Marcin Oszańca, przewodniczący PSL na Opolszczyźnie i dotychczasowy zastępca wójta gminy Dąbrowa, od 21 marca pełni funkcję szefa nowopowstałego Departamentu Rozwoju Obszarów Wiejskich w opolskim Urzędzie Marszałkowskim.

Ten departament powstał na bazie dwóch dotychczasowych, czyli departamentu Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich (PROW) oraz Departamentu Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

– Nowopowstały departament ma zadania statutowe związane z rolnictwem – mówi Marcin Oszańca. Należą do nich m.in. szkody łowieckie i wycinka drzew.

Jak się okazuje, w tym ostatnim organem właściwym dla samego Opola jest marszałek województwa. To tutaj będą zapadały m.in. decyzje związane z wycinką drzew w mieście.

Zadania połączonego departamentu można podzielić na trzy działy, należą do nich: rozwój wsi, dożynki eventy i projekty miękkie związane z rozwojem wsi, a także fundusze PROW, które departament będzie wydatkować.

– Szczególnie istotne teraz jest usprawnienie PROW, tak, żeby pieniądze trafiły na opolska wieś – mówi Oszańca. – Zarówno te, które pozostały jeszcze ze starej perspektywy unijnej, jak i te, które wpłyną w nowej perspektywie.

Marcin Oszańca zwraca też uwagę na e-wykluczenie, więc tutaj, jak mówi, będzie podejmować różne działania.

– Mam tutaj na uwadze seniorów, ale nie tylko, bo pandemia pokazała, że nie wszyscy mają dostęp do internetu – podkreśla Marcin Oszańca. – Na mapie naszego województwa są białe plamy i temu trzeba przeciwdziałać. Ale to nie jedyny problem społeczności wiejskiej, a do tych palących należy gospodarka wodno–ściekowa. Nadal są miejsca w województwie, gdzie nie ma kanalizacji i bieżącej wody.

Chciałby również rozwinąć opolski rynek produktów regionalnych.

– Dobrze byłoby, żeby Opolanie mogli kupować zdrowe produkty, a żywność miała jak najkrótszą drogę na stoły – tłumaczy Marcin Oszańca. – Tym bardziej, że w naszym województwie jest dużo gospodarstw ekologicznych, więc po co kupować w marketach? Mamy producentów zarówno warzyw, owoców, mięsa z hodowli prowadzonych bez antybiotyków i bez ulepszaczy, tylko brakuje informacji, gdzie co kupić. Albo brakuje odpowiedniej platformy handlowej. Bo kto wie, że mamy producentów ekologicznych jaj, z kurami na wolnym wybiegu?

Oszańca zwraca też uwagę na wielokulturowość naszej wsi, którą mogliby jeszcze wzbogacić przybysze z Ukrainy.

– Znaczna część uchodźców jest w miastach, ale chodzi o to, żeby im pokazać, że opolska wieś jest atrakcyjna – wyjaśnia. –  Oni wzbogaciliby naszą opolską wieś. Chciałbym, żeby na wsiach pojawiły się Wieczorynki, imprezy z udziałem uchodźców, prezentujących swoją kulturę, kulinaria, po prostu tożsamość.

A jako szef opolskich ludowców mówi, iż wyniki wyborów pokazują, że ich wyborcami są przede wszystkim mieszkańcy małych miasteczek.

– Elektorat PSL się nie zmienił, tylko wyemigrował ze wsi do miasteczek – stwierdza. – Tendencje wyludniania się wsi są na całym świecie a my możemy jedynie temu przeciwdziałać poprzez wsparcie infrastrukturalne i kulturalne.

Marcin Oszańca ma 37 lat, jest absolwentem Politechniki Opolskiej oraz MBA. Ma żonę Katarzynę, też absolwentkę Politechniki Opolskiej, oraz troje dzieci w wieku 16, 9 i 7 lat.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.