Ostatnie deszcze pomogły, ale nawałnic już dość, bo one niosą kolejne szkody na polach. To rok niesprzyjający rolnictwu. 

Po suszy przyszły wreszcie długo oczekiwane deszcze. Jednak wielu rolników mówi, że na tym mogłyby się już zakończyć i do żniw może już nie padać.

– Łagodne deszcze to jest, czego rolnikom potrzeba, a tutaj bardzo wiele miejscowości zostało zalanych, doświadczało gradobicia – tłumaczy Marek Froelich, prezes Opolskiej Izby Rolniczej. – Przez wiele miejscowości przetoczyła się więc fala błota i ziemi.

Deszcz na tym etapie wegetacji roślin już nie ma aż tak dużego znaczenia.

– Ziarno w zbożach już jest ukształtowane – podkreśla prezes OIR. – To w kwietniu, kiedy brakowało deszczu, zboża zredukowały ilość źdźbeł kłosonośnych. I teraz już żaden deszcz nie tego nadrobi, a plony będą niższe. Przez suszę kwietniową źle wzeszły zboża jare, są miejsca na Opolszczyźnie, gdzie nie wzeszły w ogóle.

Paradoksalnie, choć wydaje się, iż od ponad tygodnia wszędzie pada, to są regiony w Polsce, gdzie deszczu spadło niewiele. To Lubuskiego, Wielkopolski i województwa zachodniopomorskiego.

– Nie wszędzie jest więc jednakowo, tak, jak u nas, gdzie ocieramy się o ogłoszenie stanów alarmowych – dodaje Froelich. –  Wody gruntowe się nie odbudowały, bo to jeszcze nie ten poziom, a my ciągle musimy myśleć o retencji. Bo z dawnych czterech pór roku mamy teraz dwie: suszę i porę deszczową. Z jednej strony rowy na polach służą do odprowadzania wody, ale będą musiały tez służyć do nawadniania. Ta woda musi odbudować wody gruntowe na danym terenie, a tych urządzeń piętrzących u nas w ogóle nie ma.

Jak się okazuje, nie tylko brak opadów zagrozi nieurodzajem. Okazuje się, że są miejsca na Opolszczyźnie, gdzie wszystkie plony zjadły gryzonie, a szczególnie myszy.

– Dotyczy to całego południa regionu i jest to ogromna plaga, porównywalna z plagą w 1996 roku – mówi Marek Froelich. – W tych rejonach myszy tną uprawy jak kosiarka, straty będą większe niż z tytułu suszy. Do żniw mamy jeszcze średnio miesiąc, więc szkody będą jeszcze większe.

W tych miejscach, gdzie grasują myszy, jęczmienia ozimego już nie ma, a to samo za chwilę może się stać z pszenicą. Dochodziło do tego, że przez myszy i suszę niektórzy rolnicy zaorali uprawy jare, w to miejsce zasiali kukurydzę. I w tych rejonach może pojawić się nadprodukcja kukurydzy.

– Rolnicy są przerażeni, bo nie ma możliwości wytrucia myszy, gdyż jest zakaz stosowania ziarna zatrutego w okresie wegetacji – tłumaczy prezes opolskich rolników. – Innych preparatów nie można stosować. Teraz już nic nie można zrobić, tylko patrzeć, jak myszy wszystko zżerają…

Opolska Izba Rolnicza zabiega w ministerstwie rolnictwa o to, żeby tereny dotknięte plagą gryzoni mogły zrezygnować z siania poplonów. Na polach ma być ugór.

– Bo ten poplon może być doskonałą pożywka dla rozmnażających się myszy – podkreśla Froelich. – Na ugorze nie mają czym się żywić, a rolnik ma prawo na niszczenie gniazd myszy. Jeśli tego nie zrobimy, to one się przeniosą wyżej, na północ Opolszczyzny, a także do innych województw.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.