W kolejnej odsłonie naszego cyklu rozmawiamy z Dominiką Guszkiewicz, która od 7 lat piastuje stanowisko dyrektora Szkoły Podstawowej z Oddziałem Przedszkolnym w Domaradzu o pracy, podejściu do uczniów i życiu rodzinnym.
Obecnie mieszkam w Opolu, ale przez 15 lat byłam mieszkanką gminy Pokój, jestem mamą dwójki dorastających dzieci. Z zamiłowania jestem nauczycielką, choć nie ukrywam, zapierałam się, że nigdy nią nie zostanę, a jednak tak się losy potoczyły, że zostałam. (śmiech)
Skąd ta początkowa niechęć?
Mieszkaliśmy w budynku szkolnym na pierwszym piętrze, a na parterze były sale lekcyjne, w jednej z nich pracowała moja mała, była nauczycielką edukacji wczesnoszkolnej i często chodziła robić gazetki, przygotowywać przedstawienia teatralne, konkursy i była poniekąd gościem w domu, co budziło moją niechęć do zawodu nauczyciela, ponieważ zabierał mi mamę. Miałam też dużo innych pomysłów na siebie np. chciałam zostać policjantką. Skończyło się na tym, że zostałam nauczycielką języka niemieckiego, edukacji wczesnoszkolnej i wychowania fizycznego, w międzyczasie zrobiłam też zarządzanie w placówkach oświatowych.
Pamiętam, że kiedy pierwszy raz przyjechałam do szkoły w Domaradzu, wyszłam z auta
i ładnych parę minut zachwycałam się tym miejscem, które jest naprawdę urokliwe. A w zimie, kiedy drzewa i drogi są białe to mówimy często, że nasza droga do szkoły to droga do Narnii.
A teraz jest Pani dyrektorem
Pomyślałam, że gdybym została dyrektorem to będę miała wpływ na to żeby dzieciom pobyt w szkole sprawiał większą przyjemność, a nie był tylko przykrym obowiązkiem. Dlatego staram się to zmieniać głównie pracując nad tym, by zespół moich nauczycieli był zaangażowany w pracę z uczniami i zmotywowany do działania. W naszej placówce wychowankowie i uczniowie traktowani są podmiotowo, a z rodzicami staramy się ustalać, omawiać i rozwiązywać różne kwestie dotyczące organizacji pracy szkoły. O to przecież chodzi żeby kochać tę pracę, a ludzi mieć przy sobie, ze sobą i za sobą.
Czym kieruje się Pani w pracy?
Traktuję swoich pracowników po partnersku. Uważam też, że rozmowa jest ważna, kiedy nauczyciel, rodzic albo dziecko jest w stanie przyjść zgłosić problem czy dylemat, to świadczy o tym, że mają do mnie zaufanie, co stanowi podstawę do efektywnej współpracy.
Pewnie pojawiają się też trudności?
Czasami czuje się jak samotna wyspa. Owszem w szkole mam współpracowników, jednak odpowiedzialność za organizację pracy szkoły, bezpieczeństwo, czy atmosferę w placówce ponoszę ja. Ogrom dokumentów, choć mówi się że jest ich mniej, a to nieprawda. Czasami czuję się samotnie, ale za chwilę myślę: ktoś musi to robić i ty jesteś tą osobą.
Trudne są momenty kiedy stykam się z przemocą w rodzinach uczniów i wiem, że tylko w niewielkim zakresie mogę pomóc. Mogę to zgłosić, ale dziecko jest dalej w domu i nie wiadomo co tam się wydarza. Inaczej w przypadku gdy dzieci sobie dokuczają w szkole, tu właśnie my nauczyciele jesteśmy obserwatorami i reagujemy.
Co jest Pani odskocznią?
Sport regeneruje, uprawiam codziennie gimnastykę, w sezonie wiosenno-letnim jeżdżę na rowerze i pływam, a zimą dużo też szydełkuję lub robię na drutach. Dobra książka i muzyka, również są częścią mojego życia. Spotykam się z przyjaciółmi, gramy w badmintona, jeździmy na basen czy seanse Kina Kobiet. Niezmiernie się cieszę, że mam w życiu takie dobre duszyczki. Uwielbiam gotować to mnie uspokaja. Telewizji nie oglądam, za to muzyka jest moim towarzyszem w codziennym życiu. A jaka? To zleży od mojego nastroju.
A co z życiem rodzinnym?
No cóż, oddzielenie pracy od domu wymagało czasu. Będąc nauczycielem nie kończymy pracy w szkole, przygotowanie do zajęć, sprawdzanie testów, kartkówek, zadań domowych to wszystko dzieje się w domu. Fascynuje mnie metodyka nauczania, dlatego często brałam udział w warsztatach metodycznych, podjęłam się też studiów podyplomowych. Organizowałam też zajęcia pozalekcyjne i warsztaty dla dzieci, W domu miałam dwoje dzieci, którymi się zajmowałam i z czasem poczułam zmęczenie, które narastało. W pewnym momencie musiałam się zastanowić gdzie jest granica. Punktem kulminacyjnym kiedy dotarło do mnie, że w domu potrzebuję czasu na regenerację był wybuch pandemii. To bardzo trudny czas, zwłaszcza, że jako dyrektorzy zostaliśmy sami i musieliśmy w bardzo krótkim czasie zorganizować zdalne nauczanie, od planu zajęć, zasad prowadzenia lekcji, oceniania, po sprawny przepływ informacji, konsultacje on-line…dużo można by jeszcze wymieniać. . Na szczęście dzięki zaangażowaniu nauczycieli i rodziców udało nam się wszystko sprawnie zorganizować. Ale wtedy postanowiłam, że weekend to jest dom i rodzina bo praca 24h sprawi, że się wypalę zawodowo. Od długie już czasu w domu jestem przede wszystkim mamą.
Jakie ma Pani plany na przyszłość?
Zawodowo chciałabym zrobić jeszcze parę kursów i szkoleń związanych z zarządzaniem szkołą. Prywatnie marzę o podróżach, uwielbiam góry, w zeszłym roku rozpoczęłam przygodę z nartami, dlatego chciałabym w tym roku sprawdzić podczas jakiegoś wypadu co jeszcze z tej nauki pamiętam (śmiech). Moja młodzież, Dominik-17, Kinga-15, z nimi pragnę mieć dobre relacje i chcę wykorzystać dobrze czas, kiedy są ze mną, wiem przecież, że to nie potrwa wiecznie.
Dziękuję za rozmowę.