TOR Dobrzeń Wielki uległ w przedostatniej kolejce Opolskiej Ligi Juniorów Stali Brzeg, przegrywając u siebie 0:3. – Myślę, że jak najbardziej zasłużyliśmy na zwycięstwo – mówi Bartosz Kowalski, trener Stali. Pomocnik TOR-u, Błażej Romanowski tłumaczy porażkę błędami zespołu. – W kluczowych momentach nie umieliśmy wyjść z opresji – mówi. Spotkanie rozegrano w niedzielę, 6 listopada.
Błażej Romanowski, TOR Dobrzeń Wielki
– Pierwszą połowę zagraliśmy jak równy z równym – stwierdził Filip Śledź, bramkarz TOR-u. Mimo, że pierwsza odsłona z pozoru wyglądała na wyrównaną, to Stal dyktowała warunki, efektem czego były cztery 100-procentowe sytuacje. Żadnej z nich nie zakończyła bramka. – Gdybyśmy wykorzystali nasze okazje, mecz mógłby się rozstrzygnąć już po pierwszych 45 minutach – mówi Bartosz Kowalski, trener Stali Brzeg.
Drugą połowę już całkowicie zdominował zespół z Brzegu. W 53. min gola z rzutu wolnego zdobył Jakub Krej. Po stracie bramki TOR gonił przeciwnika próbując trafić wyrównującą bramkę. Blisko szczęścia był Nanko, którego strzał minimalnie minął słupek. Jedną sytuację zmarnował też Romanowski. – Nanko i Romanowski zagrali dobry mecz, ale żeby mogli coś zdziałać powinna im pomóc reszta zespołu – ocenia Bartosz Kowalski.
Zapał w odrabianiu strat przez Dobrzeń i koncentracja zawodników Brzegu broniących prowadzenia szybko zamienił się w obfitujący w niesportowe zachowania pojedynek. W 69. min żółtą kartką został ukarany Arkadiusz Kot ze Stali, który skrytykował decyzję sędziego. W ciągu ośmiu kolejnych minut dwa żółte kartoniki zobaczył Daniel Glinkowski z TOR-u. Pierwszy za nieczysty atak na rywalu, a drugi za wyśmianie decyzji sędziego. – Nerwowość obu drużyn była zbędna. Kartki, które się posypały zepsuły widowisko. Zawodnicy niepotrzebnie się zagotowali, ale prędzej czy później będą musieli to odpokutować – mówi trener Kowalski.
Minutę po opuszczeniu przez Glinkowskiego boiska, Sebastian Skóra zagrał ręką w polu karnym. Arbiter wskazał „wapno” i ukarał skrzydłowego TOR-u żółtą kartką. Wynik pozostał jednak niezmieniony, ponieważ Śledź wyczuł intencje zawodnika Brzegu i złapał piłkę. – W tym momencie Filip przywrócił nam nadzieję na to, że możemy jeszcze coś ugrać – mówi Błażej Romanowski, pomocnik TOR-u.
Później sędzia pokazał jeszcze cztery żółte kartki. Najpierw za krytykowanie arbitra został ukarany kapitan TOR-u – Dawid Nanko. Następnie żółty kartonik za wykopanie piłki po gwizdku zobaczył Łukasz Dykus z Brzegu. W 86. min na „szesnastce” prowokacyjnie zachowali się Dawid Dziedzic i Filip Śledź. Obaj dostali po żółtej kartce. – Zostaliśmy ukarani za nasze bezsensowne i niepotrzebne zachowanie – przyznał po meczu Śledź.
W 89. min zrobiło się gorąco w polu karnym TOR-u. Śledź obronił uderzenie Arkadiusza Kota pozostawiając za sobą pustą bramkę. Na ratunek przybiegł Marszołek, który tylko ułatwił zadanie zawodnikom Stali wybijając piłkę wprost pod nogi Kota, a ten skierował ją do pustej bramki. Dwie minuty później Kot zaliczył drugie trafienie. Tym razem soczyście dobił odbite od słupka uderzenie kolegi. – Obie bramki straciliśmy przez stres i nerwy. Nie umieliśmy wyjść z opresji w kluczowych momentach – tłumaczy Romanowski.