Trudno w spokoju słuchać wypowiedzi eurodeputowanego Sławomira Kłosowskiego w Radiu Opole.
W kłamstwa jakie wygłaszał w Loży Radiowej chyba nawet on sam nie wierzy. Trzeba nie znać konstytucji, żeby twierdzić, że mieszkańcy podopolskich gmin egzekwujący swe demokratyczne prawa do protestów i własnego zdania łamią prawo. Nazywanie pokojowych demonstracji awanturami, manifestacji podczas festiwalu zakłóceniem tegoż festiwalu, świadczy chyba tylko o nieznajomości zasad demokracji. „Mieszkańcy gmin są zastraszani, prowokowani” – to bzdury powtarzane przez Jakiego i Wiśniewskiego. Do tego partyjnego chóru dołączył eurodeputowany. Kłosowski, który żadnej z manifestacji nie widział, ani razu nie spotkał się z mieszkańcami podopolskich gmin, powtarza zasłyszane opinie jak mędrzec – i wychodzi na kiepsko poinformowanego.
„Szeroko zakrojona akcja informacyjna pana prezydenta rozładuje emocje” – prorokuje Kłosowski. Zapewne tak samo jak przekonywanie do planu powiększenia Opola. Talenty Wiśniewskiego w przekonywaniu skończyły się niestety na kampanii wyborczej. Dziś garści pretorian przekonywać nie musi – oni i tak go popierają. Nieprzekonanych- nie przekona. Kłamał już tyle razy, że całkowicie stracił ich zaufanie. Ogromna większość mieszkańców miasta w ogóle się sprawa nie interesuje. Nie wie bowiem, że wkrótce wszystkich nas te zmiany dotkną. Jednak do nich Wiśniewski ze swoja „szeroko zakrojoną akcją informacyjną” także nie dotrze.
Za to kolejne kłamstwa powtarzane przez Kłosowskiego na antenie Radia Opole nie tylko podsycają emocje, ale w dwuznacznej sytuacji stawiają Radio, które uważane jest przez to za tubę ratusza.
"Chciano zrobić z tego konflikt narodowościowy" – twierdzi Kłosowski – to dość skandaliczne oskarżenie. To Jaki i Wiśniewski są bez wątpienia autorami tego pomysłu i inicjatorami wszelkich spekulacji i intryg. To nie Mniejszość Niemiecka pociągnęła mieszkańców do protestu. Nie w jej interesie było poróżnienie mniejszości z większością. Zresztą wystarczy spojrzeć na sprawę z historycznego i socjologicznego punktu widzenia. Niemcy siedzą cicho, bo: ordnung muss sein. Walka o miedzę – bo z tym tu mamy przecież do czynienia- bardziej wywodzi się z krużewnickiej tradycji Kargula i Pawlaka, czyli tych, którzy tu przyjechali ze wschodu. Także powstania śląskie inspirowane były – o czym już dziś doskonale wiemy – przez polską „Dwójkę”- Ślązacy nie byli zbyt porywczy.
Autochtoni także nie są zbyt zapalczywi i oskarżenia te nie są niczym uzasadnione.
„Opole uczestniczy w budowie obwodnicy Czarnowąs” – wylicza Kłosowski zasługi Wiśniewskiego. Zgoda, ale tylko w granicach miasta.
Kłosowski mówi o uczciwości w dystrybucji środków publicznych – KGHM, zdzieszowickie Koksy, Elektrownia Opole – czysty powrót do PRL-u i skompromitowanego dawno centralizmu.
Według Kłosowskiego jacyś liderzy polityczni starają się ugrać coś na podsycaniu protestów. To oczywisty przytyk do posła Ryszarda Gali. Co Gala może tu ugrać? –dalibóg nie wiem. Wszyscy mają do niego pretensje, że jest zbyt delikatny i nie dobija się różnych warszawskich urzędów, w których panoszy się Jaki.
Skarga do Strasburga to kolejny DONOS NA POLSKĘ! Kpina! Nie na Polskę tylko na kombinatorów, którzy przekraczają przepisy, łamią prawo i mieszają w samorządach.
Przypomnijmy zresztą, że dopiero co taki DONOS NA POLSKĘ skutecznie złożył obecny prezes TVP z PiS Jacek Kurski: „Jacek Kurski wygrał proces przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu, który orzekł, że Polska naruszyła artykuł 10 Europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka. ETPC nakazał Polsce wypłatę 12,5 tys. euro zadośćuczynienia.”
(https://wpolityce.pl/media/299494-jacek-kurski-wygral-proces-w-strasburgu-trybunal-orzekl-ze-mozna-bylo-mowic-o-ukladzie-agory-i-spolki-js)
„Sprawa się zakończyła” – wielokrotnie powtarza Kłosowski. Otóż nie. Nie zakończyła się. Mieszkańcy nie zamierzają odpuścić. Od przyszłego tygodnia będą protestować do skutku w Warszawie – pod domem i biurem Jarosława Kaczyńskiego.
Od jutra rozpoczynają wiejskie zebrania by rzecz całą zorganizować.