nie ma, ale mógł zostać jakiś topór. To wystarczy, by stracić głowę. Dlatego chciałem zakląć już w tytule. Najwłaściwszym wydawało mi się staropolskie "Tam do kata!", ale ono jest na liście grzesznych. Gdy człowiek ma już swoje lata i już mu majaczy Sąd Ostateczny, to nie chce jeszcze bardziej dopełniać nazbieranego przez całe życie wora grzechów. Dzięki częstochowskiemu biskupowi pomocniczemu Antoniemu Długoszowi (od 7 maja br. biskup senior) wiem, jakie zaklęcia nie są grzechem. Zaklnę więc po katolicku:
Do kroćset fur beczek!!! Czemuś Urzędzie Gminy Popielów nie opublikował w BIP-ie informacji o wyborze wykonawcy dachu wiaty w Kuźnicy Katowskiej i zmuszasz mnie, bym ryzykował głową, jadąc tam?!
Wybrałem "Do kroćset fur beczek", bo mam jakąś słabość do beczek, ale na końcu artykułu dam link do tekstu, w którym jest więcej niegrzesznych zaklęć.
Do Kuźnicy Katowskiej dojechałem od strony Pokoju. Wiaty nie musiałem specjalnie szukać. Przy szosie stał krzyż, którego trudno nie zauważyć (wiata była za krzyżem):
Rzadko spotykam tak ładnie zadbane krzyże, jak ten w Kuźnicy Katowskiej. Kapliczki takiej, jaka stoi obok krzyża, nigdzie w okolicy nie widziałem. Sposób ozdobienia krzyża (kolorowymi tasiemkami) też wydaje mi się rzadki w naszej okolicy. Podobne zdobienie widziałem też we wsi Góra (gmina Niemodlin):
Nie znam się na zdobieniu krzyży, ale wydaje mi się, że z ozdabianiem krzyża w taki sposób, jak w Kuźnicy Katowskiej, spotykałem się na terenach dawnego zaboru rosyjskiego. Jeśli ktoś ma wiedzę na ten temat, to będę wdzięczny za informację na e-mail:
beczka@ceti.com.pl
Otrzymaną informację dopiszę pod artykułem.
Jeśli chodzi o wiatę, to nikt akurat przy niej nie pracował, ale widać było, że roboty są w toku:
Obok wiaty dostrzegłem plac zabaw:
Bardzo ciekawym miejscem okazał się też lasek za wiatą. Było tam coś, co sprawiało wrażenie rowerowego toru przeszkód:
Odnalazłem w tym "parku rowerowym" urządzenie, które wyglądało na miejsce startu. Na słupie był tam też znak z rowerem:
"Park rowerowy" zadziwił mnie. Kuźnica Katowska to niewiele ponad stu mieszkańców. Czy jest wśród nich aż tylu amatorów karkołomnej jazdy na rowerze?
Może i nie powinienem zakląć w tytule. Może dobrze się stało, że Urząd Gminy Popielów nie opublikował informacji o wyborze oferenta. Dzięki temu obejrzałem bardzo ciekawy zakątek Kuźnicy Katowskiej. Tym jednak, którzy zdenerwują się tak, że bez zaklęcia ani rusz, podaję adres do wykazu niegrzesznych zaklęć:
https://www.fronda.pl/a/jakiego-uzyc-przeklenstwa-i-nie-pojsc-do-piekla,13734.html
A na zakończenie jeszcze wyjaśnienie, dlaczego staropolskie "Tam do kata!" jest grzeszne, skoro staropolskie "Do kroćset fur beczek!" jest niegrzeszne.
Ponad pół wieku temu miałem lekturę szkolną "Krzyżacy". Niewiele już z niej pamiętam, więc mogę coś pokręcić. Występował tam młodzian Zbyszko z Bogdańca herbu Tępa Podkowa. Tenże Zbyszko napotkał w podróży Danusię Jurandównę, której matka zmarła z powodu napaści Krzyżaków. Oczarowany Danusią Zbyszko postanowił ubić dla niej paru Krzyżaków. Krótko później spotkał jednego na drodze, a ponieważ testosteron szklił mu już oczy, to nie zauważył, że to poseł (Kuno von Lichtenstein).
Zbyszko zaatakował posła, a poseł jest nietykalny. Młodzian dostał się więc wkrótce w ręce kata. Uszedł jednak z życiem dzięki pradawnemu obyczajowi. Obyczaj ten stanowił, że gdy skazańcowi jakaś panna zarzuci na głowę białą chustę (nałęczkę) i zawoła "Mój ci on jest!", to kat nie może już wykonać wyroku a panna musi poślubić skazańca. Danusia uratowała Zbyszka. Scenę tę można obejrzeć klikając w link poniżej:
https://www.youtube.com/watch?v=1I-vzn3yD-A
Podobno w pewnym miasteczku żył kiedyś Jaśko – rzezimieszek, który broił i broił, aż w końcu trafił w ręce kata. W miasteczku tym żyła też panna Honorata, która była tak okropna, że szans na zamążpójście nie miała żadnych. A może prawie żadnych?
Gdy pachołkowie katowscy prowadzili już Jaśka do kata, dał się słyszeć krzyk: "Zaczekać!". Wszyscy patrzą, a tu z białą chustą biegnie Honorata. Gdy dostrzegł ją Jaśko, wrzasnął do pachołków: "Tam do kata! A chyżo!". Pachołkowie pobiegli z nim do kata.
Kat spojrzał na Jaśka i na nadbiegającą Honoratę. Szkoda by było chłopa – westchnął i trzask-prask w ostatniej chwili odrąbał Jaśkowi głowę, która potoczyła się pod nogi Honoraty.
W jakimś sensie Jaśko był więc samobójcą. Samobójstwo to grzech, więc i zawołanie "Tam do kata!" jest grzeszne. A beczki są bezgrzeszne, nawet gdy jest ich kroćset fur.