Do opolskiego ROPS dzwonili ludzie z Włoch, z okolic Bergamo, dzwonili z innych miast w Polsce, dziękując, że dzięki kurierom społecznym są spokojniejsi o wiekowych rodziców, którzy sami pozostali w domach na Opolszczyźnie.

Bezpłatna pomoc tzw. kurierów społecznych to autorski i pionierski w Polsce pomysł Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Opolu. Jak na razie, na Opolszczyźnie powołano 74 kurierów wspomagających najsłabszych, którzy podczas epidemii sami sobie nie poradzą, m.in. seniorów i niepełnosprawnych.

W wielu gminach już od 1 kwietnia kurier społeczny codziennie dowozi obiad, robi zakupy. Jak dotąd, na Opolszczyźnie wsparciem kurierów objętych zostało 1025 osób. W ramach projektu ROPS, przez trzy najbliższe miesiące, zostanie sfinansowanych ponad 115 tys. posiłków dla seniorów i niepełnosprawnych.

ROPS zaproponował udział w projekcie (w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego) wszystkim ośrodkom pomocy społecznej na Opolszczyźnie. Zgłosiło się do niego około 40 gmin.

– Kurier społeczny to musi być osoba ciesząca się w swoim środowisku zaufaniem, dlatego takie osoby godne zaufania wytypowały gminy – podkreśla Agnieszka Gabruk, wicedyrektor Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej. – Oczywiście, każdy z nich dostał środki ochrony osobistej. Wstępnie określa się, że kurierzy społeczni będą działali do końca czerwca. Zainteresowani taką pomocą mogą sami się zgłaszać do ośrodków pomocy społecznej. Już teraz sąsiedzi zgłaszają, że w ich okolicy jest ktoś potrzebujący takiej pomocy.

Dzięki projektowi ROPS 32 restauracje, bary i punkty gastronomiczne, nierzadko prowadzone przez podmioty ekonomii społecznej, będą mogły nadal pracować. ROPS pracował błyskawicznie, w ciągu trzech dni zawarł 160 umów i porozumień.

– Z jednej strony działamy społecznie, ale też gospodarczo  – mówi Agnieszka Gabruk. – Kurierami społecznymi najczęściej zostają młode osoby cieszące się zaufaniem społecznym.

Na przykład w Prudniku powołano czterech kurierów społecznych, dwóch mężczyzn i dwie kobiety. Dodatkowo kurierzy zajmą się drobnymi, ale niezbędnymi do życia naprawami w domu podopiecznych, np. jeśli będzie taka konieczność, to wymienią żarówkę, żeby w tym trudnym czasie senior nie był skazany dodatkowo na ciemności w mieszkaniu.

– Kurierzy społeczni z Prudnika już w środę rozwozili potrzebującym żywność z Banku Żywności – dodaje wiceszefowa opolskiego ROPS.

Dotychczas było tak, że przed ośrodkami pomocy społecznej tłoczyła się kolejki ludzi potrzebujących wsparcia.

– A teraz odbywa się to bezkontaktowo – podkreśla Agnieszka Gabru. – To duża pomoc dla OPS, tym bardziej, że wiele pracujących w nich kobiet pozostaje w domach z dziećmi.

To niejedyne działania ROPS w okresie epidemii, uruchomił on np. w Ośrodku Adopcyjnym wsparcie psychologiczne dla wszystkich rodziców, ruszyła też infolinia, w godz. 8.00-15.00,  dla osób opiekujących się chorymi na Alzheimera oraz osobami cierpiącymi na choroby związane z utratą pamięci.

Natomiast we wtorki i czwartki, na facebooku ROPS, Ewa Duda z Fundacji KTOTO-Zrozumieć Alzheimera, będzie prezentować sposoby ćwiczeń i relaksacji dla seniorów, także tych z Alzheimerem.

– Im trudno wyjaśnić, dlaczego muszą pozostać teraz w domu – tłumaczy Agnieszka Gabruk. Dlatego muszą podejmować aktywność w domu.

Z inicjatywy ROPS lada dzień spółdzielnie socjalne z naszego regionu rozpoczną też szycie maseczek ochronnych dla mieszkańców Opolszczyzny. Oczywiście, wcześniej ROPS zadbał, żeby środki ochrony osobistej powędrowały do opolskich pracowników socjalnych.

– Każdy OPS dostał kod dostępu, jego przedstawiciele przyjeżdżali do magazynu dostawcy i tam bezkontaktowo odbierali środki ochrony osobistej, tak, żeby te usługi socjalne w terenie były wykonywane – podkreśla Agnieszka Gabruk. – Linia frontu na poziomie gminy jest niezwykle istotna, więc trzeba ich wspierać pod każdym względem. Trzeba sobie zdać sprawę, że jeśli opiekunka nie pojawi się u podopiecznych to pozostaną bez opieki i pielęgnacji.

Jolanta Jasińska-Mrukot

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.