Opolskie krawcowe zjednoczyły siły, by wolontaryjnie szyć maseczki ochronne.   Od marca do dzisiaj, podzielone na sztaby w Opolu, Brzegu, Kluczborku, Kędzierzynie-Koźlu, Nysie, Strzelcach Opolskich, Głubczycach i Łubnianach, łącznie uszyły 25 tys. maseczek typowo medycznych z włókniny oraz 15 tys. bawełnianych.

I będą szyć dalej, bo po świętach, zgodnie z najnowszym zarządzeniem, już każdy będzie musiał nosić maseczkę. Opolskie krawcowe uruchomiły też zbiórkę na zrzutka.pl, by mieć za co kupować materiał.

Akcję #OpolskieKrawcowe rozkręciła Magdalena Bazan z Opola, profesjonalna krawcowa. Choć pani Magdalena za niespełna dwa miesiące po raz pierwszy zostanie mamą, to, jak mówi, pandemia nie pozwala jej siedzieć z założonymi rękami. Kiedy usłyszała o pacjencie „0” na Opolszczyźnie i problemach z maseczkami, to ogłosiła na FB, że trzeba je szyć i czeka na inne krawcowe.

– Tego samego dnia zgłosiło się tyle osób, że przeszło to moje oczekiwania – opowiada Magdalena Bazan.

Panie szybko się zorganizowały, zapanował porządek jak w armii, a w poszczególnych miejscowościach powstały sztaby. Teraz szyją już nie tylko krawcowe, ale także w pracowniach krawieckich skazani w zakładach karnych w Kędzierzynie-Koźlu i Strzelcach Opolskich.

Szyją zakonnice z Leśnej, ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP, którego założyciel, bł. Edmund Bojanowski, w czasach zarazy był nieulękniony i przygarniał do ochronki sieroty. One w ciągu tygodnia potrafią uszyć do tysiąca sztuk.

Każdego dnia z poszczególnych sztabów spływają raporty, ile uszyto masek. Panie szyją w maseczkach, zachowując wszelkie środki ostrożności, potem uszyte maseczki pakują w foliowe worki strunowe. Odbiór maseczek, jak i dostawa materiału na kolejne, odbywa się bezkontaktowo – za pośrednictwem kurierów ze sztabów.

Jeszcze niedawno pani Magdalena słyszała, że w każdym miejscu szyje się teraz maseczki, więc ich ilość zdecydowanie przekroczy zapotrzebowanie.

– Ale to zapotrzebowanie jest wciąż bardzo duże, tym bardziej, że te medyczne maseczki, trafiające do szpitali, przepisowo można nosić tylko 2 godziny – podkreśla pani Magdalena. – To jest towar deficytowy. Jeszcze do niedawna taka maska kosztowała do 20 groszy, teraz taka z filtrami FFP3, której używa się na oddziałach zakaźnych, kosztuje 15 złotych! A na te bawełniane ciągle czekają w publicznych placówkach służby zdrowia, m.in. w przychodniach oraz DPS.

Bawełniane maseczki wielokrotnego użytku szyje się dłużej, bo są w nich zakładki. Łatwiej jest z medycznymi, ale te z kolei wymagają specjalnej włókniny, no i są krojone laserem, żeby wszystko było precyzyjne. Wszystkie rozchodzą się w mig.

Np. maseczki ze sztabu w Kluczborku powędrowały do szpitala w Kluczborku, na kardiologię, do przychodni, otrzymali je też ratownicy medyczni. Powędrowały również do Domu Pomocy Społecznej, do kluczborskich policjantów oraz pracowników Domu Dziecka.

– Do tych ostatnich dlatego, że to oni opuszczają placówkę, idą do swoich domów, więc mogą stanowić źródło zagrożenia dla dzieci, które nie opuszczają Domu Dziecka – wyjaśnia Małgorzata Biela-Dokupil ze sztabu w Kluczborku.

Teraz przygotowują maseczki dla Centrum Krwiodawstwa w Kluczborku, łącznie 3 tysiące sztuk, ale to wszystko stanowczo za mało w morzu potrzeb.

– Wśród nas są panie w różnym wieku, od dziewcząt po dojrzałe i babcie – mówi Małgorzata Biela-Dokupil.

I nie wszystkie to zawodowe krawcowe, ale teraz wszystkie, jak mówi pani Małgorzata, muszą nimi być. A determinacja, że trzeba pomóc, sprawiła, że szyją zgodnie z wymogami.

– Wcześniej chyba pięć razy w życiu coś szyłam – przyznaje pani Małgorzata, która do godziny 16 pracuje zdalnie, a później siada do maszyny krawieckiej i do wieczora szyje. W ich kluczborskim sztabie mają 52 osoby, krawcowe oraz osoby, które odbierają i rozwożą maseczki.

#OpolskieKrawcowe szyją dużo, ale mogłyby jeszcze więcej. Problemem staje się brak odpowiedniej bawełny. O pomoc w tej sprawie zwróciły się do Tomasza Kostusia, opolskiego posła Koalicji Obywatelskiej.

– Rozesłałem zapytania do opolskich firm odzieżowych, no i szybko odezwała się firma AHLERS Polska – mówi poseł Kostuś. – Jej prezes, Holger Berg, obiecał za darmo 600 metrów bawełny.

W czwartek prezes Berg osobiście przekazał krawcowym bele bawełny. Odebrała je Mańka Mudrak z opolskiego sztabu #OpolskieKrawcowe. Z tej ilości będą mogły uszyć około 20 tysięcy maseczek.

– A ja obiecałem, że jak już ta bawełna zostanie pocięta, to rozwiozę ją po wszystkich opolskich sztabach – dodaje Tomasz Kostuś.

Koronawirus. Armia opolskich krawcowych walczy z epidemią

fot./ # opolskie krawcowe

Jolanta Jasińska-Mrukot

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.